Podbeskidzie. „Bila” strzelił mną bramkę!

Konrad Gutowski, związany z „góralami” od dekady, zdobył pierwszego gola w seniorskim zespole klubu spod Klimczoka.


Konrad Gutowski, który przygodę z futbolem rozpoczynał w klubie Soła Kobiernice, w 2011 roku, jako dwunastolatek, przeniósł się do Podbeskidzia Bielsko-Biała i występował w barwach „górali” w kolejnych kategoriach wiekowych. W miarę upływu czasu awansował nawet do pierwszej drużyny, ale nie zdołał w niej zadebiutować. W 2018 roku przeniósł się do Widzewa Łodź i w ciągu dwóch następnych sezonów rozegrał 62 mecze w II lidze. Zdobył 9 goli, zaliczył 5 asyst, a w październiku 2020 roku postanowił wrócić pod Klimczok. Podbeskidzia swojego wychowanka musiało jednak z Widzewa wykupić, a następnie gracz podpisał kontrakt w miejscu, gdzie piłkarsko się wychował.

W poprzednim sezonie Gutowski zadebiutował w barwach seniorskiego zespołu Podbeskidzia. W sumie jednak zbyt wielu okazji do gry nie miał. Wszystkie te mecze miały miejsce jesienią. W rundzie wiosennej, kiedy „górale” walczyli – ostatecznie bez powodzenia – o zachowanie ekstraklasowego bytu, trener Robert Kasperczyk nie dał mu szansy. Dlatego też latem tego roku kibice pod Klimczokiem zastanawiali się, czy Gutowski zostanie w drużynie na kolejny sezon. Wobec sporych kadrowych zmian w klubie gracz, który miał jeszcze ważny kontrakt na rok pozostał w klubie, a od początku okresu przygotowawczego był przymierzany do gry na prawym wahadle. I właśnie na tej pozycji rozpoczął sezon. Jak na razie zaliczył komplet występów, a tylko raz – w meczu z Odrą Opole – rozpoczął na ławce rezerwowych. Było to, przypomnijmy, jedyne spotkanie, które „górale”w tym sezonie przegrali.

Następnie, z meczu na mecz, jest coraz lepiej, a w dwóch ostatnich spotkaniach Gutowski do niezłych występów dołożył liczby. W starciu z Puszczą Niepołomice zaliczył asystę, a w spotkaniu z GKS-em Jastrzębie strzelił swoją debiutancką bramkę w pierwszym zespole Podbeskidzia. Choć, jak sam po meczu przyznał, trafienie na wagę pierwszego wyjazdowego zwycięstwa od 11 lipca 2020 roku, czyli od niemal 14 miesięcy, to zasługa nie jego, a Kamila Bilińskiego.

– Jeżeli chodzi o gola, to… Bila strzelił mną bramkę! Znalazłem się w odpowiednim miejscu, trener uczulał mnie, że muszę być pazerny. Nie jestem bocznym obrońcą tylko wahadłowym, więc muszę grać czasem praktycznie jako trzeci, czy czwarty napastnik. Budujące jest to dla mnie, że się dobrze odnalazłem w tej sytuacji i trafiłem do siatki – podkreślił zawodnik, który dał Podbeskidziu trzecie zwycięstwo pod rząd. Ostatni raz taką serię miał zespół spod Klimczoka pod koniec sezonu 19/20, kiedy to wywalczył awans do ekstraklasy.

– Cieszy trzecie kolejne zwycięstwo, a także czwarte czyste konto z rzędu. Trudno o wskazanie jednego najważniejszego elementu, który powoduje, że nie tracimy bramek. Bardzo dużo pracujemy nad ustawieniem i nad reakcją na długie piłki. Stosowaliśmy to podczas meczu z Jastrzębiem i dobrze reagowaliśmy na to, co robił rywal. Ponadto ważne jest zgranie. Od początku sezonu gramy niemal niezmienioną piątką w obronie i to przynosi efekty – podkreślił Konrad Gutowski, którego drużyna – dzięki serii dobrych wyników – zajmuje czwarte miejsce w I-ligowej tabeli.

Po słabym początku sezonu mało kto spodziewał się, że zespół trenerów Piotra Jawnego i Marcina Dymkowskiego będzie plasował się tak wysoko. Teraz trzeba jednak zachować zdrowy rozsądek. Nawet po trzech zwycięstwach z rzędu raczej nie powinno się pod Klimczokiem myśleć o czymś więcej, bo należy przypomnieć, że pokonali bielszczanie zespoły plasujące się w dolnej części klasyfikacji.


Na zdjęciu: Konrad Gutowski strzelił swojego premierowego gola w barwach Podbeskidzia. A tak naprawdę bramkę nim strzelił Kamil Biliński.

Fot. Tomasz Kudala/Pressfocus