Po zimnym prysznicu okazja do rehabilitacji
Tyszanie nie składają broni tylko mobilizują wszystkie siły, żeby w meczu z Wartą Poznań walczyć o powrót do strefy barażowej.
Sobotnia porażka z Puszczą Niepołomice sprawiła, że GKS Tychy z 6 miejsca spadł na 9 pozycję w tabeli I ligi i w walce o prawo gry w barażach o awans do ekstraklasy już nie jest panem swojego losu. Podopieczni Tomasza Horwata i Jarosława Zadylaka liczą jednak, że na finiszu sezonu są w stanie odrobić straty.
– Do drużyny Bruk-Bet Termalica Nieciecza, która otwiera strefę barażową mamy 2 punkty straty, a do piątej w tabeli Miedzi Legnica tracimy 4 punkty – wylicza Jarosław Zadylak. – W trzech ostatnich kolejkach dużo się więc jeszcze może wydarzyć tym bardziej, że w tej niezwykle wyrównanej lidze co kilka dni sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie. Dlatego nie składamy broni tylko mobilizujemy wszystkie siły, żeby walczyć do końca.
Zamknięty rozdział
Pozycja tyszan, którzy pod wodzą trenerskiego duetu Horwat-Zadylak, nie przegrali 5 spotkań z rzędu i nabrali apetytu na baraże, popsuła się przez ulewę.
– Po pierwszej porażce poniesionej za naszej kadencji schodziliśmy z boiska niepocieszni – dodaje Jarosław Zadylak. – Oczywiście warunki do gry były takie same dla obydwu drużyn, ale my mieliśmy poczucie, że gdyby ten mecz odbył się w normalnych warunkach to byśmy go nie przegrali, bo mamy znacznie więcej piłkarskiej jakości w swojej drużynie.
Nie było nawet sensu dokładnie analizować tego spotkania, bo cała obserwacja kończyła się na stwierdzeniu, że zatrzymała nas ulewa. Nasze mocne strony, takie jak szybkość Łukasza Monety i umiejętność gry jeden na jeden Sebastiana Stebleckiego utonęły w kałużach, ale on już wyschły, a sezon jeszcze się nie skończył więc rozdział „Puszcza” definitywnie zamykamy.
Siła w drugiej linii
Dokładnej analizy meczu z niepołomiczanami nie było także z tego powodu, że już dzisiaj tyszan czeka wyjazdowe spotkanie z zajmującą 3 miejsce Wartą Poznań.
– Nie analizowałem prognozy pogody dla Grodziska Wielkopolskiego, gdzie zagramy z Wartą, bo jedno jest pewne, że takie warunki do gry nie mają się już prawa powtórzyć – wyjaśnia Jarosław Zadylak. – Skoncentrowaliśmy się więc na drużynie z Poznania, bo o tym z kim będziemy mieć tym razem do czynienia na boisku świadczy miejsce zajmowane przez naszego najbliższego rywala w tabeli I ligi.
Czytaj jeszcze: Mistrzowie wyjazdów
Jego siła tkwi w drugiej linią, w której środku są doświadczeni Łukasz Trałka i Mateusz Kupczak, a skrzydłowi także mają atuty więc zapowiada się ciekawa piłkarska rywalizacja. Z piłkarskiego doświadczenia wiem, że to dobrze, że tak szybko wracamy do gry. Po tym zimnym prysznicu, który spadł nam głowy w sobotę, po pierwsze nie ma czasu na przeżuwanie porażki, bo od razu jest okazja do tak zwanej rehabilitacji. A po drugie klasa przeciwnika zmusza do tego, żeby się maksymalnie skoncentrować.
Na pewno przed meczem z Wartą nikt sobie nie pomyśli, że to będzie spacerek. A z takim podejściem i nastawieniem, żeby trzeba dać z siebie maksimum, jest szansa na zwycięstwo, bo z takim zadaniem wybiegniemy na boisko w Grodzisku Wielkopolskim.
Zdrowi i gotowi
Po wczorajszym przedpołudniowym treningu piłkarze GKS-u Tychy zjedli obiad i wyruszyli do Wielkopolski. Ta sama dziewiętnastka, która wpisana była do protokołu na mecz z Puszczą stanie więc przed zadaniem odzyskania utraconej pozycji w tabeli.
– Wszyscy są zdrowi i gotowi do gry – zapewnia Jarosław Zadylak. – Nasza wyjściowa jedenastka w ostatnich meczach się wykrystalizowała co wcale nie znaczy, że znowu zagramy w takim samym ustawieniu. Zmiennicy, którzy weszli do gry w meczu z Puszczą nie odmienili wprawdzie losu spotkania, ale pokazali, że można na nich liczyć, a Dawidowi Kasprzykowi niewiele brakowało do szczęścia.
Nasz młodzieżowiec, który jakom ostatni pojawił się na boisku, od razu znalazł się w sytuacji bramkowej. W pierwszym kontakcie z piłką strzelił jednak z 6 metra za wysoko, a miał szansę… Ale do tego meczu, jak już mówiłem, nie wracamy. Najważniejsze jest w tej chwili to, że mamy mocny zespół, który jest dobrze przygotowany i dopóki jest na to szansa będzie walczył o miejsce w strefie barażowej.
Fot. Dorota Dusik