Podbeskidzie. „Kazek” do grania!

Rafał Janicki, lider bielskiej defensywy, pokonał problemy zdrowotne i powinien wystąpić przeciwko Stali Mielec od pierwszej minuty.


Rafał Janicki, obrońca Podbeskidzia, który nie mógł wystąpić – z powodów zdrowotnych – w zremisowanym 2:2 starciu z Lechią Gdańsk, pod koniec minionego tygodnia wrócił do treningów i wszystko wskazuje na to, że zagra w dzisiejszym meczu ze Stalą Mielec. To świetna informacja zarówno dla sztabu szkoleniowego zespołu spod Klimczoka, jak i dla kibiców Podbeskidzia, bo każdy widział, co działo się w obronie bielskiej drużyny we wspomnianym spotkaniu. To był najgorszy występ defensywny „górali” w tej rundzie. Nie chodzi jedynie o to, że pierwszy raz na wiosnę beniaminek ekstraklasy stracił w meczu więcej niż jednego gola, ale o liczbę stworzonych sytuacji przez rywala. Wszyscy pamiętają, że w inaugurującym wiosnę meczu z Legią Warszawa, rywal nie stworzył sobie praktycznie żadnej stuprocentowej okazji. Wtedy właśnie w zespole spod Klimczoka zadebiutował Rafał Janicki.

„Kazek” udanie zawiadywał obroną swojego zespołu w kolejnych spotkaniach. – Umiejętnie skraca i zawęża pole gry – mówił trener Robert Kapserczyk, który nie ukrywał, że 29-letni stoper będzie kluczowym zawodnikiem zespołu w walce o utrzymanie w ekstraklasie. A dziś czeka „górali” spotkanie z kategorii tych „o sześć punktów”. Rachunek jest bardzo prosty. Jeżeli w Mielcu, w starciu beniaminków, Podbeskidzie pokona Stal, odskoczy jej, a co za tym idzie od strefy spadkowej, na pięć punktów. Jeżeli jednak poszczęści się mielczanom, to „górale” spadną na ostatnie miejsce w tabeli. Wprawdzie po tym meczu do rozegrania zostanie jeszcze 9 kolejek, ale zdaniem wielu ekspertów to właśnie drużyny, które staną przeciw siebie dziś, stoczą walkę o utrzymanie. Liczyć może się również bezpośredni bilans.

Warto przypomnieć, że jesienią w Bielsku-Białej po wyrównanym spotkaniu „górale” wygrali 1:0 i było to ich pierwsze zwycięstwo w sezonie. Gola na wagę trzech punktów strzelił, a jakże, Kamil Biliński. Warto dodać, że bielszczanie mieli sporo szczęścia, szczególnie pod koniec meczu, kiedy stuprocentowej okazji nie wykorzystał Paweł Tomczyk. Zawodnika tego, byłego zresztą gracza Podbeskidzia, w Mielcu już nie ma. Jest, od niedawna, inny napastnik Aleksandyr Kolew i to na niego obrona bielska, z Rafałem Janickim u sterów, musi najbardziej uważać. Szczególnie na początku spotkania. Otóż w starciu z Górnikiem Zabrze napastnik z Bułgarii strzelił gola w 6, a w niedawnym meczu z Piastem w 8. minucie. Oba te spotkania Stal jednak przegrała.

Kolew dwukrotnie na wiosnę trafił do siatki. Tyle samo goli ma… Janicki. Nie jest to jednak jego główne zajęcie na boisku. Musi dziś, na nowo, zebrać bielską obronę, której przed ponad tygodniem zdarzały się zachowania nieodpowiedzialne. Milan Rundić, mimo iż strzelił gola, nie czuł się przeciwko Lechii tak pewnie, jak w poprzednich spotkaniach. Z kolei Dmytro Baszłaj, który zastępował Janickiego, nie ustrzegł się błędów. Przy pierwszym golu rywala obaj stoperzy nie zdążyli wrócić po stałym fragmencie na połowie rywala. A przy drugiej bramce nie poradzili sobie z przypilnowaniem Bartosza Kopacza, który trafił po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. Dziś musi być inaczej, bo wszyscy doskonale zdają sobie sprawę z tego, ile ten mecz znaczy.


Na zdjęciu: Najważniejszą informacją dla kibiców „górali” przed dzisiejszym spotkaniem jest to, że wraca Rafał Janicki.

Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus