Podbeskidzie Bielsko-Biała znaczy Biliński!

Wydawało się, że Podbeskidzie ma mecz w Olsztynie pod kontrolą, ale wraz z powiewem wiatru Stomil wrócił do gry i mocno nastraszył „Górali”!


Mecz opóźnił się o niecały kwadrans, bo z powodu wielkiego wiatru… nie wytrzymało stadionowe oświetlenie. Stadion borykał się z awarią prądu, a jupitery trzeba było uruchomić na agregatach, których odpowiednie „rozkręcenie” zajęło trochę czasu. W końcu jednak piłka poszła w ruch, chociaż zdecydowanie nie po myśli Stomilu…

Cierpienia młodego bramkarza

Gospodarze po 12 minutach przegrywali już 0:3! Kamil Biliński, który po dwóch spotkaniach absencji wrócił do gry, trzykrotnie trafił do siatki olsztynian, z tym że jego ostatnia bramka nie została uznana z powodu spalonego asystującego Goku Romana. Dwa prawidłowo zdobyte gole wystarczyły jednak, aby „Bila” znalazł się na czele klasyfikacji strzelców pierwszej ligi, a wielki w tym udział miał 21-letni bramkarz Stomilu, Konrad Syldatk.

21-latek o trudnym do napisania nazwisku w „Dumie Warmii” rozgrywał dopiero swój trzeci mecz i o ile w dwóch pierwszych – z Sandecją Nowy Sącz i GKS-em Tychy – spisał się nieźle, o tyle o spotkaniu z Podbeskidziem młody golkiper chciałby jak najszybciej zapomnieć. W 4 minucie wpuścił między nogami strzał z niezwykle ostrego kąta, który obroniłoby zapewne większość zawodników znajdujących się na boisku.

Chwilę później z kolei zbyt długo trzymał przy nodze futbolówkę, którą odebrał mu Biliński, pakując ją potem do pustej bramki. Przy nieuznanym golu Syldatk akurat nie zawinił, ale w 23 minucie wbił sobie do siatki strzał Giorgiego Merebaszwiliego, który uderzał zza pola karnego – a strzał ten zdecydowanie był do obrony, młody golkiper miał go zresztą „na rękawicach”. Trener Adrian Stawski postanowił nie przedłużać cierpień 21-latka i w 31 minucie zdjął go z boiska.

Jak na patelni

Choć goście prowadzili już 3:0, Stomil się nie poddał. W 26 minucie przeżywający zwyżkę formy Łukasz Moneta wykończył kontrę zapoczątkowaną po prostej stracie bielszczan w ataku pozycyjnym. Kilka minut później natomiast było już 2:3, bo bombę wraz z wiatrem „odpalił” Karol Żwir. Podbeskidzie miało rywala wyłożonego jak na patelni, a znów musiało się stresować…

W drugiej połowie emocji było jednak nieco mniej. „Górale” wykorzystali przewagę własnej jakości i w 66 minucie za sprawą Jakuba Bierońskiego podwyższyli na 4:2. Co więcej, kilka minut później za ostry wślizg czerwoną kartkę zobaczył Żwir, przez co gospodarze musieli kończyć w osłabieniu. Podbeskidzie tym samym zgarnęło komplet punktów i wskoczyło na 6. miejsce w tabeli, dające baraże.


Stomil Olsztyn – Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:4 (2:3)

0:1 – Biliński, 4 min, 0:2 – Biliński, 9 min, 0:3 – Merebaszwili, 23 min, 1:3 – Moneta, 26 min. 2:3 – Żwir, 35 min, 2:4– Bieroński, 66 min.

STOMIL: Syladtk (31. Smug) – Szabaciuk (65. Wójcik), Tecław, Dampc, Straus – Reiman, Spychała (84. Mysiorski), Żwir, Fundambu (65. Zych) – Moneta (83. Pyrdoł), Mikita. Trener Adrian STAWSKI.

PODBESKIDZIE: Polaczek – Milasius (76. Wełniak), Rodriguez, Kowalski-Haberek, Bonifacio, Janota (46. Bieroński), Frelek – Wypych, Roman (46. Gach), Merebaszwili (68. Roginić) – Biliński (90. Polkowski). Trenerzy Piotr JAWNY i Marcin DYMKOWSKI.

Sędziował Konrad Kiełczewski (Białystok). Widzów 815. Żółte kartki Fundambu, Szabaciuk, Żwir, Mikita – Frelek, Bonifacio, Roginić, Bieroński. Czerwona kartka Żwir (75. faul).

Piłkarz meczu – Kamil BILIŃSKI.


Fot. tspodbeskidzie.pl/Szymon Jaszczurowski