Podbeskidzie. Drużyna się nie rozwijała

Prezes „górali”, Bogdan Kłys, zapewnia, że klubowi i drużynie potrzebny jest spokój. I obiecuje, że dzięki temu następny sezon będzie lepszy.


Zapadły pierwsze decyzje kadrowe pod Klimczokiem. Giorgi Merebaszwili, który w minionych rozgrywkach strzelił dla Podbeskidzia pięć bramek i zapisał na swoim koncie pięć asyst, nie będzie dłużej występował w barwach tego klubu. Wygasający kontrakt z 36-latkiem nie został przedłużony i piłkarz ten żegna się z „góralami”.

Tymczasem umowę z klubem podpisał 19-letni bramkarz Maksymilian Manikowski. Mierzący 195 cm wzrostu golkiper był w poprzednim sezonie zawodnikiem juniorskiego zespołu poznańskiego Lecha. Inny z młodych piłkarzy, czyli Emre Celtik, w przyszłym sezonie nadal występował będzie pod Klimczokiem.

Klub z Bielska-Białej postanowił aktywować przedłużenie wypożyczenia zawodnika reprezentacji Turcjji do lat 19, którego dokonał zimą br. z holenderskiej Fortuny Sittard. Na dłużej w Podbeskidziu zostaje Mathieu Scalet. Urodzony we Francji piłkarz podpisał właśnie z „góralami” nową umowę na dwa lata.

To nie pierwsze i nie ostatnie zmiany, jakie szykują władze bielskiego klubu. Szerzej o nich, a także o tym, co wydarzyło się w minionym sezonie opowiedział sternik bielskiego klubu, Bogdan Kłys, który poruszył na spotkaniu z dziennikarzami wiele istotnych kwestii. Jedną z nich były zarzuty, że w drużynie zbyt małą rolę odgrywają wychowankowie, czy też zawodnicy z regionu.

– Jeżeli drużynie nie idzie, to zawsze znajdzie się kilu „cudotwórców”, którzy wiedzą, jak klub postawić na nogi. Chciałbym się odnieść do kilku kwestii, które miały miejsce w mijającej rundzie. Jedną z nich jest granie wychowankami i zawodnikami z regionu – powiedział prezes Podbeskidzia. – Piłka nożna tak nie działa. Nie możemy opierać się wyłącznie na zawodnikach z Bielska-Białej i okolic, bo przede wszystkim musimy opierać się na jakości. Każdy piłkarz, jeżeli dobrze się go zmotywuje, zostawi swoje serce na boisku. Jeżeli zaś zawodnik z regionu nie dysponuje odpowiednią jakością, to trudno kogoś takiego na siłę wstawiać do kadry – zauważył Kłys.

Prezes bielszczan wyliczył następnie, ilu zawodników związanych z Bielskiem-Białą znalazło się w kadrze zespołu na poprzedni sezon. – Mieliśmy w niej dużo, albo nawet bardzo dużo wychowanków. Pozwolę wymienić sobie kilka nazwisk. Daniel Mikołajewski, Kacper Gach, Konrad Gutowski, Krystian Wieczorek czy też bracia Kuba i Bartosz Bierońscy. Ponadto dołączył do nas Marcel Misztal z Tychów.

Nie jest łatwo w pierwszym roku po spadku z ekstraklasy zbudować zespół na awans. Oczywiście, że jeżeli taka szansa się pojawia, to należy ją jak najszybciej wykorzystać. Po rundzie jesiennej mieliśmy przekonanie, że taka okazja się pojawiła. Zajmowaliśmy czwarte miejsce i mieliśmy cztery punkty straty do Korony Kielce, a siedem do Widzewa Łódź. To napajało nas wiarą, że możemy włączyć się w walkę o bezpośredni awans – przyznał sternik ekipy spod Klimczoka.

Zdaniem Bogdana Kłysa o tym, że nie powiodło się drużynie na wiosnę zadecydowała feralna seria meczów bez zwycięstwa, która rozpoczęła się jeszcze jesienią. – Seria 11 meczów bez wygranej, to sytuacja, która w normalnych warunkach powodowałaby walkę o utrzymanie. My jednak cały czas pozostawaliśmy w grze o baraże. Nie mogę się jednak zgodzić ze stwierdzeniem, że drużyna na wiosnę się rozwijała. Mecze dobre, jak np. ten z Miedzią Legnica, były przeplatane występami bardzo słabymi. Jak ten ze Stomilem Olsztyn. Zespół rozwijający się musi wygrywać. Oczywiście nie każdy mecz, ale zwycięstwa są niezwykle ważne. Gdy nie ma zwycięstw, to nie ma atmosfery i zaczynamy szukać kwadratowych… nie powiem czego. Dla mnie to była stagnacja.

Przeczytałem kilka słów na temat Podbeskidzia i uważam, że tąpnięcie wcale nie jest klubowi potrzebne. Jestem w klubie już kilka lat i wiem, że spokój jest najlepszy. Nam jest bardzo potrzebny. Wiem, że korekta błędów, które zostały popełnione, zostawią fundamenty na przyszłość. Wiemy również, na jakich zawodnikach możemy się opierać. Wierzymy, że następny sezon będzie lepszy. To był sezon wielkich niewiadomych i on już za nami – zaznaczył sternik Podbeskidzia.




Na zdjęciu: Prezes Podbeskidzia, Bogdan Kłys, wierzy, że kolejny sezon w wykonaniu Podbeskidzia będzie lepszy.

Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus