Podbeskidzie. Dobry już w debiucie
Odkąd w 2002 roku Podbeskidzie Bielsko-Biała zadebiutowało na szczeblu centralnym rozgrywek w naszym kraju przez klub ten przewinęło się 70 obcokrajowców. Siedmiu z nich nigdy nie wystąpiło w meczu ligowym, czyli Desley Ubbink, pierwszy w historii Holender w barwach klubu spod Klimczoka, stał się w minioną niedzielę 63 piłkarzem „górali” spoza Polski, który wystąpił w ligowym spotkaniu.
26-letni pomocnik wszedł na boisko w 66. minucie niedzielnego starcia przeciwko Sandecji Nowy Sącz. Bielszczanie prowadzili wówczas 2:1, a na konkrety w wykonaniu nowego nabytku Podbeskidzia nie trzeba było długo czekać.
Ubbink, dwanaście minut po tym, jak pojawił się na boisku, przejął piłkę w środku pola i rozprowadził ją do prawego skrzydła, dogrywając konkretnie do Karola Danielaka. Ten zaś zdecydował się na indywidualną akcję, którą wykończył ładnym strzałem w długi róg. W ten sposób po raz ósmy w tym sezonie wpisał się na listę strzelców, a na dodatek spowodował, że Ubbink – w swoim debiucie w barwach Podbeskidzia – zaliczył asystę.
Musiał trochę poczekać
Co jeszcze można powiedzieć o pierwszym występie holenderskiego pomocnika przed bielską publicznością? Biorąc pod uwagę doliczony czas gry Ubbink spędził na placu gry niespełna pół godziny i widać było, że lubi znajdować się w posiadaniu piłki. Nie jest jednak tak, że utrzymuje się przy niej na siłę. Szuka różnych rozwiązań. Potrafi grać krótko z kolegami, ale potrafi też operować dłuższym podaniem.
– Desley dał dobrą zmianę. Wszedł na boisko, utrzymał się przy piłce i bardzo się z tego cieszymy. Mamy przed sobą kolejne mecze, które będziemy chcieli tak samo rozgrywać. Czas pokaże, jak będziemy kończyć tę rundę – powiedział Krzysztof Brede, który był zadowolony z występu swojego podopiecznego. Podobnie zresztą, jak sam zainteresowany.
Desley Ubbink stwierdził bowiem po debiucie, że mimo iż jego drużyna zaczęła mecz od straty bramki, to później było dużo lepiej.
– Pokazaliśmy się w tym meczu z bardzo dobrzej strony. Straciliśmy gola w początkowej fazie spotkania. Udało nam się jednak zebrać. Obudzić. Następnie zdominowaliśmy rywala i odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo – podkreślił Ubbink, który dodał, że praca na treningach przyniosła efekty. – Ćwiczyliśmy stałe fragmenty gry i dwa gole strzeliliśmy właśnie w ten sposób. Opłaciło się trenować na rzutami wolnymi i rzutami rożnymi – zaznaczył 26-letni pomocnik Podbeskidzia, który trochę musiał poczekać na debiut w barwach nowego zespołu.
Kwestia czasu
Było to spowodowane tym, że przed podpisaniem kontraktu był przez sztab szkoleniowy Podbeskidzia testowany przez tydzień. Jak również tym, że miał sporą przerwę w grze. Latem normalnie przygotowywał się do sezonu z FK AS Trenczyn.
Zagrał 20 lipca br. 17 minut w meczu pierwszej kolejki słowackiej ekstraklasy, ale pod koniec tamtego miesiąca rozwiązał kontrakt i przez 3,5 miesiąca nie miał styczności z rytmem meczowym.
– Cieszę się z tych pierwszych rozegranych przeze mnie minut od tak dawna. Nie czuję się zmęczony, nogi mnie nie bolą. Mam nadzieję, że będę grał coraz więcej. Chcę się również przywitać z kibicami Podbeskidzia. Mam nadzieję, że wspólnie awansujemy do ekstraklasy – w ten sposób swoją pierwszą wypowiedź po dołączeniu do Podbeskidzia nowy nabytek „górali” zakończył, a nam się wydaje, że kwestią czasu jest jego debiut w wyjściowej jedenastce.
Przemawiają za tym liczby. Otóż Adrian Rakowski, którego Ubbink zastąpił na boisku w niedzielę, w 9 występach w tym sezonie spędził na boisku 586 minut i zaliczył jedną asystę. Czyli dokładnie ma takie same pod tym względem statystyki, jak Holender, który na placu gry spędził zdecydowanie mniej czasu. Zobaczymy, czy trener Krzysztof Brede desygnuje Holendra do gry od pierwszej minuty już od następnego meczu. Z Chrobrym w Głogowie.
Na zdjęciu: To, że Desley Ubbink (z lewej) skończył swój debiut w barwach Podbeskidzia z asystą zawdzięcza w znacznej mierze Karolowi Danielakowi (z prawej).