Podbeskidzie. Kibice będą dumni

Przed bielszczanami jeszcze ponad tydzień wolnego, bo mecz 10. kolejki rozegrali awansem. Od przyszłego wtorku fani pod Klimczokiem przestaną się nudzić.



Tydzień upłynął od ostatniego występu Podbeskidzia Bielsko-Biała. Podopieczni Krzysztofa Bredego przywieźli punkt ze Szczecina. I choć dali sobie wydrzeć prowadzenie, już po raz czwarty w tym sezonie, bo wygrali tyko jeden mecz z pięciu meczów, w których jako pierwsi strzelali gola, to remis przyjęto pod Klimczokiem z umiarkowanym zadowoleniem.

– Przeciwko Pogoni wywalczyliśmy punkt na bardzo trudnym terenie. W trudnym momencie pokazaliśmy charakter, bo wiele opinii było nam nieprzychylnych. Spadło na nas wiele krytycznych słów. Na dodatek zmagamy się z problemami. Ale potrafimy sobie radzić. Zespół pokazuje, że ci, którzy nie do końca w niego wierzą, powinni spojrzeć na drużynę bardziej optymistycznie – uważa Krzysztof Brede, szkoleniowiec „górali”.

Za Podbeskidziem już dziewięć z czternastu zaplanowanych na jesień spotkań, a w rubryce zwycięstw wciąż widnieje jedynka. Dlatego każdy lepszy występ, a takim był właśnie w wykonaniu „górali” mecz w Szczecinie, to powód do bardziej optymistycznego spojrzenia w przyszłość.

– Jesteśmy beniaminkiem, a potrafiliśmy na boisku Pogoni Szczecin, która jest jedną z lepszych drużyn naszej ekstraklasy, pokazać kilka dobrych akcji. Stworzyliśmy parę bardzo dobrych okazji i potrafiliśmy być bardzo dobrze zorganizowani. Zarówno w działaniach obronnych, jak i w przejściu do ataku.

Nad stałymi fragmentami taż cały czas pracujemy – wyliczył trener Brede i trzeba przyznać, że rzeczywiście było to jedno z lepszych spotkań w wykonaniu bielszczan w tym sezonie. W którym, na dodatek, nie zabrakło „góralom” szczęścia, a w poprzednich meczach bywało z tym różnie.

Na kolejny występ swoich ulubieńców kibice spod Klimczoka muszą sporo poczekać, bo starcie z Pogonią było meczem rozgrywanym awansem z 10. kolejki. A spotkanie z zaległe z kolejki numer dziewięć, z Zagłębiem Lubin, odbędzie się dopiero 24 listopada.

– Uważam, że z każdym meczem ten zespół będzie coraz mocniejszy. Pewnie porażki będą się zdarzać. Ale też pojawią się bardzo miłe sytuacje, czyli zwycięstwa. Ten zespół bardzo chce. I bardzo to przeżywa, kiedy przegrywamy, a nawet, kiedy nie wygrywamy. Ostatni nasz występ to dobry prognostyk. Do tego, że to, co robimy od dłuższego czasu, zacznie wreszcie funkcjonować.

Jestem święcie przekonany, że tak będzie – to raz jeszcze trener Brede, którego drużyna, po przeszło dwóch tygodniach przerwy, będzie miała spore pole do popisu. Bo od 24 listopada do 5 grudnia, czyli w dwanaście dni, rozegra cztery spotkania.

Ten okres będzie niezwykle dla „górali” ważny. Sympatycy zespołu poznają bowiem odpowiedź na to, czy rzeczywiście wszystko zmierza w dobrym kierunku. – Cały czas szukamy sposobu na to wszystko i optymalnego działania – podkreśla Krzysztof Brede. – Mam nadzieję, że w niedługim czasie będziemy mogli powiedzieć, że jesteśmy blisko.

Na pewno potrzebne są nam wzmocnienia i korekty. Po to, abyśmy byli jeszcze lepsi i silniejsi. Jestem przekonany, że wraz z zarządem i właścicielami klubu doprowadzimy do tego, że kibice Podbeskidzia będą dumni z zespołu. Wiem o tym, że tak będzie. Pracuję już z tymi chłopakami długo i wiem, że bardzo tego chcą. Pomysłu i zaangażowania na pewno nam nie zabraknie – podkreślił opiekun bielszczan.




Na zdjęciu: Podbeskidzie tydzień temu zapunktowało w Szczecinie, ale w rubryce zwycięstw nadal widnieje jedynka.

Fot. Szymon Górski/Pressfocus