Podbeskidzie. Czterech „byłych” na boisku?

W kadrze Chrobrego aż roi się od graczy, którzy występowali pod Klimczokiem. Ich losy w bielskim zespole potoczyły się różnie.


Nie wszyscy kibice Podbeskidzia pewnie pamiętają, że piłkarzem ich klubu był Mikołaj Lebedyński. A działo się to w czasach, kiedy ten 31-letni dziś zawodnik uchodził za duży talent. Zaledwie pół roku przed tym, jak przyjechał pod Klimczok, występował w… holenderskiej Eredivisie. Później było szwedzkie BK Haecken i… kontuzja.

Do ekstraklasowego Podbeskidzia trafił wiosną 2014 roku, do trenera Leszka Ojrzyńskiego. On i klub mieli pomóc zawodnikowi się odbudować po urazie. Piłkarz miał się odwdzięczyć. I odwdzięczył się strzelając cztery gole, ale… w trzecioligowych rezerwach. W ekstraklasie zagrał 166 minut, bez gola i to by było na tyle, jeżeli chodzi o przygodę obecnego napastnika Chrobrego z „góralami”.

Zupełnie inaczej swoją przygodę z „góralami” wspomina Rafał Leszczyński. Pod Klimczokiem jednokrotny reprezentant Polski spędził 4,5 sezonu. Trafił do Podbeskidzia w 2016 roku i rozgrywki 16/17 były najlepszymi w jego wykonaniu. Do tego stopnia, że kibice – w internetowym głosowaniu – wybrali go piłkarzem sezonu. „Leszczu” wyprzedził m.in. Łukasza Sierpinę, który niedawno – z Koroną Kielce – gościł przy Rychlińskiego.

Co było później, jeżeli chodzi i Rafała Leszczyńskiego? Kolejne rozgrywki były w jego wykonaniu słabsze. Zdarzało się, że przegrywał rywalizację o miejsce między słupkami. Najpierw z Wojciechem Fabisiakiem, a definitywnie stracił miejsce w bramce, gdy w Bielsku-Białej pojawił się Martin Polaczek. Czasami jednak bronił, również w sezonie, po którym zespół Krzysztofa Bredego awansował do ekstraklasy.

Zagrał też na najwyższym poziomie rozgrywkowym i – co ciekawe – był to jego debiut w elicie! Ponad sześć lat po tym, jak jedyny raz wystąpił w bluzie z orzełkiem na piersi. Po jesieni poprzedniego sezonu Leszczyński wiedział już, że dłużej w Podbeskidziu występować nie będzie i trafił do Głogowa.

Mavroudis Bougaidis, były gracz greckiej młodzieżówki, lubi – co jakiś czas – wpaść pograć w piłkę do Polski. Najpierw przyjechał do Lechii Gdańsk, a zimą 2018 roku został zawodnikiem Podbeskidzia. Początkowo wydawało się, że „górale” zyskali solidnego stopera, ale „Buga”, bo tak wołają na niego koledzy, miał wyjątkową skłonność do popadania ze skrajności w skrajność. Bardzo dobrze mecze przeplatał bardzo słabymi. Kibice na pewno pamiętają jego świetne, dalekie wyrzuty z autów, ale… niewiele poza tym. 1,5 sezonu Grek pograł w Bielsku-Białej, wrócił do ojczyzny, by zimą 2021 zameldować się w Chrobrym.

U Ivana Djurdjevicia jest pewniakiem, choć w tym sezonie męczy go to, że już dwa razy skierował piłkę do własnej bramki.

Ostatnim z byłych graczy Podbeskidzia, który trafił do Chrobrego, jest Michał Rzuchowski. Gracz ten podpisał w Głogowie kontrakt 1 października. Od 18 czerwca, a więc od kiedy przestał być piłkarzem Podbeskidzia, pozostawał bez zatrudnienia. Bielsko-Białą ten charaktery defensywny pomocnik wspomina dobrze.

Spędził pod Klimczokiem trzy sezony. Raczej najlepsze w dotychczasowej karierze. Był ważnym zawodnikiem drużyny, która awansowała do ekstraklasy. Zadebiutował w niej zresztą właśnie w barwach „górali”, a także strzelił jedyną bramkę. W Chrobrym dopiero się adaptuje, zagrał dopiero w dwóch poprzednich spotkaniach. Całkiem zatem możliwe, że pojawi się na boisku również w niedzielę.




Na zdjęciu: Mikołaj Lebedyński, najlepszy strzelec Chrobrego, strzelał też dla Podbeskidzia. Ale tylko w rezerwach.

Fot. Łukasz Laskowski/Pressfocus