„Pod parą” i z… nowym trenerem

Podopieczni Marka Papszuna spotkali się w poniedziałek na testach mocy i szybkości; na wtorek zaplanowano badania wydolności i siły. Pierwsze zajęcia na boisku mieć będą w środę. Przyszły tydzień częstochowianie spędzą w Jarocinie, w lutym – wzorem ub. roku – polecą na dwa tygodnie do Turcji, do miejscowości Kizilagac.

Wstrzemięźliwość na rynku

Raków – w przeciwieństwie choćby do zimowego okienka transferowego sprzed roku – na razie bardzo wstrzemięźliwie podchodzi do roszad w dobrze jesienią funkcjonującym zespole. Jedyny – na razie – zakontraktowany piłkarz to raczej inwestycja w przyszłość: niespełna 20-letni Jakub Apolinarski tej wiosny jeszcze boisk pierwszoligowych nie zawojuje. O kolejnych planach kontraktowych ludzie z Limanowskiego mówią niewiele. Ale – patrząc na tabelę – zauważyć trzeba, że dobrą robotę Łukasz Piworowicz (dyrektor sportowy) i spółka wykonali już latem. To wtedy częstochowianie wyszukali najważniejszych graczy, stanowiących o zwycięskim obliczu zespołu.

– Rzeczywiście, udało się nam dobrać zawodników pod system, którym chciał grać sztab trenerski, niekoniecznie sięgając po twarze w Polsce „ograne”. Przecież taki Petr Schwartz właściwie nigdzie poza zespołem z Hradec Kralove nie grał ani minuty, a tu zmienił nie tylko klub, ale i kraj, i wyrósł w końcówce rundy wręcz na gwiazdę całej ligi – podkreśla prezes Wojciech Cygan.

Wiosna trudniejsza od jesieni

Jedenaście punktów przewagi nad trzecim zespołem (dwa pierwsze awansują do ekstraklasy) stanowi ogromny handicap dla Rakowa. Tak naprawdę pod Jasną Górą zadanie na najbliższe tygodnie polega na tym, by – mając w perspektywie konieczność zbudowania drużyny na wyższą klasę rozgrywkową – nie „zepsuć” niczego, co przyniosło tak znakomity skutek jesienią. Może stąd owa wstrzemięźliwość w roszadach w składzie.

– Wyciągamy wnioski z poprzedniej zimy – mówił już kilka tygodni temu cytowany wyżej sternik z Limanowskiego. A faktem jest – pokazują to liczby zamieszczone obok – że w dwóch poprzednich sezonach Raków wiosną prezentował się mniej skutecznie (średnia punktowa) niż jesienią. Nawet w sezonie 2016/17, gdy wywalczył awans na zaplecze ekstraklasy, w piętnastu wiosennych spotkaniach zebrał mniej „oczek”, niż Odra Opole i Puszcza Niepołomice. – Statystyki są bezwzględne, z tym nie ma co dyskutować – przyznaje trener Marek Papszun.

Czynniki niezależne

Trzeba jednak z miejsca zauważyć, że… – Na wynik sportowy wpływ ma wiele czynników, często niezależnych od trenera, sztabu, zawodników – dodaje. I trudno mu odmówić racji. Do II ligi już nie wracamy; spójrzmy raczej na to, co stało się rok temu. Po pierwsze: zimą w szatni pojawiło się aż ośmiu nowych zawodników, w tym Dariusz Formella i Mateusz Zachara – a więc postaci, z którymi wiązano wielkie nadzieje w kontekście poprowadzenia zespołu do awansu (Raków zajmował po 19 kolejkach trzecią pozycję). Po drugie: o owym awansie zaczęto mówić głośno. – I tego szumu wokół nas, jako rewelacyjnego beniaminka, było chyba za wiele. Oczekiwania okazały się po prostu na wyrost. Przecież my wchodziliśmy do pierwszej ligi bez wielkich nazwisk i wielkich pieniędzy; mieliśmy się w pierwszym sezonie utrzymać, a tu okazało się, że mamy szansę na ekstraklasę – wyjaśnia trener Papszun, broniąc zdecydowanie wymienionych wyżej podopiecznych. – Niesprawiedliwe było zrobienie z Formelli czy Zachary kozłów ofiarnych. Oni są dobrymi piłkarzami i dużą wartością dla Rakowa, ale w pojedynkę nie byli w stanie „wciągnąć” zespołu na wyższą półkę.

Jest jeszcze trzecia składowa słabszej wiosny 2018 w wykonaniu częstochowian: terminarz. W marcu i kwietniu – ze względu na pogodę i… mecze kadry U-20 – Raków, po pierwszym w roku meczu na Bukowej, miał potem… trzytygodniową przerwę: to niemal drugi okres przygotowawczy! Potem zaś – uwzględniając mecze przełożone – przez niemal cały kwiecień i maj częstochowianie grali co trzy dni.

Dodatkowe ręce

Niezależnie od wszystkich tych czynników, w klubie i tak „dmuchają na zimne”. – Myślimy o tym, by wzmocnić kwestię przygotowania motorycznego; by pojawił się osobny trener odpowiedzialny za tę działkę – zapowiadał w grudniu Wojciech Cygan. I tak się stało; do ekipy dołączył Michał Garnys – absolwent (i doktorant) stołecznej AWF, specjalista fizjologii wysiłku i „trener przygotowania fizycznego m.in. Mameda Chalidowa i Michała Materli (czołowi zawodnicy KSW – dop. red.)” – jak można wyczytać w jego notce biograficznej. Współpracował też z piłkarzami – m.in. w Cracovii, Podbeskidziu i Dolcanie. – Na pewno taka osoba będzie mi potrzebna do pracy. Nie chodzi o to, że sobie nie radzimy; ja się dobrze w tym obszarze poruszam. Chodzi o to, by ta współpraca pozwoliła nam wejść na jeszcze wyższy poziom i otoczyć jeszcze lepszą opieką indywidualną poszczególnych zawodników – Marek Papszun bynajmniej nie odbiera tego angażu jako wyrazu braku ufności w jego metody przygotowań. – Rąk do pracy nigdy nie za wiele! – dodaje z uśmiechem.

W tym ostatnim kontekście warto przypomnieć, że od stycznia fizjoterapeutą w częstochowskim klubie jest Wojciech Herman, pracujący do tej pory w GKS-ie Katowice.

 

Na zdjęciu: Marek Papszun o krok od realizacji swego marzenia o ekstraklasie. A raczej o… 13 kroków, bo tyle meczów zostało Rakowowi do rozegrania w tym sezonie w I lidze.

 

 

2,16

ŚREDNIA punktowa Rakowa na mecz w rundzie jesiennej sezonu 2016/17 w II lidze

2,00

ŚREDNIA punktowa częstochowian na mecz w rundzie wiosennej sezonu 2016/17 w II lidze.

1,68

ŚREDNIA punktowa częstochowskiego beniaminka I ligi na mecz w rundzie jesiennej sezonu 2017/18

1,27

ŚREDNIA punktowa Rakowa na mecz w rundzie wiosennej sezonu 2017/18 w I lidze