Podbeskidzie. „Bila” obiecał, zespół wygrywa

Kapitan Podbeskidzia, na początku sezonu, apelował o spokój. Miał rację, bo w pięciu ostatnich kolejkach lepszy od „górali” jest jedynie lider z Kielc.


Gdyby odjąć dwie pierwsze kolejki tego sezonu – Podbeskidzie zremisowało z Górnikiem Polkowice 1:1 i przegrało 0:3 z Odrą Opole – to, biorąc pod uwagę pięć następnych kolejek, „górale” zajmują… drugie miejsce w klasyfikacji za pięć ostatnich serii gier. Za plecami… Korony Kielce, czyli zespołu, z którym zmierzą się już jutro u siebie. Śmiało można zatem stwierdzić, że starcie przy ul. Rychlińskiego będzie hitem kolejki. Wszakże, już niczego nie odejmując, lider rozgrywek zmierzy się z czwartą drużyną w klasyfikacji. Korona od początku sezonu gra bardzo dobrze i dopiero w poprzedniej kolejce straciła pierwsze punkty. Podbeskidzia ma na swoim koncie trzy zwycięstwa z rzędu, a także cztery mecze z kolei bez straconego gola.

Kamil Biliński, nie tylko napastnik, ale także lider zespołu spod Klimczoka, po nieudanym starcie ligi podkreślał, że zespół potrzebuje trochę czasu. Po to, aby „zaskoczyć:. Wydaje się, że właśnie „zaskoczył”. Co na to „Bila”? Może nie jest tak, że tonuje nastroje, ale wzywa do zachowania zdrowego rozsądku.

– Nie popadamy w hurraoptymim. Mamy dużo pokory w sobie. Naszym celem jest to, by nie dać przeciwnikowi poczuć, że może zrobić nam krzywdę. Wszyscy są świadomi tego, o co gramy. Kilka tygodni temu obiecywałem, że przyjdą lepsze czasy i cieszy to, że właśnie one nastały. Mam nadzieję, że nadal będzie to tak wyglądało, a my będziemy odczuwali radość z tego wszystkiego – powiedział kapitan drużyny spod Klimczoka. Na początku sezony Biliński był w zasadzie jedynym zawodnikiem, który był w stanie stworzyć zagrożenia pod bramką przeciwnika. To on zdobył trzy z czterech pierwszych goli dla „górali” w tym sezonie. Ale już z kolejnych pięciu bramek zdobył „tylko” jedną.

– Fajnie, że inni zawodnicy też strzelają bramki, a zespół nie jest uzależniony ode mnie. Ważne, że inni dokładają swoje do końcowego wyniku – doświadczony zawodnik jest w pełni świadomy tego, że sam nie jest w stanie udźwignąć ciężaru zdobywania goli, choć wiadomo, że to na niego pod bramką przeciwnika wszyscy liczą najbardziej.



A szczególnie w takim starciu, jak z Koroną Kielce, bo przecież pod Klimczok przybywa lider. Kapitan „górali”, znający doskonale pierwszoligowe realia, nie uważa jednak, by miało to jakiekolwiek znaczenie.

– Za nami dopiero kilka kolejek. To, że ktoś jest liderem teraz, nie oznacza, że będzie nim na koniec sezonu. Konsekwentnie patrzymy na siebie. Wiedzieliśmy przed poprzednim meczem, z Jastrzębiem, że to będzie bardzo ciężkie spotkanie. I tak tamta konfrontacja wyglądała. Zdajemy sobie sprawę z tego, że w sobotę z Koroną też będzie ciężko. Nie ma łatwych spotkań. Ta liga jest na tyle specyficzna, że można wygrać 4:0, a w kolejnym meczu się męczyć. Z każdego spotkania trzeba wycisnąć tyle, ile tylko się da – podkreślił najskuteczniejszy piłkarz Podbeskidzia w tym sezonie.


Na zdjęciu: Kamil Biliński udowodnił, że jest człowiekiem rzetelnym. Obiecał, że będzie lepiej i jest.

Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus