Podbeskidzie. Ciągle rozwijać zespół

Trener Podbeskidzia Bielsko-Biała Mirosław Smyła utrzymuje, że trzeba utrzymać dobry klimat w zespole, wówczas wyniki przyjdą.


Piłkarze Podbeskidzia Bielsko-Biała i Arki Gdynia nie zdążyli za sobą zatęsknić i po nieco ponad dwóch miesiącach po raz kolejny powalczą, na Stadionie Miejskim w Bielsku-Białej, o pierwszoligowe punkty.

Ostatnie spotkanie pomiędzy tymi drużynami było dość szalone. Gdynianie prowadzili do przerwy za sprawą trafienia Mateusza Żebrowskiego. W II połowie wyrównał Goku Roman, a oba zespoły miały później szansę na to, by przechylić losy rywalizacji na swoją korzyść.

Żadnej z drużyn ta sztuka się jednak nie udała, a remis ani bielszczanom, ani też drużynie Arki nic nie dał. Finalnie, po ostatniej kolejce, Podbeskidzie uplasowało się na 9. miejscu w tabeli, czyli poza strefą barażową, na której klubowi zależało od początku sezonu. Zespół z Gdyni skończył fazę zasadniczą na 3. lokacie, ale już w półfinale baraży musiał uznać wyższość Chrobrego Głogów.

Zespół Ryszarda Tarasiewicza nie zrealizował celu, jakim był awans do ekstraklasy. W rozpoczynającym się sezonie przed piłkarzami Arki postawiono takie samo zadanie. Gdynianie mają wrócić do elity. A o co w zbliżających się wielkimi krokami będą walczyć „górale”?

– Nigdy nie boję się takich pytań, ale cyferki nie wchodzą w rachubę. Mam takie powiedzonko. Pytając o cele, to tak, jakbyś pytał o to, czy da się komuś gwarancję na zwycięstwo. Uważam, że gwarancja jest w sklepie RTV na telewizory i inny sprzęt. Jedyne, co chcemy sobie zagwarantować, to utrzymać tendencję rozwoju zespołu pod kątem rywalizacji wewnętrznej – powiedział Mirosław Smyła, szkoleniowiec zespołu spod Klimczoka.

– Zdrowej i sportowej rywalizacji. Niech wygra lepszy. W biegu na 100 metrów wygrywa ten, kto pierwszy dotrze do mety. W piłce nożnej dużo trudniej to ocenić. Jest wiele wytycznych, które muszą spełniać poszczególni zawodnicy. To wszystko w konsekwencji przyniesie to, co nas interesuje. Czyli przygotowanie zespołu zdyscyplinowanego na boisku przyniesie dobrą grę. A co za tym idzie, wyniki. Więcej bramek się zdobędzie niż straci, czyli wygra się mecz.

Może powstać jakaś seria, które da dobre miejsce w tabeli. Próbujemy stworzyć klimat pokornej, skromnej i ciężkiej pracy. Na bazie tego powstanie zespół z ludzi, którzy na występ w danym spotkaniu zasłużyli. Niech mają świadomość, że grają dla kibiców, bo dzięki nim mają wypłatę. Niech w ten sposób budują to, co jest najistotniejsze, czyli profesjonalizm. To klucz do wszystkiego – wyjaśnił szkoleniowiec ekipy spod Klimczoka.

Podbeskidzie Bielsko-Biała z najwyższą klasą rozgrywkową pożegnało się w 2021 roku. Arka szeregi ekstraklasy opuściła rok wcześniej. Zespół z Gdyni dwa razy następnie walczył o powrót do elity w barażach, ale w obu przypadkach nie przeszedł do finału. W sezonie 2020/2021 „żółto-niebiescy” musieli uznać wyższość ŁKS-u Łódź. Teraz jest raczej jasne, że zarówno zespół z południa, jak i drużyna z północnej części naszego kraju powinna włączyć się do walki o awans.

– Przed nami nowy sezon i nowe możliwości. Trochę się w naszym zespole pozmieniało. Jest to troszeczkę inna drużyna. Od pierwszego gwiazda, już w meczu z Arką Gdynia, musimy pokazać swoją wartość i siłę. Mam nadzieję, że przełamiemy rywala, bo w poprzednim sezonie z tym przeciwnikiem przegraliśmy i zremisowaliśmy. Liczę na to, że teraz uda nam się wygrać i po ostatnim gwizdku z niedzielę będziemy się cieszyć z trzech punktów – powiedział Kamil Bilińśki, który – podobnie, jak w ubiegłym sezonie – będzie nosił kapitańską opaskę w Podbeskidziu.

„Bila”, przypomnijmy, będzie również bronił tytułu króla strzelców, który wywalczył w zeszłych rozgrywkach. Strzelił wówczas 19 goli. Warto podkreślić, że poprzednią kampanię gracz ten rozpoczął bardzo dobrze, bo już w pierwszym spotkaniu – na wyjeździe z Górnikiem Polkowice – trafił do siatki. Sympatycy bielskiego zespołu pewnie nie mieliby nic przeciwko temu, gdyby teraz powtórzył swój wyczyn.



Na zdjęciu: Kamil Biliński (w czerwonym stroju) poprzedni sezon zainaugurował bramkę w meczu pierwszej kolejki. Teraz spróbuje dokonać podobnego wyczynu.
Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus