Pocałunek śmierci

Lech jedzie do Legnicy na pierwsze w tym tygodniu spotkanie z Miedzią Legnica.


Wbrew pozorom nie jest to sytuacja dziwna. Poznaniacy muszą odrobić zaległości z 2. serii gier. Stąd też udali się do Legnicy, gdzie zmierzą się z miejscową Miedzią. Pech chciał, żer w 19. kolejce los skojarzył mistrza Polski z… „Miedzianką”. Dla zespołu bijącego się o utrzymanie w ekstraklasie dwumecz z Lechem jest niczym pocałunek śmierci. Mimo niezłego wejścia w nową rundę podopieczni Grzegorza Mądrego będą mieli trudny orzech do zgryzienia.

Żelazny rygiel

Oba zespoły rozgrywały ligowe spotkanie w piątek. Miedź zremisowała z Radomiakiem, z kolei Lech ze Stalą Mielec. Inauguracja rozgrywek w 2023 roku w wykonaniu obu drużyn była… co najmniej przeciętna. Miedź była rozczarowana takim obrotem spraw, szczególnie że jej sytuacja w lidze jest daleka od sympatycznej. Pozytywem jest jednak fakt, iż „Miedzianka” w trzech ostatnich spotkaniach nie tylko nie przegrała, ale przede wszystkim – nie straciła bramki.

Sytuacja zespołu z Legnicy zapewne będzie się tylko poprawiać. Miedź dokonała kilku ciekawych wzmocnień, które będą miały kluczowy wpływ na sytuację zespołu w najbliższych tygodniach, a może i miesiącach. W spotkaniu z Radomiakiem zadebiutowało trzech pozyskanych zimą piłkarzy. Mowa o Andrzeju Niewulisie i Giannisie Massourasie, którzy wybiegli w wyjściowej jedenastce, a także o Kamilu Drygasie, który na murawie pojawił się w 68. minucie.

Na debiut czekają jeszcze Stefanos Kapino i Kacper Józefiak. Zawodnika pozyskanego z Siarki Tarnobrzeg nie było jednak nawet na ławce rezerwowych na piątkowe spotkanie. Kapino z kolei musi wygrać rywalizację z Mateuszem Abramowiczem, co nie będzie łatwym zadaniem, szczególnie że 30-letni bramkarz w meczu z Radomiakiem zaprezentował się bardzo dobrze.

Oczekiwany powrót

Miedź chce walczyć o utrzymanie w ekstraklasie. Mistrzowie Polski z kolei liczą, że włączą się do gry o obronę tytułu, choć raczej ta perspektywa jest mało prawdopodobna. Strata Lecha, nawet w przypadku zwycięstwa w Legnicy będzie wynosić 20 punktów. Stąd bliżej poznaniakom do rywalizacji o podium. Byłoby ono ważne, szczególnie że Lech zapewne chce w kolejnym sezonie walczyć o europejskie puchary.

Tegoroczna przygoda mistrza Polski w Lidze Konferencji Europy nadal trwa. W końcu poznaniacy 25 lutego zmierzą się z Bodo/Glimt. Teraz jednak skupiają się tylko na rywalizacji w Legnicy. Lechici na to spotkania, podobnie jak na mecz ze Stalą „otrzymali” ogromne wsparcie. Jest nim powrót [Bartosza Salamona]. Stoper po blisko roku wrócił do wyjściowej jedenastki „Kolejorza”. – To był bardzo długi okres, ale teraz też miałem grudzień i styczeń, żeby popracować dobrze z drużyną, więc czułem się gotowy. Oczywiście ten rytm meczowy jest potrzebny, mam nadzieję, że będę miał szansę go złapać i z każdym spotkaniem będę dawał coraz więcej drużynie – powiedział Salamon.

31-latek po starciu w Mielcu był zadowolony z gry defensywnej Lecha. Gorzej jednak było z ofensywą. – Interesowała tylko wygrana, z tego nie jesteśmy zadowoleni. Szkoda, że nasza optyczna przewaga nie przeniosła się na bramkę. Jest wielki zawód, bo to są dwa stracone punkty. Dochodziliśmy do 15-20 metra i akcja dalej ginęła. Musimy nad tym pracować i szybko to poprawić – dodaje obrońca. Lech musi więc poprawić grę w ofensywie, szczególnie że Miedź w dotychczas rozegranych 17 meczach straciła 27 goli. Poznaniacy więc będą mieli okazję, by jeszcze mocniej wyśrubować tą negatywną dla „Miedzianki” statystykę.


Na zdjęciu: Bartosz Salamon po 314 dniach wrócił do wyjściowej jedenastki Lecha.

Fot. Marta Badowska/PressFocus