Podbeskidzie. Karne inauguracje

Na pięć pierwszych wiosennych meczów w ekstraklasie Podbeskidzie wygrało cztery. To dobry prognostyk przed niedzielną rywalizacją z Legią.


Była zima 2012 roku. Podbeskidzie Bielsko-Biała rozgrywało pierwszy sezon w ekstraklasie. Były to jeszcze czasy przed wprowadzeniem systemu ESA 37 i jesienią rozegrano 17 serii gier. Sytuacja „górali” w tabeli, mimo nie najlepszego początku sezonu, była dobra. Mieli na swoim koncie 23 punkty i zajmowali 9. lokatę w klasyfikacji oraz 9 punktów zapasu nad strefą spadkową.

Trener Robert Kasperczyk, który prowadził wówczas zespół, doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że wiosną będzie trudniejsza. I trzeba ją zacząć dobrze, by później nie uwikłać się w walkę o utrzymanie w gronie najlepszych. Co wymyślił szkoleniowiec „górali”? Otóż Podbeskidzie postanowiło nie wyjeżdżać na zimowe zgrupowanie za granicę.

Opłacało się nie wyjeżdżać

Warto zaznaczyć, że przerwa w rozgrywkach była wówczas dużo dłuższa niż teraz, bo trwała ponad dwa miesiące. Bielszczanie odbyli dwa obozy przygotowawcze w kraju, a gdy zaczynało się wiosenne granie warunki były zimowe. „Górale” w pierwszym meczu w rundzie mierzyli się z Widzewem łódź.

Rywal, podobnie, jak reszta zespołów ekstraklasy, był na zagranicznym obozie przygotowawczym. Konkretnie w Tunezji, z której wrócił tydzień przed meczem. Łodzianie po rundzie jesiennej znajdowali się wyżej w tabeli od Podbeskidzia, ale pobyt w „ciepełku” nie przysłużył im się przed meczem z ówczesnym beniaminkiem rozgrywek. Goście wygrali 1:0 po bramce Sylwestra Patejuka, choć wcześniej ten sam zawodnik nie wykorzystał rzutu karnego.

Generalnie wiosenne inauguracje Podbeskidzia za czasów gry w ekstraklasie w latach 2012-16, wychodziły bielszczanom całkiem nieźle. Kibice najlepiej, z całą pewnością, pamiętają to, co wydarzyło się w pierwszym meczu 2013 roku. Po rundzie jesiennej sytuacja była dramatyczna. Drużyna spod Klimczoka miała na swoim koncie 6 punktów, czyli o 3 mniej niż teraz.

Wiosnę inaugurowała, pod wodzą Dariusza Kubickiego, meczem z Jagiellonią Białystok. I po fantastycznym spotkaniu wygrała 4:0. Po dziś dzień jest to najwyższe zwycięstwo Podbeskidzia na najwyższym poziomie rozgrywkowym I chyba jeden z najlepszych meczów, które zespół ten rozegrał w elicie.

Był to niezwykle ważny impuls na resztę rozgrywek, chociaż… za trenera Kubickiego „górale” więcej już nie wygrali. Szkoleniowiec ten, po czterech meczach, postanowił skorzystać z oferty Sybiru Nowosybirsk i w marcu zastąpił go Czesław Michniewicz. Który utrzymał zespół w lidze.

Kiedyś strzelał, dziś jest w sztabie

W dwóch kolejnych wiosennych inauguracjach w ekstraklasie Podbeskidzie prowadził Leszek Ojrzyński. I za każdym razem bielszczanie takie mecze wygrywali. W 2014 roku ich pierwszym rywalem wiosennym ponownie był Widzew Łódź. Przed tym meczem sytuacja nie była zbyt ciekawa, bo zespół spod Klimczoka znajdował się w strefie spadkowej. Wprawdzie od razu uciec się z niej nie udało, ale wygrana 1:0 po golu Dariusza Kołodzieja z karnego dobrze nastroiła zespół na resztę rundy.

Dziś „Kołek” znajduje się w sztabie szkoleniowym trenera Roberta Kasperczyka i pracuje z zespołem przed zbliżającym się, niedzielnym meczem z Legią Warszawa. Początkujący obecnie szkoleniowiec wystąpił, ponadto, w kolejnej wiosennej inauguracji Podbeskidzia.


Czytaj jeszcze: Piłkarze widzą różnicę

W lutym 2014 roku „górale” wygrali w Bełchatowie 2:1. Oba gole, w tym jednego z jedenastu metrów, strzelił dla Podbeskidzia Maciej Iwański. Jak zatem widać rzutów karnych dla Podbeskidzia w meczów inaugurujących wiosnę nie brakowało.

Tym bardziej, że rok później, w lutym 2015 roku, w pierwszym wiosennym meczu Podbeskidzia również jedenastka była. Tym razem jednak dla rywala, konkretnie Lechii Gdańsk. Była to jedyna inauguracja rundy wiosennej bielszczan w ekstraklasie, którą przegrali. Dość sromotnie, dodajmy, bo aż 0:5.

Na dodatek mecz ten kończyli w dziewiątkę, bo już do przerwy dwóch zawodników, Marek Sokołowski i Kohei Kato, obejrzało czerwone kartki. I choć później bielszczanie grali lepiej i grupę mistrzowską przegrali przy zielonym stoliku, to spadli następnie z ekstraklasy.




Na zdjęciu: W ten sposób, w lutym 2014 roku, Dariusz Kołodziej przesądził o zwycięstwie Podbeskidzia w pierwszym meczu rundy wiosennej. Dziś „Kołek” znajduje się w sztabie szkoleniowym „górali”.

Fot. Łukasz Laskowski/Pressfocus