Podbeskidzie. Nadal wierzą…

Podbeskidzie jest jednym z najsłabszych zespołów na wiosnę. Jako jedna z dwóch drużyn nie wygrała jeszcze meczu.


Wymienianie co kolejkę liczby spotkań bez zwycięstwa Podbeskidzia Bielsko-Biała staje się pewnie dla kibiców zespołu spod Klimczoka irytujące, ale cóż zrobić, skoro od 9 spotkań „górale” nie potrafią wygrać meczu? W większości z tych starć sprawdza się ten sam scenariusz. Bielszczanie tracą gola i usiłują gonić wynik. Czasami się udaje, ale tylko na tyle, by zremisować, a czasami nie. Konkrety. W 7 z 9 ostatnich spotkań zespół z Bielska-Białej tracił bramki i tylko w jednym, tym pierwszym z Odrą Opole, pierwszy gola strzelił. W kolejnych zawsze pierwszy bramkę tracił, a efektem są 3 remisy i 3 porażki.

Nie udało się zdobyć punktów z GKS-em Katowice , jeszcze jesienią, a także z Puszczą Niepołomice i Koroną Kielce. Punkt udało się uratować ze Skrą Częstochowa, ŁKS-em Łódź i Resovią Rzeszów.

– Uczulaliśmy zawodników, abyśmy nie stracili pierwsi gola – powiedział po ostatnim z wymienionych spotkań Piotr Jawny, jeden z trenerów bielskiego zespołu.

– W kontekście poprzednich spotkań, w który często jako pierwsi bramki traciliśmy. Szczególnie w pierwszej połowie, kiedy rywal ma dużo sił i idzie bardzo mocno w kontrze. Ponownie nie ustrzegliśmy się błędów. Głupia strata w środku spowodowała szybki atak przeciwnika. Znowu musieliśmy gonić wynik i jest to ciężkie zadanie. Szczególnie przeciwko tak dobrze broniącemu zespołowi u siebie, jakim jest Resovia. Fajnie, że zdobyliśmy bramkę. Staraliśmy się do końca. Niestety nie udało się, mamy tylko punkt – zaznaczył opiekun Podbeskidzia.

Wygląda to w ostatnich meczach tak, że Podbeskidzie pierwsze musi stracić bramkę, by zacząć dobrze grać w piłkę. Tak było chociażby w Niepołomicach, choć akurat tam jeden gol Puszczy niedostatecznie pobudził „górali”. Musiała Puszcza trafić trzy razy, by zespół spod Klimczoka zaczął grać lepiej. Po stratach zespół z Bielska-Białej zazwyczaj gra lepiej, z czego trener Jawny doskonale zdaje sobie sprawę.

– Spotkanie z Resovią miało podobny scenariusz, jak w kilku poprzednich spotkaniach. Mieliśmy sporą przewagę, szczególnie w drugiej połowie meczu, ale nie udało nam się zdobyć pełnej puli. Musimy się uczyć na błędach, bo sami podkładamy się przeciwnikowi. Szczególnie w pierwszych połowach. Gonić wynik zawsze jest ciężko – opiekun „górali” wie, gdzie leży problem, ale nie potrafi – jak na razie – znaleźć na niego recepty.

Efekt jest taki, że marzące o grze w barażach Podbeskidzie, zajmuje 9. miejsce w tabeli. Biorąc pod uwagę postawę zespołu i bardzo mało zdobytych wiosną punktów to i tak… nie jest źle, bo do szóstego miejsca tracą bielszczanie tylko cztery punkty. To jednak bardziej zasługa rywali, jak np. Chrobrego Głogów, który przegrał w niedzielę w Jastrzębiu-Zdroju 2:4. Co ciekawy wspomniany GKS, który ma niewielkie szanse na utrzymanie w I lidze, zdobył wiosną o trzy punkty więcej od Podbeskidzia. „Górale”, jeżeli chodzi o ten rok, są drugim zespołem od końca. Na równi z Resovią, a jedyną drużyną, która zdobyła mniej punktów od bielszczan na wiosnę jest Skra Częstochowa. To również jedyny obok „górali” zespół, który w tym roku nie wygrał.

– Dalej wierzymy w nasz zespół. Nie załamujemy się mimo nieprzychylnej dla nas serii. Wiemy, że mamy w tych meczach przewagę. Staramy się walczyć o zwycięstwo, stwarzać sytuacje i strzelać bramki. Mamy nadzieję, że przełamanie jak najszybciej nastąpi – Piotr Jawny próbuje wlać w serca kibiców Podbeskidzia nutkę optymizmu.


Na zdjęciu: Pod Klimczokiem wciąż mają nadzieję, że będzie lepiej. Argumentów jednak ubywa.
Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus