Podbeskidzie Bielsko-Biała z Wartą powalczy o pozycję lidera

Podbeskidzie Bielsko-Biała rewelacyjnie rozpoczęło rundę wiosenną rozgrywek I ligi. Nieco ponad tydzień temu, w pierwszą niedzielę marca, „górale” zmasakrowali Wigry Suwałki 4:0. Ich przewaga nie podlegała dyskusji. Choć po meczu trener Krzysztof Brede podkreślił, że jego zespół zagrał dobrze.

Ale nie bardzo dobrze. Skoro tak, to dziś bielszczanie winni zagrać właśnie bardzo dobrze. Lepszej okazji do tego może bowiem nie być. Pod Klimczok przyjeżdża bowiem lider rozgrywek, czyli Warta Poznań. Wszystko wskazuje na to, że to będzie zupełnie inny mecz, aniżeli ten, który oba zespoły rozegrały w Bielsku-Białej w poprzednim sezonie. Przypomnijmy, że wówczas Warta była na skraju przepaści. Istniało ryzyko, że drużyna nie dogra do końca rundy jesiennej. Zespół wyszedł na mecz bez cienia motywacji i na negatywne efekty nie trzeba było zbyt długo czekać. Podbeskidzie poczuło krew.

Pomost między drużyną


Już w 16. minucie spotkania Guga Palawadiszwili pewnie wykorzystał rzut karny, a niedługo po przerwie na 2:0 podwyższył Łukasz Sierpina. Chwile później zespół z Poznania złapał kontakt, gola strzelił Krzysztof Biegański, ale to było wszystko, na co tego dnia stać było „Warciarzy”. Bielszczanie znów przejęli inicjatywę. Valerijs Szabala strzelił na 3:1, a wynik spotkania ustalił Sierpina.

– Zwycięstwo cieszy, wygraliśmy u siebie, tak bardzo chcieliśmy to zrobić, bo wiemy, że te ostatnie mecze nie były dla nas udane, nie tak chcieliśmy się prezentować u siebie, jeśli chodzi o zdobycz punktową. Cieszymy się dzisiaj z tych punktów, które bardzo szanujemy. Przychodząc tutaj potrzebowałem człowieka, który będzie pomostem między drużyną a mną. Postawiłem na Łukasza, obdarzyłem go zaufaniem, podejmując decyzję, że będzie kapitanem tej drużyny. Tylko cieszy, że swoją postawą na boisku potrafi pokazać, że to był właściwy wybór. Chciałbym żeby z każdym momentem dojrzewał do tego, by był prawdziwym kapitanem i potrafił na boisku zarządzać zawodnikami – podkreślał po wspomnianym spotkaniu szkoleniowiec bielskiej drużyny.

Od tamtego meczu minęło już niemal 19 miesięcy. A Łukasz Sierpina nadal ma to, czego trener Krzysztof Brede od niego oczekiwał. Kapitan „górali” wiedzie zespół ku ekstraklasie i nikt w Bielsku-Białej nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości.

Podbeskidzie Bielsko-Biała żądne rewanżu


Atmosfera przed dzisiejszym spotkaniem jest – bez kwestii – napięta. Nie chodzi jednak o niezdrowe emocje, tylko o fakty. Patrząc bowiem na tabelę, i biorąc pod uwagę fakt, że Stal Mielec przegrała swój mecz z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza 0:3, stawką meczu w Bielsku-Białej jest fotel lidera rozgrywek.

Podbeskidzie Bielsko-Biała traci obecnie trzy punkty. Ale jeżeli wygra to spotkanie, to wyprzedzi ekipę z Poznania. Ma bowiem lepszy bilans bramek Pamiętać jednak należy, że bramki – o kolejności w tabeli – decydują w trakcie trwania rozgrywek. A po ich zakończeniu najważniejszy – wobec równej ilości punktów – jest bezpośredni dwumecz.

W Grodzisku Wielkopolskim, gdzie jesienią Warta podejmowała Podbeskidzie Bielsko-Biała, padł wynik 2:1 dla ekipy z Poznania. Rozczarowany takim rozstrzygnięciem był wówczas Martin Polaczek. Słowacki golkiper Podbeskidzia przyznał po meczu, że jego zespół na porażkę nie zasłużył. Zresztą warto przypomnieć, że Warta oba gole strzeliła z rzutów karnych. Za każdym razem do siatki trafiał Mateusz Kupczak, były piłkarz Podbeskidzia. Jedynego gola dla „górali” strzelił wówczas Konrad Sieracki.

Wiemy o tym doskonale, że w dzisiejszym spotkaniu – na placu gry – „Siary” zabraknie. Młody gracz Podbeskidzia, podczas zimowego okresu przygotowawczego, zerwał więzadło w kolanie i w tym sezonie na boisku już się nie pojawi.


Zobacz jeszcze: Trener widział sportową złość