Podbeskidzie. Czekał najdłużej ze wszystkich

Żaden z napastników, którzy w ostatnich latach bronili barw Podbeskidzie i występowali regularnie w pierwszej linii tego zespołu nie czekał na swoje pierwsze trafienie w oficjalnych rozgrywkach tak długo. Warto przytoczyć przykład Roberta Demjana. Pojawił się pod Klimczokiem latem 2010 roku i już w drugim występie ligowym zdobył dwie bramki. Jeszcze szybszy był Valerijs Szabala, który gola w meczu Pucharu Polski strzelił w swoim debiucie w bielskim zespole. Tymczasem Marko Roginić, który w Bielsku-Białej pojawił się zimą tego roku, czekał zdecydowanie dłużej, aniżeli najlepsi w ostatnich latach strzelcy Podbeskidzia.

W końcu się udało i trafienie Chorwata, które dało zwycięstwo jego drużynie w Chojnicach, w końcu padło. W… dwunastym występie w barwach Podbeskidzia i po 644 minutach spędzonych na boisku. – To dla mnie bardzo ważny gol, ale był istotny przede wszystkim dla drużyny. Niedawno zaczęliśmy nowy sezon i te trzy punkty bardzo są nam potrzebne. Mam nadzieję, że tym trafieniem rozpocząłem jakąś passę, podtrzymam ją w następnym meczu i nadal będziemy wygrywać. Chciałbym, aby teraz szło mi lepiej.. Że będę strzelał więcej bramek, które pomogą wygrywać drużynie w każdym spotkaniu – powiedział po spotkaniu zdecydowanie zadowolony z siebie i wyniku zespołu Marko Roginić.

Podbeskidzie. Argumenty przemawiają za nim

To nie był gol jakiejś wyjątkowej urody. Lewą flanką, w swoim stylu, do linii końcowej pomknął Łukasz Sierpina, który zagrał w tempo, przed bramkę rywala. Tam, atakując piłkę wślizgiem, Roginić wepchnął futbolówkę do siatki. Można powiedzieć, że tym samym zrehabilitował się za zmarnowane sytuacje w inauguracyjnym spotkaniu z Zagłębiem. – W pierwszym meczu, w Sosnowcu, miałem pecha. W poprzednim sezonie nie udało mi się trafić do siatki. Teraz, kiedy piłka wreszcie wpadła, pierwszą myślą było „nareszcie! W końcu udało się strzelić gola”.Dlatego jestem bardzo szczęśliwy. Zarówno w swoim imieniu, jak i w imieniu całego zespołu – podkreślił chorwacki napastnik.

Nie tylko jemu, ale całej drużynie Podbeskidzia wyraźnie ulżyło. Nie ukrywał tego Bartosz Jaroch, prawy obrońca bielskiego zespołu. – Tak samo, jak Marko, tak samo i my czekaliśmy na tego gola. Mam nadzieję, że się przełamał i teraz pójdzie mu lepiej, bo na pewno potrzebował tego trafienia – stwierdził kolega Roginicia z drużyny. Najbliższą okazją na kolejnego gola napastnik z Chorwacji mieć będzie w najbliższą niedzielę, kiedy to „górale” będą podejmować Stal Mielec. – Musimy skupić się na skuteczności, bo jak ona przyjdzie, to nie tylko Marko, ale wszyscy będziemy strzelać seryjnie bramki i to na pewno będzie man pomagało w grze i zdobywaniu punktów – to raz jeszcze Bartosz Jaroch.

 

Na zdjęciu: Pierwsze trafienie w oficjalnym meczu Podbeskidzia na koncie Marko Roginicia (z lewej) ucieszyło wszystkich.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem