Podbeskidzie. Dawno się nie widzieli

Kiedyś Podbeskidzie i Widzew mierzyły się bardzo często. Dziś zespół z Łodzi po raz pierwszy zagra pod Klimczokiem od momentu, kiedy na został tam zdegradowany z ekstraklasy.


Był taki czas, kiedy Podbeskidzie Bielsko-Biała i Widzew Łódź spotykały się regularnie. Co ciekawe gdy oba zespoły występowały na zapleczu ekstraklasy, to łodzianie nigdy z bielszczanami nie przegrali. Widzew wygrał 5 spotkań, a 3 mecze zakończyły się remisami. W ekstraklasie było zupełnie na odwrót. „Górale” nigdy nie ulegli Widzewowi. Wygrali 3 mecze, a 4 razy był remis. Po raz ostatni obie ekipy stanęły naprzeciw siebie stosunkowo dawno temu, bo w grupie spadkowej ekstraklasy sezonu 2013/14. Podbeskidzie, wygrywając u siebie 3:0 po świetnym w swoim wykonaniu spotkaniu, wbiło gwóźdź do trumny Widzewa, bo po tej porażce – na dwie kolejki przed końcem sezonu – łodzianie spadli z ekstraklasy, do której do dziś nie powrócili.

Artur Skowronek prowadził wówczas RTS i po meczu – który rozegrano w dniu jego urodzin – był załamany.

– Spadliśmy i ciężko to przyjąć – powiedział ówczesny szkoleniowiec łódzkiego zespołu po ostatnim w historii starciu Podbeskidzia z Widzewem. Od tamtej pory minęło przeszło siedem lat. Oba klubu przeszły różne koleje losu. Łodzianie wylądowali najpierw w I, a następnie w… IV lidze. Podbeskidzie spadło, awansowało i znów spadło z ekstraklasy, ale niżej niż na jej zapleczu nie grało. O wiele więcej przeszli zatem kibice ekipy z al. Piłsudskiego, którzy teraz mogą być dumni ze swojego zespołu. Który – grając jako beniaminek I ligi – jest liderem rozgrywek i, co tu dużo mówić, zmierza do ekstraklasy. Przed ostatnim spotkaniem rundy jesiennej I ligi ma o 9 punktów więcej od „górali”, a przecież w poprzednim sezonie oba zespoły dzieliły dwie klasy rozgrywkowe.

Jak do tej pory w zasadzie jedynym zmartwieniem Widzewa są w tym sezonie mecze wyjazdowe. To właśnie na terenie przeciwnika RTS poniósł jedyne dwie porażki w sezonie, a co szczególnie może doskwierać, słabo na obcych „śmieciach” radzi sobie łódzki zespół w ofensywie. Strzelił zaledwie 6 goli, co jest – uwaga – jednym z najsłabszych wyników w I lidze. Na dodatek – wszystko na to wskazuje – w starciu w Bielsku-Białej w drużynie lidera rozgrywek zabraknie Matii Montiniego. Włoski napastnik Widzewa doznał kontuzji w ostatnim meczu z Miedzią Legnica i najprawdopodobniej do wyjściowego składu Widzewa powróci Bartosz Guzdek. Co ciekawe 19-letni napastnik, który jest najskuteczniejszym piłkarzem łodzian w tym sezonie, stracił miejsce w wyjściowym składzie na rzecz Montiniego. Młodzieżowiec strzelił w tym sezonie 5 goli, a Włoch trafiał do siatek rywali 2 razy.

Problemów w ofensywie raczej nie mają pod Klimczokiem, choć ostatni mecz w Gdyni, Podbeskidzie zakończyło z zerowym dorobkiem bramkowym. Ale mają trenerzy Piotr Jawny i Marcin Dymkowski w swoich szeregach Kamila Bilińskiego. Który właśnie został wybrany najlepszym zawodnikiem października rozgrywek zaplecza ekstraklasy – Ale szok! Dziękuję drużynie, sztabowi i klubowi – napisał na facebooku kapitan bielskiego zespołu. Czy autor 9 bramek dla Podbeskidzia w tym sezonie pierwszą rundę rozgrywek również zakończy golem? Gdyby udało mu się zdobyć jedną bramkę, to już tylko jedno trafienie będzie dzielić go od wyrównania osiągnięcia z poprzedniego sezonu. W ekstraklasie „Bila” strzelił 11 goli.


Na zdjęciu: Tak było ponad siedem lat temu. Widzew w Bielsku-Białej spadł z ekstraklasy i do dziś do niej nie powrócił.

For. Pressfocus