Podbeskidzie. Na świętowanie przyjdzie czas

Jeden GKS udało się Podbeskidziu Bielsko-Biała pokonać. Chodzi o ten z Katowic, z którym w minioną niedzielę „górale” wygrali 1:0 przed własną publicznością.


To było bardzo długo wyczekiwane pod Klimczokiem zwycięstwo, bo u siebie zespół nie była w stanie zgarnąć kompletu punktów od listopada zeszłego roku i ośmiu kolejnych meczów.

– Za nami bardzo ciężkie spotkanie z GKS-em Katowice, ale super, że w końcu – po tylu miesiącach – wygraliśmy przed własną publicznością – powiedział Michał Janota, pomocnik bielskiej drużyny.

– Dla której zresztą wielki szacunek, że mimo takiej pogody – dopisała. Chciałbym, by na kolejny mecz u siebie przyszło jeszcze więcej kibiców i żebyśmy jeszcze lepiej zagrali. Mecz z rywalem z Katowic był dla nas bardzo prestiżowy i tym bardziej cieszyliśmy się, że udało się go wygrać – podkreślił 32-letni piłkarz.

Doświadczony gracz bielskiej drużyny zwrócił uwagę na to, że w ostatnim spotkaniu o wszystkim zadecydowała… cierpliwość. Rzeczywiście to właśnie Podbeskidzie było w tym meczu stroną przeważającą i w końcu, za sprawą Goku Romana, udało się przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Radość, zarówno po golu, jak i po końcowym gwizdku, była w obozie „górali” ogromna.

– Trener zwracał nam uwagę, że musimy być czujni i cały czas grać cierpliwie. To nam wyszło. Sami sobie to samo powtarzaliśmy w przerwie. Musieliśmy grać od prawej do lewej strony i czekać, aż rywal się otworzy. Analizujemy każdego przeciwnika i widzimy, jak dany zespół gra. Zespół z Katowic gra akurat bardzo bliski siebie, a warunki atmosferyczne nam nie pomagały. W sposobie, w jaki chcemy grać – podkreślił Janota.

Zawodnik ten ma na swoim koncie m.in. 128 występów w ekstraklasie. Grał również w Holandii, Australii i w Arabii Saudyjskiej, ale nie przypomina sobie meczu, w którym sędzia – po analizie VAR – zmienił decyzję i dwóm zawodnikom pokazał czerwone kartki. Przypomnijmy, że po stronie bielskiej z boiska usuniety został Ezequiel Bonifacio, który nie będzie mógł zagrać przeciwko kolejnemu z GKS-ów, tym razem tym z Tychów. Po sąsiedzku Podbeskidzie zmierzy się z tym rywalem w najbliższą niedzielę.

– Nie przypominam sobie podobnej sytuacji. Cóż, było małe spięcie między zawodnikami i tak to się skończyło. Szkoda, że trafiło na „Boniego”, bo dostał bezpośrednią czerwoną kartkę i będzie go nam brakowało w kolejnych spotkaniach. Czasami takie są warunki i tak się gra w piłkę. Trzeba niekiedy „przyostrzyć” i padło akurat na tę sytuację. Nasz kolega nie dał sobie w kaszę dmuchać i pokazał charakter. Nie mamy do niego o to pretensji – zapewnił Michał Janota, który niedługo przed meczem z Katowicami świętował urodziny.

– Prezent z okazji urodzin, które obchodziłem dwa dni przed meczem z GKS-em Katowice, czekał. Było trochę świętowania, ale bez przesady. To była niedziela, a w domu czekał nam mnie rosołek. Na świętowanie na pewno przyjdzie jeszcze czas. Najlepiej będzie świętować w czerwcu – nie pozostawił wątpliwości gracz zespołu z Bielska-Białej.


Fot. Krzysztof Dzierzawa / Pressfocus