Podbeskidzie. „Górale” będą biedniejsi

Nawet o 30 procent może być niższy budżet Podbeskidzia od zakładanego. To kwota rzędu 6 mln złotych.


W obliczu pandemii koronawirusa wiele klubów, nie tylko zresztą w Polsce, mierzy się, albo będzie musiało się wkrótce zmierzyć z problemami finansowymi. Nie inaczej jest w Podbeskidziu, który jest klubem, jak zresztą wszyscy beniaminkowie, o jednym z najniższych budżetów w ekstraklasie. Stare powiedzenie mówi, że biednemu zawsze wiatr w oczy, ale pod Klimczokiem na pewno nie składają broni. Najważniejsze jest to, że obecnie płynność finansowa „górali” jest zachowana.

– Klub nie ma obecnie żadnych zaległości finansowych w stosunku do piłkarzy, sztabu szkoleniowego, pracowników, a także kontrahentów – mówi Bogdan Kłys, sternik Podbeskidzia.

Partnerzy też mają problemy

Prezes bielskiego klubu bardzo jednak wyraźnie wskazuje, z jak dużą skalą problemu przyjdzie mu się w najbliższym czasie zmierzyć. – Sytuacja pandemiczna w kraju wpłynie, albo nawet już wpływa na to, jakie są finanse naszego klubu. Zbierając na bieżąco informacje, które wpływają do klubu, mam przypuszczenie, że nasz budżet skurczy się o ok. 30 procent – wyjaśnia Kłys, który odnosi się następnie do konkretnych kwot.

Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus

– Jeżeli przed sezonem mówiłem, że chcielibyśmy, aby budżet kształtował się na poziomie 18-20 milionów złotych – okazało się, że jest to bardziej 18 niż 20 – to szybko i łatwo można sobie policzyć, o jaką kwotę nasz budżet zmaleje – przyznaje sternik klubu. Wychodzi zatem na to, że w kasie klubu brakować będzie kwoty rzędu niespełna 6 mln złotych. To, jak na Podbeskidzia, ogromna suma i nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości

– Robimy wszystko, aby starta nie była aż tak duża. Ale trzeba też wziąć pod uwagę to, że nasi główni sponsorzy – jak miasto Bielsko-Biała, a także firmy Łukosz, Panattoni czy BetX – również mają problemy. I to spore problemy, jeżeli chodzi o obecną sytuację rynkową. W związku z tym choć nie mamy dziś problemów finansowych, ale trzeba liczyć się z tym, że takie problemy nastąpią. Działać trzeba bardzo ostrożnie. Również, jeżeli chodzi o transfery – zaznaczył prezes Podbeskidzia.

Premie za cel sezonu

Nie ma zatem mowy o wydawaniu pieniędzy na prawo i lewo. Czego, zresztą, najlepszym dowodem na to, jest umowa, jaką zawiązały władze klubu z zawodnikami. Piłkarzom nie są obecnie wypłacane pieniądze za zdobywane punkty. – Nasi piłkarze nie są wynagradzani za wygrane, czy zremisowane mecze – mówi prezes Kłys.

– Umówiliśmy się bowiem, że mamy w tym sezonie jeden, główny cel, czyli pozostanie w ekstraklasie. W związku z tym wszystkie pieniądze za wygrane spotkania odkładamy i wypłacimy w momencie, kiedy nasz zespół utrzyma się w ekstraklasie – zdradził szczegóły układu z graczami sternik klubu spod Klimczoka.


Czytaj jeszcze: Nie są zaskoczeni

Podbeskidzie, aby częściowo nadrobić finansowe straty, jeszcze w I lidze zainicjowało sprzedaż wirtualnych biletów, z których pieniądze przeznaczone zostały na pomoc służbom medycznym w walce z koronawirusem.

– Na razie nie planujemy wznowić takiej sprzedaży, ale dział marketingu ma to cały czas na uwadze – zaznaczył Bogdan Kłys. Który również poprosił kibiców, znajdujących się w dobrej sytuacji materialnej, aby w razie przerwania rozgrywek nie zwracali się do klubu o zwrot kosztów karnetu. – Oczywiście, jeżeli nastąpi taka sytuacja i ktoś się o to do nas zwróci, to swoje pieniądze odzyska – zapewnił sternik Podbeskidzia.





Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus