Podbeskidzie. „Jodła” w podstawie?

W kadrze Podbeskidzia Bielsko-Biała znajduje się kilku środkowych pomocników, których można podzielić na kilka grup.


Takich graczy, jak Emre Celtika, Michała Janotę czy Dawida Polkowskiego wyraźnie ciągnie do przodu i mają być w zespole Mirosława Smyły odpowiedzialni za kreowanie sytuacji, a nawet strzelanie bramek. Mathieu Scalet i Goku Roman, to zawodnicy zaangażowani, prawie po równo, w ofensywę i w defensywę, a najliczniejszą grupę tworzą piłkarze, którzy częściej odpowiadają za aspekty obronne.

Znajduje się w niej Jakub Bieroński, Marcel Misztal, Dominik Frelek, Mathieu Sclatet, Tomasz Jodłowiec i „przerobiony” przez obecnego szkoleniowca z lewego obrońcy – Ezequiel Bonifacio. W inaugurującym sezon spotkaniu z Arką Gdynia trener bielszczan zdecydował się właśnie na Argentyńczyka i Scaleta, a przed nimi operował Janota.

Urodzony we Francji piłkarz doznał pod koniec pierwszej połowy kontuzji. Na boisku w jego miejsce pojawił się Jodłowiec i trzeba przyznać, że gra bielszczan od początku drugiej odsłony spotkania „siadła”. Scalet podejmował zdecydowanie więcej prób zawiązywania akcji ofensywnych od byłego reprezentanta Polski, który nigdy nie był piłkarzem nadzwyczaj kreatywnym. „Jodła” zawsze znany był z solidności i konsekwentnej realizacji założeń taktycznych,co zresztą zaprowadziło go do występu w ćwierćfinale mistrzostw Europy. Właśnie na te atuty liczy trener Smyła, który kilka razy o tym mówił. Mówił również, że jego podopieczny potrzebuje jeszcze czasu.

Jodłowiec, przypomnijmy, pod koniec jesieni doznał poważnej kontuzji. Do treningów z zespołem wrócił dopiero podczas letniego okresu przygotowawczego. Pierwszy kontakt z meczową atmosferą zaliczył 2 lipca podczas sparingu z Ruchem Chorzów. Dostał wówczas pół godziny.

Następnie, w takim samym wymiarze czasowym, zagrał z Pniówkiem Pawłowice, a w podsumowującym okres przygotowawczy sparingu z Wisłą Kraków pojawił się na boisku w końcówce. Z Arką zagrał połowę z malutkim haczykiem, a więc wprowadzany jest do zespołu stopniowo.

O tym trener Smyła również wspominał, ale wydaje się, że nadszedł czas na to, by Tomasz Jodłowiec zagrał od pierwszej minuty. Wiele, przed dzisiejszym meczem z Odrą Opole, na to wskazuje. Bo szkoleniowiec nie może liczyć na kontuzjowanych Scaleta i Frelka, którzy znajdują się w tej samej „podgrupie” defensywnych pomocników, co 49-reprezentant Polski właśnie.


Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus