Podbeskidzie. Łatwo bramek nie tracić

Mimo iż Podbeskidzie Bielsko-Biała pokonało w ostatnim meczu Sandecję, to nie wszyscy gracze „górali” byli do końca zadowoleni ze swojego występu. Konkretnie mowa o Kornelu Osyrze, który po wszystkim przyznał, że popełnił błąd w sytuacji, po której zespół z Nowego Sącza objął prowadzenie.

– Zawaliłem trochę. Mogłem biec do końca za Korzymem. Bo tak naprawdę zespół, który nie stworzył sobie żadnej sytuacji, strzelił nam bramkę. Z przebiegu meczu szkoda, że właśnie w taki sposób straciliśmy gola. To my pierwsi chcieliśmy trafić do siatki. Wiemy bowiem, że kiedy pierwszy strzelasz, to gra się łatwiej. Dominowaliśmy na boisku od pierwszych minut i tym bardziej szkoda, bo grając przeciwko zespołom, które stoją głęboko w defensywie, nie można pozwolić sobie na utratę tak prostych bramek – podkreślił środkowy obrońca bielskiego zespołu.

Nie patrzą na tabelę

Osyra ucieszył się jednak następnie z tego, że jego koledzy z formacji ofensywnych stanęli później na wysokości zadania i strzelili trzy gole, które dały Podbeskidziu zwycięstwo.

– Fajnie, że chłopaki postrzelali – powiedział zawodnik, który w tym sezonie rozegrał wszystkie spotkania w barwach Podbeskidzia od pierwszej do ostatniej minuty i jest jednym z filarów defensywy „górali”. Dlatego jego słowa o niepotrzebnie straconym golu ważą sporo. Tym bardziej że to nie pierwszy przypadek, kiedy bielszczanie tracą gola w sposób, w jaki tracić nie powinni. Tym razem udało się straty, z nawiązką, odrobić, ale przypomnijmy, co stało się w meczu przeciwko GKS-owi Jastrzębie. Piłkarze Krzysztofa Bredego pozwolili Michałowi Bojdysowi przebiec 80 metrów i strzelić gola. W tamtym spotkaniu rywal Podbeskidzia również zagrał w niskiej obronie. I dzięki temu, że w takiej grze odnalazł się lepiej, aniżeli Sandecja, wygrał pod Klimczokiem 2:0, zupełnie zresztą zasłużenie. Gdyby w tamtym spotkaniu „górale” przynajmniej zdołali zremisować, to dziś byliby liderem rozgrywek I ligi. A tak zajmują drugą lokatę w klasyfikacji.

– Nie patrzymy na tabelę – przekonuje jednak Kornel Osyra.

– Teraz nie jest ona jeszcze taka ważna. Mamy na swoim koncie dwa zwycięstwa z rzędu. Liczę, że teraz się poniekąd przełamiemy i wygramy trzeci mecz z kolei – powiedział obrońca Podbeskidzia.

Po trzecie zwycięstwo z rzędu

Istotnie, pomimo iż bielszczanie znajdują się wysoko w ligowej tabeli, to trzech meczów z rzędu w tym sezonie jeszcze nie wygrali. Ostatni raz taka sztuka na zapleczu ekstraklasy udała im się na przełomie sezonów 2017/18 i 2018/19. W rundzie wiosennej wygrali kolejno z Wigrami Suwałki i Stalą Mielec, a jesień nowego sezonu rozpoczęli od pokonania GKS-u Katowice. Dopiero w ostatnim z wymienionych spotkań zespół prowadził trener Krzysztof Brede, co oznacza, że za jego kadencji drużynie nie wygrała jeszcze nigdy trzech ligowych konfrontacji z rzędu.

W Głogowie, w najbliższą niedzielę, Podbeskidzie zakończy rundę jesienną rozgrywek I ligi. – jedziemy tam po trzy punkty – zapewnia Osyra.

– Chcemy wygrywać i mieć spokój, bo wiemy, że dwa pierwsze miejsca awansują do ekstraklasy i to byłby nasz cel. Chcemy fajnie zakończyć tę rundę jesienną – zakończył obrońca bielskiego zespołu. Przypomnijmy, że to właśnie w Głogowie Podbeskidzie kończyło cały poprzedni sezon. W maju br. „górale” długo z Chrobrym prowadzili, ale stracili gola w doliczonym czasie gry i mecz zakończył się podziałem punktów.

Na zdjęciu: Kornel Osyra doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że Podbeskidzie straty niektórych goli mogło uniknąć.