Podbeskidzie. Piłka nie słuchała, nogi były ciężkie

Bielszczanie przegrali 0:1 sparing z 13. drużyną czeskiej ekstraklasy. – Trenowaliśmy ostatnio po 2 razy dziennie. Piłka nie słuchała, nogi nie niosły – przyznał II trener Kordian Wójs.


Humorów przed „świątecznym” spotkaniem z Wisłą Kraków sobie nie poprawili. Bielszczanie przedłużyli serię bez zwycięstwa, bo do sześciu niewygranych kolejnych meczów ligowych dopisać trzeba było sparing z MFK Karvina, rozegrany w piątek na boisku w Wodzisławiu-Jedłowniku. Jedyny gol padł po kwadransie, gdy piłka po strzale Lukasza Bartoszaka odbiła się od jednego z bielskich obrońców, zmyliła Michala Peskovicia i wpadła do siatki.

Był charakter

Podbeskidzie zagrało na trójkę środkowych obrońców. Mecz ten był zwieńczeniem intensywnego dla drużyny tygodnia. – Chcieliśmy jak najbardziej wykorzystać ten moment bez obciążenia meczem ligowym w weekend – powiedział Kordian Wójs, II trener zespołu spod Klimczoka.

– Aplikowaliśmy po 2 jednostki treningowe dziennie, zespół odczuł to w sparingu. Było widać, że piłka nie słuchała, nogi były ciężkie, ale bardzo ważne, że został pokazany charakter. Sporo czasu poświęciliśmy też ostatnio na organizację gry, bo sprzyja temu nie tylko przerwa na reprezentację, ale też aura. Sparing był sprawdzianem w warunkach bojowych, co udało się zrobić i gdzie są rezerwy.

Ostatni sparing w zimowym okresie przygotowawczym przegraliśmy, a potem start ligi był dobry, dlatego niech tak będzie i tym razem… Zostało jeszcze 8 meczów. Na pewno nie jest to ten sam zespół, który zastaliśmy na początku zimy. Żałujemy wyników, ale wiemy, gdzie popełniliśmy błędy. W zespole jest mobilizacja – dodał II szkoleniowiec Podbeskidzia.

Optyczna przewaga

Czesi przyznawali, że Podbeskidzie miało optyczną przewagę, ale też problem ze stworzeniem klarownej okazji bramkowej. „Zagrażali wyłącznie z dystansu i dośrodkowań” – relacjonowali na swojej stronie internetowej. „Górale” kilkukrotnie mogli wyrównać.

W I połowie Maksymilian Sitek uderzył po podaniu Desleya Ubbinka, ale na posterunku był bramkarz, który wyłapał też strzał Ubbinka oraz „główkę” Dmitro Baszłaja. Po zmianie stron – i aż 9 roszadach dokonanych przez Roberta Kasperczyka – Marco Tulio próbował szczupakiem po centrze Karola Danielaka, ale znów czujny był golkiper Kawiny, zaś w końcówce tenże Danielak kropnął w boczną siatkę.

Napastnik z rezerw

Powrót po kontuzji między słupki bielskiej bramki zanotował Martin Polaczek. Kasperczyk dał wczoraj wolne Janowi Horze, Kamilowi Bilińskiemu czy Marko Roginiciowi. Kolejny z napastników, Peter Wilson, poleciał na zgrupowanie reprezentacji Liberii, dlatego w ataku wystąpił Bartłomiej Kręcichwost, 22-latek z drużyny rezerw Podbeskidzia, który w tym sezonie zdobywa sporo bramek i wyróżnia się na boiskach IV ligi.

Dodajmy, że MFK Karvina to 13. zespół czeskiej ekstraklasy. Choć plasuje się nad strefą spadkową, nie wygrał 6 ostatnich ligowych meczów i w miejscowości pod polską granicą podjęto decyzję o zmianie szkoleniowca. Zwycięstwem z Podbeskidziem powrót do MFK zanotował Jozef Weber. Na stanowisku zastąpił Juraja Jarabeka.


Podbeskidzie Bielsko-Biała – MFK Karvina 0:1 (0:1)

0:1 – Bartoszak, 16 min.

PODBESKIDZIE: Pesković – Modelski, Janicki, Baszłaj – Niepsuj, Frelek, Rzuchowski, Ubbink, Sierpina – Sitek, Miakuszko. II połowa: Polaczek – Danielak, Gutowski, Baszłaj, Rundić, Mamić (84. Miakuszko) – Kocis, Bieroński, Tulio – Miakuszko (71. Sitek), Kręcichwost. Trener Robert KASPERCZYK.

MFK (I skład + zmiennicy): Ciupa (Neuman) – Hasza, Janeczka, Smekal, Herc, Qose, Leonardo Pereira, Jean Mangabeira, Bartoszak, Holzer, Bielan, Szindelar, Mazań, Mikusz, Czmelik, Smrz. Trener Jozef WEBER.


Na zdjęciu: Martin Polaczek wrócił w piątek między słupki bielskiej bramki po przerwie spowodowanej kontuzją.
Fot. Michał Kość/Pressfocus