Po Zabrzu chcą wrócić na dobre tory

Porażka z Górnikiem kazała zwątpić, czy mistrzostwo Legii jest faktycznie takie oczywiste. W niełatwym spotkaniu ze Śląskiem Wrocław warszawiacy mogą udowodnić, że była to tylko zwykła wpadka.


Idąca jak po swoje Legia wydawała się niepodważalnym liderem, który w głowach większości zapewnił sobie mistrzostwo Polski już na wiele kolejek przed końcem. Przewaga nad drugim Piastem Gliwice wynosiła 10 punktów i dawała ogromny komfort, w dodatku wydawało się, że nic nie jest w stanie zatrzymać „Wojskowych”.

Stratni na frekwencji

Zabrzanie jednak mocno otrzeźwili stołecznych kibiców i nagle okazało się, że sytuacja w tabeli jest bliźniacza, jak po 30. kolejce zeszłego sezonu – Piast znowu traci do Legii 7 punktów, a jak się to wtedy zakończyło, wszyscy pamiętamy. Nieskuteczność na Górnym Śląsku kosztowała warszawiaków porażkę, ale teraz będą mieli okazję na to, żeby odkuć się na Śląsku Wrocław.


Czytaj jeszcze: Górnik bije Legię!


Historia pokazuje, że trzeci w tabeli wrocławianie są drużyną, która „leży” piłkarzom ze stolicy. Dodatkowo Śląsk gra ostatnio mocno w kratkę, a przy Łazienkowskiej nie wygrał już od ładnych paru lat. Co więcej, Legia po raz pierwszy od trzech miesięcy będzie mogła liczyć na doping swoich kibiców, którzy wraz ze startem 31. kolejki wrócą na stadiony w ograniczonej liczbie.

„Wojskowi” będą najbardziej stratną drużyną pod względem frekwencji, ponieważ na ich stadion będzie mogło wejść niecałe 7,5 tysiąca kibiców, podczas gdy średnia frekwencja na meczu ekstraklasy wynosi tam ponad 17,5 tysiąca widzów. Zawodnicy są jednak mocno skupieni na swoim celu. – Nastroje są bojowe. Jesteśmy gotowi na to, żeby wywalczyć mistrzostwo i jeszcze dołożyć do tego puchar – mówił na przedmeczowej transmisji live przeprowadzonej na Facebooku Michał Karbownik.

Dwunasty zawodnik

– Jest takie hasło „piłka nożna dla kibiców” – mówił siedzący obok Karbownika Paweł Wszołek. – Ogólnie sport z kibicami to zupełnie coś innego. Przed meczami zawsze się motywujemy, ale kiedy gra się u siebie z publicznością, to jest wtedy inne nastawienie, czasem dodaje to też pozytywnej energii.

Czuje się wtedy bardziej docenionym. Cieszy to, że 25% stadionu będzie mogło być zajęte przez kibiców, choć wiadomo, że chcielibyśmy pełne trybuny. Wierzmy w to, że jeśli się to wszystko sprawdzi, z każdym tygodniem może być ich trochę więcej. Z kibicami na pewno gra się lepiej, szczególnie u siebie – mówił Wszołek, a wtórował mu trzeci do kompletu Marco Vesović:

– Zgadzam się z Pawłem. Czekają nas teraz ważne mecze, a walczymy o mistrzostwo. W spotkaniach u siebie będzie to dla nas motywujące, bo chcemy poczuć wsparcie. Kibice na pewno są naszym dwunastym zawodnikiem i bardzo nam pomagają, gdy jesteśmy wszyscy razem – stwierdził Czarnogórzec.

Broź chce zwycięstwa

Obecnie we Wrocławiu występuje [Łukasz Broź], który na Dolny Śląsk trafił po pięciu latach spędzonych w Legii. Choć w meczu ze swoim byłym klubem nie zagra przez kontuzję, znalazł chwilę by wypowiedzieć się na temat spotkania dla portalu legia.net.

– W zespole Legii widać dojrzałość i pewność siebie. Piłkarze są bardzo dobrze przygotowani fizycznie. Znam trenera Łukasza Bortnika i wiem, jak podchodzi do pracy, jak potrafi przygotować drużynę. Dla legionistów to duży plus, tak samo jak szeroka kadra. Jest tam wielu zawodników o podobnych umiejętnościach, po dwóch na każdą pozycję. To zawsze zaleta ekipy walczącej o najwyższe cele – przyznał 34-letni Broź.

Jak dodał obrońca, Śląsk będzie liczył na urwanie punktów Legii, dzięki czemu potencjalnie zbliżą się do niej w tabeli na odległość ośmiu „oczek”. Piast Gliwice na pewno nie będzie narzekał na taki obrót spraw…


Na zdjęciu: Paweł Wszołek jest zwolennikiem hasła „piłka nożna dla kibiców”.

Fot.