Remis w Bielsku-Białej. Bramka „rodziny Adamsów” to za mało

Przed przerwą sympatycy zgromadzeni na Stadionie Miejskim w Bielsku-Białej nie mieli prawa narzekać na nudę. Działo się od pierwszych minut, a tradycją już stało się, że Podbeskidzie rozpoczyna ofensywnie i stwarza sytuacje. W 11. minucie „górale” wykonywali rzut wolny, po którym objęli prowadzenie.

Braterska współpraca

Po dośrodkowaniu w pole karne piłka spadł pod nogi Michała Rzuchowskiego, który znajdował się przy linii końcowej. Wydawało się, że zamiarem pomocnika gospodarzy jest silne wstrzelenie piłki. Tymczasem z bardzo ostrego kąta gracz „górali” zdołał umieścić piłkę tuż przy dalszym słupku.

Bielszczanie jednak szybko stracili gola. Stało się tak dlatego, że po intensywnym kwadransie miejscowi wyraźnie spuścili z tonu. Jastrzębianie momentalnie się w tym połapali i rozegrali modelową kontrę.

Prawym skrzydłem pognał, grający po raz pierwszy od pierwszej minuty w barwach GKS-u, Rafał Adamek, którego intencje doskonale odczytał jego starszy brat, Kamil. Krótko mówiąc „Rodzina Adamsów” wyprowadził skuteczny cios, bo młodszy z braci dograł idealnie na głowę partnera z drużyny, a ten z bliska i głową skierował piłkę do siatki.

Nieplanowany „błysk”

Goście poczuli krew i zaczęli atakować coraz odważniej. W niedawnym meczu z Bytovią piłkarze beniaminka imponowali szczególnie podczas stałych fragmentów gry. Najwidoczniej sztab szkoleniowy bielskiego zespołu niezbyt dokładnie to przeanalizował, bo goście objęli prowadzenie po rzucie rożnym.

Przypadkowa ręka

W pole karne piłkę zacentrował Farid Ali, a walkę powietrzną wygrał Kamil Szymura, który posłał futbolówkę głową w kierunku dalszego słupka. Rafał Leszczyński, podobnie, jak przy pierwszym straconym przez bielszczan goli, nie miał zbyt wiele do powiedzenia, a zatem gole przyjezdnych wynikały ze złego ustawienia obrońców. Do końca pierwszej odsłony wynik spotkania nie uległ zmianie, chociaż goście mieli okazję do wyrównania. Sprzed pola karnego mocno, pod poprzeczkę, przymierzył Przemysław Płacheta, ale kapitalną interwencją popisał się Grzegorz Drazik,

Po wznowieniu gry nie trzeba było zbyt długo czekać na to, aż coś się wydarzy.

Akcję Podbeskidzie próbował napędzić Kacper Kostorz, ale sytuacja była zupełnie niepozorna. Wychowanek Podbeskidzie nie za bardzo wiedział, co zrobić z piłką i postanowił dośrodkować. Piłka nie trafiła jednak do adresata, którym był Valerijs Szabala, a o prawdziwym pechu może mówić Dawid Gojny. Lewy obrońca Jastrzębia, który jest ostatnio w bardzo dobrej formie, dostał futbolówką w rękę. To był czysty przypadek, ale sędzia Paweł Malec podjął słuszną decyzję wskazując na 11 metr.

Fajny, choć w deszczu

Rzut karny na bramkę zamienił Bartosz Jaroch, który zdobył szóstego gola w sezonie, ale pierwszego w taki sposób. Później, przez kilkanaście minut, więcej było walki, aniżeli klarownych sytuacji. Które stwarzać zaczęli jastrzębianie. Bardzo aktywny w tym spotkaniu Rafał Adamek przerzucił piłkę do Dawida Gojnego. Ten jednak uderzył za słabo, a na dodatek trafił w znajdującego się na spalonym… Kamila Adamka i piłka opuściła boisko. Kilka minut później Rafał Adamek próbował szukać długiego rogu, ale nieznacznie się pomylił. Mógł również zdecydować się na odegranie do lepiej ustawionego starszego brata, ale tego nie zrobił.

Bielszczanie również mieli swoje sytuacje. Najlepszą w 85. minucie spotkania, kiedy to po dobrym rozprowadzeniu piłki „oko w oko” z Drazikiem stanął Kostorz. Jastrzębski bramkarz odpowiednio skrócił jednak kąt i udaremnił próbę rywala. Więcej na murawie już się nie wydarzyło, ale i tak był to mecz stojący na dobrym poziomie, który – po prostu – fajnie się oglądało. Mimo padającego bez przerwy deszczu.

 

Podbeskidzie Bielsko-Biała – GKS Jastrzębie 2:2 (1:2)

1:0 – Rzuchowski, 11 min (bez asysty),
1:1 – K. Adamek, 21 min (głową, asysta R. Adamek),
1:2 – Szymura, 26 min (asysta Ali),
2:2 – Jaroch, 50 min (karny)

PODBESKIDZIE: Leszczyński – Jaroch, Komor, Jończy, Gach – Kostorz, Gomez, Rzuchowski (86. Palawandiszwili), Płacheta (81. Gandara) – Roginić, Szabala (67. Mystkowski) Trener Krzysztof BREDE,
GKS: Drazik – Wolniewicz, Szymura, Kawula, Gojny – R. Adamek, Jaroszek, Skórecki (69. Mazurkiewicz), Ali (86. Chochulski) – K. Adamek (88. Żak). Trener Jarosław SKROBACZ.

Sędziował Paweł Malec (Łódź). Widzów 1869.

Żółte kartki: Płacheta, Gomez, Gach – Szymura, Mazurkiewicz.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ