Podbeskidzie. Najlepsi w lidze

Osiem goli zdobytych w dwóch ostatnich meczach spowodowało, że „górale” stali się najskuteczniejszym zespołem zaplecza ekstraklasy.


Rzadko w tym sezonie się zdarza, by niekwestionowanym bohaterem wygranego meczu Podbeskidzie nie został Kamil Biliński. A taka sytuacja miała miejsce w ubiegłą sobotę, kiedy to „górale” mierzyli się u siebie z Górnikiem Polkowice i wygrali 4:0. „Bila”, rzecz jasna, swoją bramkę strzelił i z dorobkiem 13 trafień przewodzi klasyfikacji najskuteczniejszych snajperów I ligi. Dodajmy, że zdecydowanym, bo napastnik Podbeskidzia ma aż pięć goli przewagi nad dwoma kolejnymi zawodnikami, czyli Patrykiem Makuchem z Miedzi Legnica i Szymonem Sobczakiem z Zagłębia Sosnowiec.

Jednak we wspomnianym starciu z Polkowicami był w zespole spod Klimczoka ktoś, kto strzelił więcej bramek od Bilińskiego. Mowa o Mathieu Scalecie, który dwukrotnie znalazł sposób na bramkarza beniaminka zaplecza ekstraklasy. A po spotkaniu przyznał, że mógł strzelić coś jeszcze.

– Miałem sytuację, aby zdobyć nawet trzy bramki – uśmiechał się urodzony we Francji pomocnik.

– Nie jest to jednak ważne. Najważniejsze jest to, co w sieci. Strzeliłem dwa gole, a my mamy trzy punkty. Przy pierwszym golu miałem sporo miejsca, bo obrońcy nie wiedzieli, że piłka do mnie trafi. Goku Roman strzelał, futbolówka odbiła się od zawodnika Górnika i spadła tam, gdzie się znajdowałem – podkreślił 24-letni piłkarz, który w taki właśnie sposób zdobył swojego drugiego gola w sezonie. Bardzo ważnego, dodajmy, bo szybko strzelony gol zdecydowanie ułatwił „góralom” ustawienie sobie tego spotkania.

Druga bramka Scaleta spowodowała, że zespół z Polkowic całkowicie stracił wiarę w to, że może cokolwiek pod Klimczokiem ugrać. Trafienie na 2:0, można tak powiedzieć, było kluczowe dla losów tego spotkania. Scalet trafił do siatki po dobrym dograniu Ezequiela Bonifacio.

– Od dwóch spotkań gram trochę wyżej – zdradził Scalet.

– Dzięki temu mam więcej okazji z przodu. Można było przewidzieć, że prędzej, czy później przełoży się to na gole. Cieszę się, że przełożyło się tak szybko. Jednak najbardziej cieszy mnie to, że drugi mecz z rzędu wygrywamy 4:0. Nadal musimy właśnie tak pracować. I zawsze mieć na uwadze następne spotkanie. Kolejny mecz zagramy już w piątek i zrobimy wszystko, by go wygrać – podkreślił pomocnik Podbeskidzia, a my przypomnijmy, że 26 listopada Podbeskidzie czeka kolejne spotkanie u siebie. W którym jednak, z formalnego punktu widzenia, gospodarzem będzie Odra Opole.

Apetyty pod Klimczokiem rosną w miarę jedzenia. Dwa mecze z rzędu wygrane po 4:0 powodują, że w głowach kibiców zaczyna kiełkować myśl o ekstraklasie. Osiem goli strzelonych w dwóch ostatnich meczach spowodowało, że Podbeskidzie Bielsko-Biała stało się najskuteczniejszym zespołem w I lidze. „Górale” mają na swoim koncie już 33 trafienia. O dwa więcej od Miedzi Legnica i o trzy od Widzewa Łódź. Skuteczność musi cieszyć trenerów Piotra Jawnego i Marcina Dymkowskiego, a jednocześnie musi martwić przeciwników. Odra Opole, czyli najbliższy rywal „górali” nie słynie ze zbyt monolitycznej linii defensywnej. Zespół, który w pierwszoligowej klasyfikacji zajmuje 10. miejsce, stracił w tym sezonie 26 bramek i tylko cztery inne drużyny są pod tym względem od Odry gorsze. Co więcej, Podbeskidzie pokazało, że potrafi strzelać gole zespołowi, który podjął otwartą grę (Widzewowi), jak i ekipie, która przyjechała do Bielska-Białej wyłącznie się bronić (Polkowice).


Na zdjęciu: Mathieu Scalet, jak sam przyznał, mógł strzelić Polkowicom trzy gole. Skończyło się na dwóch i pewnym zwycięstwie Podbeskidzia.

Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus