Podbeskidzie. „Bila” bierze wszystko

Kamil Biliński, drugi raz z rzędu, został wybrany piłkarzem miesiąca w I lidze. Czy drugi raz w tym sezonie trafi do siatki GKS-u Katowice?


Drugi raz z rzędu Kamil Biliński, napastnik Podbeskidzia, został wybrany piłkarzem miesiąca w Fortuna 1. Ligi. Nie jest to raczej zaskoczeniem, bo w listopadzie „Bila” spisywał się jeszcze lepiej, aniżeli w październiku. Wówczas w trzech występach zdobył cztery gole, a jego zespół zainkasował siedem punktów.

W listopadzie, w czterech meczach, Biliński również trafił do siatki rywali czterokrotnie, a na dodatek zaliczył asystę. Podbeskidzie kolejny raz wywalczyło siedem „oczek”, a niewątpliwie napastnikowi pomogło to, że w starciu z Widzewem, ówczesnym liderem rozgrywek zaplecza ekstraklasy, ustrzelił hat tricka. W głosowaniu Biliński wyprzedził o jeden punkt Patryka Makucha z Miedzi Legnica.

Nagrodą za tytuł piłkarza miesiąca w I lidze jest możliwość przekazania 10 tysięcy złotych na wybrany cel charytatywny. Poprzednio Biliński przekazał tę sumę na leczenie zmagającej z nowotworem Karoliny Pękali, której syn trenuje w tej samej szkółce piłkarskiej, do której uczęszcza syn Kamila Bilińskiego.

W ostatnim meczu, przeciwko Odrze Opole, Kamil Biliński gola nie strzelił, choć miał znakomitą ku temu sytuację. Piłka podskoczyła na nierównej murawie i – po strzale „Bili” – poszybowała w trybuny. Pomijając warunki w jakich ostatni mecz był rozgrywany, wielka szkoda, że nie udało się nam wygrać. Odra broniła się bardzo dzielnie i to oni na pewno są bardziej zadowoleni z remisu. Idziemy dalej i patrzymy już tylko w przyszłość. Przygotowania do sobotniej potyczki z GKS-em Katowice w toku – skomentował Kamil Biliński, który w tym sezonie trafił już raz do siatki „GieKSy”.

W starciu trzeciej kolejki, po podaniu Dominika Frelka, najskuteczniejszy gracz I ligi podwyższył prowadzenie Podbeskidzia na 2:0. Przypomnijmy jednak, że „górale” tamtego spotkania nie wygrali i skończyło się 2:2.

Pierwszego gola dla „górali” zdobył wówczas Kacper Gach, który na początku sezonu był pierwszym wyborem trenerów Piotra Jawnego i Marcina Dymkowskiego, jeżeli chodzi o pozycję lewego wahadłowego. Ostatnio jednak wychowanek Podbeskidzia stracił miejsce w wyjściowym składzie. Na rzecz sprowadzonego już w trakcie rozgrywek Ezequiela Bonifacio. Ostatni mecz od pierwszej minuty „Gaszek” rozegrał 5 listopada przeciwko Chrobremu Głogów.



Tydzień później bielszczanie mierzyli się z Widzewem Łódź i miejsca dla 23-latka w wyjściowym składzie zabrakło, ale wszedł na końcówkę spotkania. Dwa ostatnie spotkania spędził już jednak w całości na ławce i miało to swoje uzasadnienie. W postaci dobrej postawy Bonifacio.

Argentyńczyk zaliczył asystę w starciu z Polkowicami, a w meczu z Odrą Opole był bardzo bliski strzelenia bramki. Na początku spotkania jego świetny strzał zza pola karnego Mateusz Kuchta sparował na poprzeczkę. Później jednak, pod koniec pierwszej połowy, Bonifacio niepotrzebnie faulował na środku boiska i w ten sposób zrobił sobie… wolne do końca roku. Czwarta żółta kartka oznacza, że Argentyńczyk nie zagra jutro przeciwko „GieKSie”.

W tej sytuacji praktycznie przesądzone jest, że do wyjściowego składu powróci Kacper Gach. Warto dodać, że gol strzelony przez tego piłkarza w sierpniowym meczu z katowickim rywalem nie jest jedynym w tym sezonie. „Gaszek” trafił również do siatki w przegranym 2:4 meczu z Miedzią Legnica.


Na zdjęciu: Pauza kartkowa Ezequiela Bonifacio, to szansa na powrót do wyjściowego składu „górali”dla Kacpra Gacha.

Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus