Podbeskidzie. Charakterowi trzeba pomóc

Sprawne działania sztabu szkoleniowego i udane zmiany spowodowały, że po 10. kolejkach Podbeskidzie jest na podium tabeli I ligi.


Po pokonaniu u siebie Resovii po raz pierwszy w tym sezonie Podbeskidzie znalazło się na podium pierwszoligowej klasyfikacji. Oczywiście „górale” byli faworytem meczu, ale okoliczności mogły spowodować, że mógł zakończyć się mniej udanie. Mowa o czerwonej kartce dla Kamila Bilińskiego i grze w osłabieniu przez ponad godzinę. Po meczu nie brakowało głosów, że zespół pokazał charakter. Ale samą ambicją takiego spotkania wygrać się nie da. Potrzebna jest też odpowiednia reakcja i trzeba przyznać, że sztab szkoleniowy podjął odpowiednie działania w szatni.

Trenerzy Piotr Jawny i Marcin Dymkowski dokonali w przerwie podwójnej zmiany o charakterze ewidentnie defensywnej.

– Musieliśmy przewartościować to spotkanie – mówi pierwszy z wymienionych.

– Zmieniliśmy skład i przeszliśmy na ustawienie 5-3-1. Wprowadziliśmy dwóch zawodników dobrze broniących, w miejsce dwóch piłkarzy bardziej ofensywnych.

Z boiska zeszli Goku Roman i Michał Janota, w ich miejsce pojawili się Jakub Bieroński i Mateusz Wypych. Drugi w lidze grywał dotąd tylko w końcówkach, teraz dostał 45 minut i trzeba przyznać, że poradził sobie bez zarzutu. Resovia praktycznie nie stworzyła sobie klarownej sytuacji bramkowej.

– Wiedzieliśmy, że drugie 45 minut polegać będzie na tym, żeby obronić wynik, ale kapitalna akcja „Mere” spowodowała, że zrobiło się 2:0. Należał się nam również rzut karny, po kolejnej akcji Giorgiego. Dziwię się, że ta sytuacja nie była sprawdzona przez VAR, skoro ta z Kamilem Bilińskim była oglądana z każdej strony… Trzy punkty z Resovią pozwoliły nam zostać w górnej części tabeli – podkreślił Piotr Jawny.

Problemy Podbeskidzia pojawiły się nie tylko w trakcie, ale już przed spotkaniem z Resovią. Zaskakujące było to, że w meczowej kadrze nie znalazł się Mathieu Scalet. We wcześniejszym spotkaniu z ŁKS nie tylko grał od pierwszej minuty, ale zdobył gola.

– Na badaniu RTG wyszedł delikatny odprysk kości w okolicach stawu skokowego. Na treningu, na ciężkiej murawie, objechała mu stopa i – na razie – ma ustabilizowany staw skokowy. Czekamy na kolejne badania i mam nadzieję, że to nie wykluczy Mathieu na dłuższy czas. W meczu z Miedzią prawdopodobnie go nie zobaczymy – tłumaczy trener Jawny. Scalet w tym sezonie nie tylko zdobył gola, ale też zaliczył asystę. Czy brak tego zawodnika na najbliższe spotkanie w Legnicy to duży problem? Jeżeli chodzi o środek pola Podbeskidzia, to kilku zawodników prezentowało się dotąd z dobrej strony. Bramki strzelał nie tylko Scalet, ale też Dawid Polkowski czy Goku Roman, a kibice czekają na to, aż do siatki trafi Michał Janota.


Na zdjęciu: Goku Roman pokazał, że strzelecko potrafi zastąpić kontuzjowanego Mathieu Scaleta.

Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus