Podbeskidzie. „Miki” i jego premiera

Dla Daniela Mikołajewskiego poniedziałkowe zwycięstwo ze Skrą Częstochowa było szczególne. Pierwszy raz jako zawodnik Podbeskidzia wygrał mecz w rodzinnym mieście.


Daniel Mikołajewski, obrońca Podbeskidzia, który jest wychowankiem bielskiego klubu, przedwczoraj, dwa dni po pierwszym zwycięstwie w tym sezonie, obchodził 22 urodziny i sam sobie sprawił przedwczesny prezent. To po jego akcji i podaniu do Kamila Bilińskiego, „górale strzelili jedynego gola w starciu ze Skrą Częstochowa, który dał drużynie trenerów Piotra Jawnego i Marcina Dymkowskiego trzy punkty. Wszyscy pod Klimczokiem na tę wygraną bardzo długo czekali. „Górale” wygrali pierwsze spotkanie od kwietnia br., kiedy to rywalizowali jeszcze w ekstraklasie i pokonali u siebie Lecha Poznań, również 1:0. „Miki”, jak środkowego obrońcę nazywają koledzy z zespołu, na wygraną w barwach Podbeskidzia czekał jeszcze dłużej, bo nieco ponad 5 lat. 20 sierpnia 2016 roku „górale” – również w meczu zaplecza ekstraklasy – pokonali na wyjeździe Chrobrego Głogów, a zawodnik występujący wówczas w środku pola rozegrał 90 minut. Nieco później doznał kontuzji, a po zakończeniu rundy jesiennej sezonu 201/17 został sprzedany do Lechii Gdańsk.

Od razu wypożyczono go do GKS-u Tychy. Później grał w Stomilu Olsztyn, wrócił do Lechii, a wiosną 2020 roku został zawodnikiem Rakowa Częstochowa. Z którego jest teraz do Podbeskidzia wypożyczony z opcją pierwokupu. Co ciekawe we wspomnianym sezonie 16/17, kiedy to w barwach „górali” rozegrał 12 meczów w I lidze, ani raz nie cieszył się ze zwycięstwa przed własną publicznością! Wystąpił w 6 takich spotkaniach i 3 z nich kończyły się remisami, a 3 porażkami Podbeskidzia. Dlatego dla tego zawodnika poniedziałkowy wieczór był szczególny.

– Długo czekaliśmy na to zwycięstwo i dlatego tak dobrze ono smakuje – podkreślił po spotkaniu ze Skrą, Daniel Mikołajewski.

– Ale skupiamy się już na każdym kolejnym treningu i meczu. Od początku potrzebowaliśmy i nadal potrzebujemy czasu, aby to wszystko – z dnia na dzień – wyglądało coraz lepiej. Ciągle poznajemy się coraz lepiej i w wielu fragmentach podczas gry widać to na boisku – podkreślił 22-latek, który dodał, że kolejne mecze, szczególnie te pod Klimczokiem, trzeba wygrywać. W nadchodzącą niedzielę „górale”, trzeci raz z rzędu, zagrają u siebie, a rywalem będzie Puszcza Niepołomice.

– Wiadomo, że w domu gra nam się najlepiej. Wszystkie grające u siebie zespoły mają większą pewność siebie i wtedy może dawać radość kibicom. Gramy dla naszych fanów, dla rodzin i tym bardziej cieszy, że to pierwsze zwycięstwo w sezonie przyszło przed własną publicznością – zaznaczył środkowy obrońca Podbeskidzia.

Akcja tego zawodnika, po której zespół z Bielska-Białej strzelił jedynego gola w poniedziałkowym spotkaniu, była dla rywala z Częstochowy zaskoczeniem. „Miki” włączył się bowiem do ataku, oskrzydlił, a następnie idealnie dograł do znajdującego się przed bramką Kamila Bilińskiego. Jak się później okazało było to jedno z założeń, na jakie przed meczem wpadli szkoleniowcy bielskiego zespołu.

– Wiedzieliśmy, że tylko jeden z napastników rywala zostawał wysoko i wiedzieliśmy, że – na spokojnie – we dwójkę sobie z nim poradzimy. Dlatego albo ja, albo Maciek Kowalski-Haberek, mogliśmy być takim wolnym elektronem w niektórych sytuacjach. Wiadomo, że najważniejsze było, aby zabezpieczyć tyły, bo dla nas, obrońców, konieczne jest, by zagrać na zero z tyłu – zdradził Mikołajewski.

– Udało się wykorzystać jedną sytuacje i moje podanie, z czego bardzo się cieszę. Stwarzamy sobie dużo okazji bramkowych i możemy być z tego zadowoleni. Pozostaje tylko lepiej je wykorzystywać, ale jestem przekonany, że z czasem wszystko przyjdzie – dodał środkowy obrońca zespołu spod Klimczoka.

Bielszczanie w miniony poniedziałek, w drugim spotkaniu z rzędu, nie stracili bramki. Stworzyli sobie szereg niezłych okazji bramkowych. Wprawdzie nie można powiedzieć, że mecz ten był najlepszym w ich wykonaniu w tym sezonie – lepiej zagrali chociażby w Katowicach z GKS-em – ale najważniejsze, że przyniósł upragnione trzy punkty.



– Progres w naszej grze jest oczywisty. Można go dostrzec gołym okiem. Z meczu na mecz jest coraz lepiej. Mamy określone cele – uważa niedawny jubilat.

– Próbujemy je realizować. W ostatnim meczu nam to – w większości – wychodziło. Cieszy również to, że kibice są zadowoleni i czujemy ich wsparcie. Idziemy do przodu i skupiamy się na tym, co dla nas najważniejsze. To zaprowadzi nas nawet na sam szczyt – zadeklarował piłkarz, który wyrasta na jednego z liderów bielskiego zespołu. Takich graczy, bez kwestii, Podbeskidziu potrzeba.


Na zdjęciu: Daniel Mikołajewski, tuż przed 22 urodzinami, wygrał po raz pierwszy w Bielsku-Białej jako gracz Podbeskidzia.

Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus