Podbeskidzie. Koniec Roginicia?

Wszystko wskazuje na to, że Marko Roginić, chorwacki napastnik, więcej nie wystąpi w barwach bielskiego klubu. Dla nikogo, kto interesuje się losami bielskiej drużyny, taka informacja pewnie nie jest zaskoczeniem.


Biorąc pod uwagę to, jaką rolę 26-letni napastnik odgrywał w rundzie jesiennej. Chorwat wystąpił w 13 spotkaniach I ligi, ale tylko w 5 z nich od pierwszej minuty. Oczywiście nie miał żadnych szans, by udanie rywalizować z Kamilem Bilińskim o miejsce na szpicy ataku „górali”, ale i tak powyższe liczby są słabe. Roginić w tym sezonie strzelił dwa gole, a tylko z jednego z nich zostanie zapamiętany, bo to on dał Podbeskidziu zwycięstwo w meczu z ŁKS-em. I to byłoby na tyle.

Chorwat miał w tym sezonie pewne problemy natury zdrowotnej. Ale zdarzały się również sytuacje, kiedy – będąc w pełni zdrów – trenerzy Piotr Jawny i Marcin Dymkowski nie wstawiali go nawet do meczowej kadry. Podobno, tak ćwierkają wróbelki pod Klimczokiem, dał o sobie znać krnąbrny charakter tego zawodnika, a wpływ na takie zachowanie mogło mieć to, co wydarzyło się latem. Otóż spekulowano wówczas, że zawodnik był bardzo blisko transferu do Wisły Kraków. Mówiono nawet o konkretnej kwocie, która oscylowała w granicach ok. 200-300 tysięcy euro.

Najważniejsze w tym wszystkim jednak jest to, że żadna konkretna oferta do Podbeskidzia nie wpłynęła. Na zdrowy rozum sądząc, gdyby taka właśnie propozycja się pojawiła, to trudno jest sobie wyobrazić, by klub z Bielska-Białej ją odrzucił. Tym bardziej, że wcześniej – jeszcze w przerwie zimowej poprzedniego sezonu – do Bielska-Białej puszczała oko, w tej samej sprawie, Pogoń Szczecin. Ale również żadnej konkretnej oferty nie przedłożyła.

Co dalej z Marko Roginiciem? Nie jest tajemnicą, że zawodnik ten, który niewiele daje drużynie, jest jednym z najlepiej zarabiających w zespole, a jego kontrakt obowiązuje jeszcze przez pół roku. Umowa, która raczej zostanie rozwiązana już tej zimy.


Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus