Podbeskidzie. Mają swoje schematy

Pod Klimczokiem trwają przygotowania do ostatniego w tym roku meczu.


W najbliższą sobotę, w starciu, które zawsze wśród bielskich kibiców, budzi spore emocje, „górale” zmierzą się z GKS-em Katowice i postarają się powrócić na zwycięską ścieżkę. By tak się stało, muszą gracze trenerów Piotra Jawnego i Marcina Dymkowskiego strzelić bramkę, a to potrafią. Mało tego. Widać, że ekipa z Bialska-Białej posiada kilka wariantów rozgrywania akcji ofensywnych, a doskonale było to widać w zeszły piątek. Po ewidentnie wytrenowanej akcji „górale” objęli prowadzenie w starciu z Odrą Opole.

Było tak. Najpierw gracze Odry popełnili prosty błąd i stracili piłkę w środku pola. Futbolówkę przejął Konrad Gutowski, któremu momentalnie do gry pokazał się Goku Roman. Hiszpan wymienił następnie podania z Mathieu Scaletem i zdobył swojego czwartego gola w tym sezonie.

– Rzeczywiście mamy pewne schematy, którymi chcemy grać. Jeden zawodnik wyciąga przeciwnika, a inny wbiega w wolną przestrzeń. Bardzo fajnie, że ta akcja wyszła tak, jak wyszła – powiedział Konrad Gutowski, który zapoczątkował akcję. Trzeba przyznać, że bardzo ładną, która jest jedynie potwierdzeniem powyższej tezy.

Prawy obrońca Podbeskidzia żałował jednak mocno tego, że gol nie dał jego drużynie zwycięstwa.

– Bardzo nas boli, że bramka nie dała nam tego, czego wszyscy oczekiwaliśmy. Nie przypieczętowaliśmy tego meczu drugą czy trzecim gole. Tak jak robiliśmy to ostatnio. Wtedy byłoby nam zdecydowanie łatwiej – podkreślił piłkarz zespołu spod Klimczoka. Niemniej jednak drużyna GKS-u Katowice powinna przed przyjazdem do Bielska-Białej poważnie przeanalizować schematy Podbeskidzia, bo nie tylko gol strzelony z Odrą Opole był efektem przemyślanego i wypracowanego w procesie treningowym działania. Już we wcześniejszych spotkaniach Podbeskidzie strzelało nieprzypadkowe bramki po składnych akcjach. Najlepszym dowodem na to jest, chociażby 13 trafień Kamila Bilińskiego. Tylu goli w rundzie nie da się zdobyć, bazując wyłącznie na szczęściu i sprycie napastnika.


Fot. Tomasz Kudala / PressFocus