Podbeskidzie. Mamić i Kadlec blisko

Bliscy finalizacji kontraktów z Podbeskidziem są dwaj obrońcy. Jeden trafi pod Klimczok na stałe, a drugi na zasadzie wypożyczenia.

Rafał Janicki, to pierwszy piłkarz, który zimą trafił do Podbeskidzia. Półtoraroczny kontrakt podpisał jeszcze w zeszłym roku, choć formalnie graczem „górali” jest od 1 stycznia. Jeszcze w 2020 roku pojawiły się informacje, że „górale” rozważają wypożyczenie z Rakowa, Petara Mamicia.

To 25-letni chorwacki lewy obrońca, którego częstochowski klub sprowadził we wrześniu. Mamić by wolnym zawodnikiem, po tym, jak zakończył sezon w barwach NK Varażdin. Wrócił następnie do HNK Rijeka, skąd był wypożyczony, i klub ten dał mu wolną rękę. Tym sposobem znalazł się pod Jasną Górą.

Dawno nie grał…

W drużynie Marka Papszuna jednak nie zaistniał. Nie wystąpił w ani jednym meczu ekstraklasy, jak również nie zagrał w jedynym spotkaniu Rakowa w Pucharze Polski. Kilka razy siedział na ławce rezerwowych. Być może dlatego, że jest klasycznym lewym obrońca, a przypomnijmy, że wicelider rozgrywek ekstraklasy preferuję grę trójką środkowych defensorów.

Przesądzone jest zatem, że zawodnik ten przyszłości w Rakowie nie ma, a do Podbeskidzia – rozmowy są na ostatniej prostej – trafi nie na zasadzie wypożyczenia. Tylko transferu definitywnego. Po tym, jak formalnie rozwiąże kontrakt w Częstochowie. „Górale” nie będą zatem musieli za niego płacić. A czy zawodnik, który bardzo długo nie grał będzie lekarstwem na problemy Podbeskidzia na lewej obronie, które jesienią były bardzo duże? To się okaże.

Generalnie defensywa była ogromną bolączką „górali” w zeszłym roku, dlatego też w tej formacji szykują się największe zmiany. Przypomnijmy, że na liście transferowej znajdują się m.in. Aleksander Komor i Bartosz Jaroch, którzy – podobnie, jak czterej pozostali „odstrzeleni” – od przyszłego tygodnia trenować będą z zespołem rezerw, o ile do tej pory nie znajdą nowego pracodawcy.


Czytaj jeszcze: Minimum trzy sparingi

Tymczasem do końca tego tygodnia do Podbeskidzia dołączyć powinien kolejny stoper. Chodzi o Andreja Kadleca. To 25-letni Słowak, który w piłkę uczył się grać w MszK Żylina. Później występował, z sukcesami, bo ma na swoim koncie mistrzostwo Słowacji, w Spartaku Trnawa. Niemal równo dwa lata temu Kadlec, za 130 tysięcy euro, trafi do Jagiellonii Białystok.

Kasperczyk Słowaków zna

Od tamtej pory w ekstraklasie wystąpił w 30 meczach. Bywało różnie, np. jesienią 2019 roku wystąpił tylko w jednym spotkaniu, a na wiosnę ub. roku grał regularnie, do końca sezonu. W bieżących rozgrywkach, z kolei, stracił jednak miejsce w wyjściowym składzie i na boiskach ekstraklasy, w trzech meczach, spędził zaledwie 63 minuty. Grał również w drużynie rezerw i w tej sytuacji Jagiellonia postanowiła go wypożyczyć.

Wszystko jest już dogadane i wkrótce nastąpi finalizacja. Zawodnik, do końca sezonu, będzie grał dla Podbeskidzia. Andrej Kadlec będzie 22 w historii słowackim piłkarzem, który zostanie zawodnikiem klubu spod Klimczoka. O tym, że to dobre miejsce dla graczy z tego kraju przekonywać nikogo nie trzeba. Coś o tym wie również Robert Kasperczyk, który ściągał przecież do Podbeskidzia, m.in. Roberta Demjana, a w klubie tym pracował z kilkoma słowackimi piłkarzami.

Od kilku dni z nowym trenerem Podbeskidzia obserwuje, z kolei, Olafa Nowaka, który po rozwiązaniu kontraktu z Zagłębiem Sosnowiec podjął treningi pod Klimczokiem.

To 23-letni napastnik, który jednak jesienią w I lidze, w 16 występach, nie strzelił ani jednego gola. W sezonie 2019/20, z marnym skutkiem, próbował swoich sił w Wiśle Płock i Zagłębiu Lubin. Czy Podbeskidzie zdecyduje się podpisać kontrakt z tym zawodnikiem? Na razie klub jest skoncentrowany na wzmocnieniu defensywy.




Na zdjęciu: Andrej Kadlec (z lewej) zostanie wypożyczony z Jagiellonii Białystok do Podbeskidzia.

Fot. Adam Starszyński/Pressfocus