Podbeskidzie. Nos trenera, nos snajpera

Kontuzja, której w meczu z Górnikiem Zabrze doznał Kamil Biliński, nie jest groźna. Z Cracovią napastnik nie zagra za kartki, ale później będzie do dyspozycji Roberta Kasperczyka.


Kamilowi Bilińskiemu, który zdobył dla „górali” oba gole w wygranym 2:1 meczu z Górnikiem Zabrze, nic poważnego się nie stało. Niedługo przed decydującym trafieniem „Bila” doznał urazu barku., zdołał jednak zdobyć zwycięską bramkę, a następnie opuścił boisko. Z wyraźnym grymasem bólu.

– Po meczu bardzo bolał mnie bark i musieliśmy zrobić badania – powiedział napastnik bielskiego zespołu. – Miałem nadzieję, że to nie będzie nic groźnego. Dostałem czwartą żółtą kartkę w sezonie i mam czas, by dojść do siebie. Nie jest to coś na tyle poważnego, bym do dwóch tygodni nie mógł wrócić na boisko – wyjaśnił autor siedmiu w tym sezonie goli dla Podbeskidzia, który doznał lekkiego stłuczenia. Po kilku dniach odpoczynku powinien wznowić treningi.

Kasperczyk wstrzymał zmianę

Co ciekawe, zmiana Siergieja Miakuszki za Bilińskiego przygotowana była już wcześniej i ukraiński pomocnik szykował się do wejścia na boisko. Ale trenerski nos znów nie zawiódł Roberta Kasperczyka. Gdy okazało się, że jego drużyna będzie wykonywać rzut rożny, szkoleniowiec „górali” postanowił wstrzymać roszadę i zostawił „Bilę” na boisku. Ten pięknie się za to odpłacił, a później przyznał, że gol na 2:1 nie był dziełem przypadku.

– Karnego strzeliłem na raty. Ale nad stałym fragmentem gry pracowaliśmy. Cieszy, że te niewielkie szczegóły, które dopracowywaliśmy w tygodniu poprzedzającym mecz, zaskoczyły przeciwnika – uśmiechał się napastnik, który przyznał, że dwa kolejne gole w ekstraklasie cieszą, ale…

– Chcę dodać, że – co najważniejsze – odnieśliśmy drugie zwycięstwo z rzędu. Bramki, to są miłe rzeczy, ale nie zapominajmy, że to dopiero początek tej rundy. Wiemy, jaki mamy cel i w każdym kolejnym meczu musimy grać tak, jak w dwóch ostatnich spotkaniach. W naszym zespole jest potencjał. To było widać w niedzielę na boisku.

Do ostatniej minuty dążyliśmy do tego, by wygrać mecz. Ja strzeliłem, ale wszyscy na to zapracowaliśmy – podkreślił 33-letni piłkarz, który przez znaczną część jesieni był najskuteczniejszym… Polakiem w ekstraklasie. Później, akurat po meczu w Bielsku-Białej, wyprzedził go Jakub Świerczok. Ale dzięki dwóm trafieniom z niedzieli odrobił nieco straty do napastnika Piasta Gliwice i traci do niego jedną bramkę.

Praca i pokora

Najważniejsze dla Kamila Bilińskiego jest jednak to, że Podbeskidzie znów pokazało, że potrafi grać w piłkę i dążyć do zwycięstwa. Nie są to słowa rzucane na wiatr, bo po wyrównującym golu „Bila” wziął piłkę i popędził z nią na środek boiska. – W drugiej połowie czuliśmy, że jesteśmy w stanie wygrać – powiedział napastnik „górali”.

– Że możemy złamać Górnika i spowodować, by w jego szeregi wkradła się niepewność. Przy wyniku 1:1 widziałem promyczek nadziei, że jeszcze będziemy mieć swoją sytuację i możemy zadać decydujący cios. Tak się stało. Zespół z Zabrza, to bardzo dobra drużyna. Wiedzieliśmy o tym doskonale. Ale my też jesteśmy bardzo dobrze zorganizowani – podkreślił Biliński.

– Graliśmy nie tylko dobrze w ofensywie, ale przede wszystkim w defensywie. Mimo straty gola radziliśmy sobie w obronie. Głównie dzięki temu zdobyliśmy trzy punkty.


Czytaj jeszcze: Cień Janosika

– Radość po zwycięstwie z Górnikiem za nami. Już zaczęliśmy pracę przed kolejnym meczem w Krakowie, bo tam też trzeba zrobić punkty. Liga przecież się po tym spotkaniu nie kończy i jeszcze bardzo dużo roboty przed nami. Ciężka praca i pokora. To jest kluczowe. Jak również to, żebyśmy teraz nie spoczęli na laurach. Do ugrania jest dużo punktów i trzeba ich zdobyć jak najwięcej. By później spokojnie patrzeć w dół tabeli – zakończył autor 7 trafień w tym sezonie.



Biorą Niepsuja
David Niepsuj, 26-letni prawy obrońca, przebywa na testach medycznych w Podbeskidziu i jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, podpisze kontrakt. Niedawno piłkarz, który w rundzie wiosennej rozegrał zaledwie dwa spotkania, rozwiązał – za porozumieniem stron – umowę z Wisłą Kraków. Urodzony w Niemczech zawodnik pojawił się w Polsce w 2016 roku, kiedy został graczem Pogoni Szczecin. Za sobą ma jeden występ w młodzieżowej reprezentacji Polski, a także 64 występy i 3 gole w ekstraklasie. W drużynie spod Klimczoka, przynajmniej na początku, będzie pełnił rolę alternatywy dla Filipa Modelskiego. Zimą z drużyny „górali” ubyło dwóch prawych obrońców. Bartosz Jaroch rozwiązał kontrakt i trafił do I-ligowej Resovii, a Szymon Mroczko został wypożyczony do Sokoła Ostróda.



Na zdjęciu:
Kamil Biliński (z lewej) wierzył do końca, że Podbeskidzie może pokonać Górnika.

Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus