Podbeskidzie. Łzy w oczach kapitana

Obrońca Podbeskidzia Filip Modelski miał łzy w oczach i załamał mu się głos. Spadek z ekstraklasy mocno go dotknął.


Gdy okazało się, że w przyszłym sezonie Podbeskidzie nie zagra w ekstraklasie, pod Klimczokiem, gdzie niespełna 9 miesięcy wcześniej świętowano awans do elity, zapanował wielki smutek. Z losem ciężko było się również pogodzić zawodnikom drużyny spod Szyndzielni, choć utrzymanie w lidze nie zostało przegrane w minioną niedzielę przy Łazienkowskiej, ale dużo wcześniej.

Przykłady można mnożyć. Gdybyśmy mieli wskazać trzy momenty tylko rundy wiosennej w wykonaniu Podbeskidzia, które zdecydowały o spadku tego zespołu do I ligi, to takich chwil odszukać jest nietrudno. Pierwszy z nich, to mecz wyjazdowy z Cracovią. Było 1:1 w doliczonym czasie II połowy, kiedy Dominik Frelek miał przed sobą pustą bramkę i trafił w słupek, a mecz skończył się podziałem punktów.

Następnie w Lubinie Podbeskidzie prowadziło z Zagłębiem przez ponad godzinę. Owszem, „miedziowi” byli w tym spotkaniu drużyną lepszą i zdołali wyrównać, ale drugiego gola „górale” stracić nie musieli. Stracili go jednak w doliczonym czasie gry i nie zdobyli punktów. Niedługo potem Podbeskidzie grało na Śląsku Wrocław i w 83. minucie meczu prowadziło 3:2. Rywal nie tylko jednak zdołał wyrównać, ale w 6. doliczonej minucie strzelił zwycięskiego gola!

Rachunek zatem jest prosty. W trzech przytoczonych przypadkach „górale” powinni zdobyć przynajmniej 5 punktów, tymczasem zdobyli tylko jedno „oczko”, a właśnie 4 punktów zabrakło drużynie Roberta Kasperczyka, by utrzymać się w ekstraklasie. To drugi w historii spadek Podbeskidzia z ekstraklasy. Jaki był ten pierwszy?

Wszystko przesądziło się w przedostatniej kolejce i trzeba przyznać, że było wówczas… bardziej nieprzyjemnie. Porażka 1:5 w Łęcznej, to przecież nie 0:1 w Warszawie.

– Jadąc na Legię zdawaliśmy sobie sprawę, że potrzebujemy praktycznie cudu, by utrzymać się w ekstraklasie. Mimo wszystko jednak ciężko jest cokolwiek powiedzieć. Trzeba stawić czoła temu, co się wydarzyło. Ze swojej strony powiem tyle, że wiem, że zawiedliśmy, bo wszyscy bardzo chcieli, by Podbeskidzie pozostało w ekstraklasie. Robiliśmy, co mogliśmy, ale nie udało się – mówił po niedzielnym spotkaniu kapitan Podbeskidzia, Filip Modelski, który bardzo mocno przeżył degradację do I ligi.

– Niespełna rok temu przeżyliśmy piękne chwile, kiedy świętowaliśmy awans do ekstraklasy. Teraz była taka sytuacja, że trzeba oddać mistrzowi, co mistrzowskie. To Legia po meczu z nami świętowała sukces. To ich dzień. A my musimy… przepraszam. Nie jestem w stanie nic więcej powiedzieć – w tym momencie Filipowi Modelskiemu załamał się głos i kapitan Podbeskidzia ze łzami w oczach nie był w stanie kontynuować rozmowy.

Po meczu przy Łazienkowskiej trener Kasperczyk starał się pocieszać swoich zawodników. Mówiąc im, że wrócą silniejsi. Podszedł również do Filipa Modelskiego.


Czytaj jeszcze: Spadek, to nie grzech

– Dziś to może brzmieć, jak kolejny slogan motywacyjny. Ale wiem, że wrócę silniejszy. Bo tak jest w życiu. Nieważne, ile razy się potkniemy. Ważne jest, jak się z tego podniesiemy. Wierze, że całe Podbeskidzie się podniesie, bo ten klub na to zasługuje. I wróci do ekstraklasy, bo na to również zasługuje – to raz jeszcze kapitan Podbeskidzia, któremu przypadła rola wyprowadzić zespół na boisku w ostatnim meczu sezonu.

Sezonu, w którym nie udało się „góralom” wygrać ani jednego meczu na obcym stadionie i jest to kolejny z tych czynników, który zdecydował o spadku. Trzy remisy i 12 porażek na wyjazdach, w dodatku w sytuacji, gdy większość spotkań rozgrywana była bez udziału publiczności, to wynik bardzo słaby. Dość powiedzieć, że drugą najsłabszą drużyną w lidze na obiektach rywali była Stal Mielec, ale zdołała zgromadzić nie 3, a 12 punktów. Gdyby bielszczanie zdobyli w delegacji tyle punktów, co inny z beniaminków, to nie mieliby żadnych problemów z utrzymaniem ekstraklasowego bytu.


Na zdjęciu: Filip Modelski, kapitan Podbeskidzia, mocno przeżył spadek zespołu do I ligi.
Fot. Adam Starszyński/PressFocus