Podbeskidzie. Najgorsza jest niepewność

„Górale” mają plan na najbliższe dni i tygodnie, ale w miarę rozwoju sytuacji mogą go korygować.

Od poniedziałku w Dankowicach zespół Podbeskidzia pracuje w małych grupach. Drużyna przeszła próby wydolnościowe, a ich wyniki sztab szkoleniowy pozna w piątek. Dziś wszyscy zostaną poddani testom na obecność koronawirusa, a w sobotę, o ile nie będzie przeciwwskazań, przeprowadzone zostaną testy mocy.

– Próbujemy coś robić. Trochę zaniepokoiły nas informacje z ekstraklasy, że w niektórych klubach pojawiły się pozytywne wyniki wirusa. Następnie jednak zasięgnęliśmy wiedzy w stosownych źródłach i uspokoiliśmy się – mówi Krzysztof Brede, szkoleniowiec bielskiego zespołu.

Nad czym pracować będą „Górale”?

– Realizujemy plan. Chodzi o oswajanie się z piłką, technikę, przyjęcie. Trzeba mieć możliwie jak najwięcej kontaktów z futbolówką – wyjaśnia trener Podbeskidzia, który zaznacza, że sporo motoryki piłkarze wykonali indywidualnie, w domach.

– Następnie zamierzamy pracować nad elementami techniczno-taktycznymi i siłą eksplozywną. Polega to na wykonywaniu jak najmocniejszych ćwiczeń w jak najkrótszym czasie. Chodzi np. o zwrot, hamowanie itp. – precyzuje trener Brede i dodaje, że kolejne fazy treningu będą wdrażane sukcesywnie. Wszystko jednak zależeć będzie najpierw od testów na koronawirusa, a następnie musi być zgodne decyzjami PZPN-u.

Przeczytaj jeszcze: Zajac pierwszym triumfatorem

– Jesteśmy gotowi, aby nasz plan korygować – zapewnia opiekun Podbeskidzia, choć nie ukrywa, że chciałby, aby jak najwcześniej można było trenować w grupach.

– Wówczas będzie można np. pracować nad organizacją gry i taktyką. Podczas gier wewnętrznych będziemy wykonywać kolejne elementy, np. jakie należy stosować odległości pomiędzy formacjami. Kolejna sprawa to stałe fragmenty gry – opisuje Krzysztof Brede. Jest już praktycznie przesądzone, że przed pierwszą pierwszoligową kolejką po restarcie rozgrywek, która planowana jest na 6-7 czerwca, drużyny nie będą mogły rozegrać chociażby jednego meczu sparingowego. Dlatego jedyną namiastką meczową będą wspomniane gierki wewnętrzne

– Wytyczne z PZPN-u stanowią, że nie ma takiej opcji, aby rozegrać sparing, więc nawet z nikim nie rozmawiamy – zaznacza szkoleniowiec bielskiej drużyny, który liczy na to, że w najbliższym czasie wszystko stanie się jaśniejsze.

– Chcemy wrócić do względnej normalności, bo najgorsza jest niepewność, która towarzyszy nam od dłuższego czasu – podkreśla trener Brede.

Na zdjęciu: Krzysztof Brede dokładnie zaplanował to, co w najbliższym czasie robić mają jego zawodnicy.

Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus