Podbeskidzie. Krajobraz po spadku

Szatnia „górali” raczej nie była monolitem w końcówce sezonu, o czym świadczy nocny incydent po powrocie z meczu w Warszawie. Teraz pod Klimczokiem nadchodzi czas trudnych decyzji.


Do niezbyt miłego incydentu doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek na Stadionie Miejskim w Bielsku-Białej. O całej sprawie poinformował portal bielsko.biala.pl. Do szatni Podbeskidzia ok. 3 nad ranem, przybyło osiem osób i byli to piłkarze, którzy wrócili z ostatniego w sezonie meczu przeciwko Legii Warszawa. Którzy, następnie, zaczęli zrywać w szatni… znad szafek przypisanych poszczególnym piłkarzom, tabliczki z imionami i nazwiskami niektórych piłkarzy.

To nie wszystko, bo nocni goście postanowili zerwać również kilka posterów zawodników, które znajdowały się na ścianach korytarza prowadzącego z szatni na murawę. Kto został w ten sposób „pozbawiony” swojego miejsce w zespole przez kolegów? Głównie obcokrajowcy, którzy w zakończonym niedawno sezonie bronili barw Podbeskidzia.

Z informacji przekazanych portalowi wynika, że na nagraniach z monitoringu widać osoby, które dopuściły się powyższych czynów. Portal dowiedział się, że nagrania nie zostaną upublicznione, ale zostały zabezpieczone i przekazane do klubu, który wkrótce ma zdecydować, co z tym zrobi.

Zrywanie plakatów, czy tabliczek, to pewnie mała szkodliwość społeczna czynu, ale nie można oprzeć się wrażeniu, że taka niegrzeczna zabawa, to forma eskalacji konfliktu w szatni Podbeskidzia, wywołana spadkiem z ekstraklasy. Ten, od jakiegoś czasu, był tajemnicą poliszynela. Czy ktoś w Podbeskidziu postępował przeciwko komuś? Może kiedyś poznamy szczegóły.

Na razie jednak pod Klimczokiem mają ważniejsze sprawy na głowie. Odbyło się już posiedzenie rady nadzorczej klubu, a wczoraj doszło do spotkania prezydenta Bielska-Białej, Jarosława Klimaszewskiego, z mniejszościowym właścicielem akcji spółki, czyli Edwardem Łukoszem. Od jakiegoś czasu wróble w Bielsku-Białej ćwierkają, a po niedzielnym spadku robią to coraz głośniej, że w Podbeskidziu dojdzie do sporych zmian. Z tą na szczycie władzy na czele. Odwołany ze stanowiska może zostać prezes klubu, Bogdan Kłys.

– Nie było tematu wymiany prezesa, więc tak – w dalszym ciągu będę prezesem – powiedział w rozmowie z portalem sportowebeskidy.pl, Bogdan Kłys. Tymczasem na 25 maja klub spod Klimczoka zapowiedział organizację wirtualnego spotkania prezesa Podbeskidzia z kibicami, podczas której sternik „górali” odpowie na pytania sympatyków klubu. Takie posunięcie może oznaczać, że rzeczywiście zmiany na stanowisku prezesa nie będzie, chociaż przesądzać tego nie należy.

Innych roszad będzie, z kolei, bardzo dużo. Wiadomo, że w pierwszej lidze budżet Podbeskidzie będzie znacznie niższy od tego, jakim klub dysponował w ekstraklasie. Różnica może sięgnąć nawet ok. 45 procent. W tej sytuacji trudno jest się spodziewać, by klub przedłużył kontrakty np. z zawodnikami, którzy zarabiają najwięcej. O kadrze jednak na kolejny sezon przyjdzie jeszcze czas rozmawiać.

Na razie najistotniejszą kwestią ze sportowego punktu widzenia pozostaje to, czy trenerem Podbeskidzia w kolejnym sezonie pozostanie Robert Kasperczyk. Gdy zimą szkoleniowiec ten obejmował stery zespołu, wiążąc się półrocznym kontraktem, prezes Kłys podkreślał, że spadek nie musi oznaczać zakończenia współpracy.

Pod wodzą Kasperczyka w ekstraklasie „górale” rozegrali 16 spotkań. Odnieśli 4 zwycięstwa, 4 mecze zremisowali i ponieśli 8 porażek. Zdobyli 16 punktów i ostatecznie, w tabeli wiosny, wylądowali na przedostatnim miejscu, choć przed meczem w Warszawie znajdowali się na 10. pozycji. Czy taki dorobek pozwoli trenerowi zachować stanowisko? Wątpliwe.

– Będziemy analizować, co zawiodło, co zrobiliśmy nie tak. Celu nie udało się zrealizować, więc należy się spodziewać, że będzie rozliczenie tego okresu. Ale żadna decyzja nie zapadła. Na tę chwilę Robert Kasperczyk pozostaje trenerem Podbeskidzia – powiedział we wspomnianej rozmowie ze „Sportowymi Beskidami”, prezes Bogdan Kłys. Rozumieć należy to w ten sposób, że jeżeli zapowiadane analizy nie wypadną dla szkoleniowca dobrze, to jego wygasający z końcem czerwca kontrakt nie zostanie przedłużony. Trudno jest się spodziewać, na zdrowy rozum, by wypadły dobrze…




Na zdjęciu: Robert Kasperczyk, na razie, pozostaje trenerem Podbeskidzia. Ale czy poprowadzi zespół w kolejnym sezonie? Wątpliwe…

Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus