Podbeskidzie. Trzeba niwelować deficyty

Górale” po remisie w Polkowicach byli umiarkowanie zadowoleni z wyniku.


Drużyna spod Klimczoka zmieniła się nie do poznania. Pomiędzy ostatnim meczem poprzedniego sezonu, a pierwszym spotkaniem rozpoczętych w miniony weekend pierwszoligowych rozgrywek, doszło do rewolucji w kadrze „górali”.

Zespół opuściło aż 18 graczy, a 16 nowych dołączyło do drużyny i właśnie w takich okolicznościach trenerzy Piotr Jawny i Marcin Dymkowski przygotowywali drużynę do pierwszego spotkania. W Polkowicach spadkowicz z ekstraklasy zremisował z beniaminkiem rozgrywek 1:1. Rezultat ten, biorąc pod uwagę powyższe okoliczności, przyjęto w Bielsku-Białej ze spokojem.

Dołączyli w ostatniej chwili

Trener Podbeskidzia Piotr Jawny przyznał, że ostatni okres nie był dla jego zespołu łatwy. – Ten pierwszy mecz o ligowe punkty rozegraliśmy po ciężkim okresie. Ostatnie kilka tygodni przebiegały pod znakiem generalnej przebudowy zespołu. Niektórzy piłkarze, którzy znaleźli się w kadrze meczowej, są z nami bardzo krótko. Trenowali z nami jeden-dwa dni, albo tydzień – powiedział szkoleniowiec „górali”, który jeszcze kilka tygodni temu, na początku okresu przygotowawczego, miał do dyspozycji 12-13 piłkarzy.

Kolejni dołączali do zespołu w trakcie lata, a niektórzy podpisali kontrakty z Podbeskidziem dosłownie w ostatniej chwili. Na trzy dni przed pierwszym meczem do drużyny dołączył Mathieu Scalet, a na dwa dni przed inauguracją graczem bielskiego zespołu został Giorgi Merebaszwili. Obaj wymienieni zawodnicy znaleźli się w kadrze meczowej, a piłkarz urodzony we Francji znalazł się nawet w wyjściowym ustawieniu. Warto ponadto zaznaczyć, że szkoleniowcy „górali” nie wykorzystali wszystkich 20 miejsc w kadrze meczowej. Do Polkowic zabrali 18 zawodników.

– Nasi piłkarze są na różnym etapie przygotowania do sezonu. Z reguły potrzeba ok. 4-5 tygodni, by przygotować piłkarza do rundy. Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, to i tak jesteśmy zadowoleni, że byliśmy w stanie dotrwać do końca tego spotkania – przyznał opiekun drużyny spod Klimczoka i chyba można okazać szkoleniowcowi wyrozumiałość. Również dlatego, że dla obu trenerów Podbeskidzia był to pierwszy mecz w karierach na tak wysokim poziomie rozgrywkowym. Do tej pory żaden z nich nie prowadził zespołu w I lidze.

Początek będzie ciężki

Podbeskidzie prowadziło w Polkowicach i miało szansę na zwycięstwo, ale gospodarze wyrównali i również mieli swoje okazje, by wygrać. – Wynik tego spotkania mógł być różny – przyznał trener Jawny. – Sytuacje były w jedną i w drugą stronę. Przyjmujemy jednak ten rezultat, mimo iż prowadziliśmy, bo graliśmy na wyjeździe. Absolutnie nie traktowaliśmy tego meczu w ten sposób, że gramy z beniaminkiem.

Każdy rywal wymaga wielkiego szacunku i koncentracji – dodał opiekun bielskiego zespołu, który zaliczył trzeci kolejny remis w rywalizacji z Górnikiem Polkowice. W poprzednim sezonie, gdy wraz z Marcinem Dymkowskim prowadzili rezerwy Śląska Wrocław, dwukrotnie remisował z zespołem, który awansował następnie do I ligi.

Co po remisowej inauguracji czeka Podbeskidzie? Zbyt wiele czasu na przygotowania do kolejnego spotkania bielszczanie mieć nie będą, bo już w najbliższy piątek, tym razem u siebie, zagrają z Odrą Opole.

– Ten początek jest i będzie dla nas ciężki właśnie dlatego, że mamy zawodników na różnym etapie przygotowania motorycznego. Jeżeli nie ma się siły, to trudno cokolwiek wymagać pod względem taktycznym. Szacunek dla zawodników, bo walczyli przez cały mecz w Polkowicach i zostawili serce na boisku. Ostatecznie udało im się zachować korzystny wynik. Teraz będziemy niwelować deficyty i czekać, aż wszyscy zawodnicy dojdą do pełni formy – podkreślił trener Jawny. Przed sezonem trenerzy Podbeskidzia zapewniali, że zespół ma zamiar grać ofensywnie. Wygląda na to, że kibice będą musieli na to trochę poczekać.



Na zdjęciu: Dla Podbeskidzie mecz w Polkowicach nie był łatwy. Nie będzie też łatwo „góralom” w najbliższych spotkaniach.
Fot. TSPodbeskidzie