Podbeskidzie. Apel kapitana

Czas leczy rany i po porażce z Odrą nastroje w Podbeskidziu i jego gra mają się poprawić.


Kamil Biliński, który przed sezonem został mianowany kapitanem Podbeskidzia, a w meczu inaugurującym sezon w Polkowicach strzelił pierwszą – i jedyną, jak do tej pory – bramkę „górali” w tym sezonie, w ubiegłym sezonie był aktywny w mediach społecznościowych. Często po meczach wrzucał krótkie komentarze na facebooku, a teraz wrócił do tej samej praktyki. Jego wpisy zawierają jednak pewien nowy element, który jasno wskazuje na to, jaka teraz jest jego rola w drużynie. Chodzi o kapitańską opaskę.

Po słabym występie przeciwko Odrze Opole, „Bila”, który przed sezonem przedłużył kontrakt z „góralami” o dwa lata, długo milczał. Ale wreszcie postanowił odnieść się do porażki 0:3.

– Czasami są takie dni w sporcie, kiedy nie wszystko idzie po naszej myśli. Pewien czas już za nami, ale uwierzcie, że przyjdą jeszcze lepsze czasy – zwrócił się do kibiców kapitan Podbeskidzia. Potrzeba czasu i wiary – waszej i naszej – a wszyscy będziemy mieli dużo pociechy z naszego zespołu. I pamiętajcie. Idzie, idzie! – dodał napastnik „górali”, a jego wpis spotkał się z pozytywnym, choć niezbyt licznym odzewem kibiców.

Można nawet spotkać się z opinią, że Biliński jest… najlepszym kapitanem w historii klubu. To teza dosyć kontrowersyjna, bo przecież w przeszłości opaskę zakładali tak zasłużeni dla Podbeskidzia piłkarze, jak np. Sławomir Cienciała, a – przede wszystkim – Marek Sokołowski.

Najważniejsze w słowach Bilińskiego jest jednak to, że bardzo doświadczony zawodnik wierzy w to, że sytuacja zespołu się odmieni. Po meczu z Odrą trener Piotr Jawny, mówią o sytuacji personalnej, miał nadzieję, że ta się… nie pogorszy. I wiele wskazuje na to, że tak właśnie będzie.

W ostatnich meczach szkoleniowcy „górali” nie mogli skorzystać z kilku piłkarzy. Nie trenowali, z powodu urazów, tacy zawodnicy, jak Mateusz Wypych, Kacper Wełniak, Szymon Stasik i Titas Milaszius, którzy jednak powoli wracają do zajęć. Najdłużej trwała pauza ostatniego z wymienionych.



Przypomnijmy, że Litwin podpisał kontrakt z Podbeskidziem jeszcze, gdy wraz ze Skrą Częstochowa rywalizował o awans do I ligi w barażach. I pech chciał, że złamał rękę. Dlatego też młodzieżowy reprezentant Litwy stracił cały okres przygotowawczy i musi nadrabiać zaległości. Zresztą nie jest pod tym względem osamotniony w bielskim obozie, bo wielu zawodników, szczególnie ci, którzy dołączyli do zespołu tuż przed rozpoczęciem sezonu, ma spore braki motoryczne.

Na zdjęciu: Potrzeba czasu i wiary – stwierdził Kamil Biliński zwracając się do kibiców Podbeskidzia.

Fot. Rafał Rusek/Pressfocus