Podbeskidzie: O cierpliwość chodzi

 

Stabilna gra w defensywie to jeden z elementów, który w dwóch ostatnich starciach ligowych dał Podbeskidziu Bielsko-Biała sześć punktów. „Górale” stracili w tych meczach tylko jednego gola, a na dodatek rywale nie stworzyli sobie zbyt wielu sytuacji bramkowych. GKS Bełchatów nie miał ich praktycznie wcale, a w meczu z Radomiakiem, w groźnych sytuacjach, których zresztą nie było zbyt wiele, wychodzili obronną ręką.

W tym spotkaniu był tylko jeden taki moment, w którym rywal mocniej zepchnął do defensywny zespół Krzysztofa Bredego. Napór, o ile w ogóle można tak powiedzieć, trwał krótko, a pod koniec spotkania udało się jeszcze bielszczanom strzelić gola.

Trzech pewniaków

Wypada pamiętać, że Podbeskidziu, mimo straty gola w Radomiu, nie zaszkodziła zmiana na pozycji środkowego obrońcy – Aleksander Komor przyzwoicie zastąpił Dmytro Baszłaja, który pauzował za kartki.

– Czasami jest tak, że trzeba się bardziej cofnąć i mocno pracować w defensywie pressingiem. Nam udało się te cięższe momenty przetrzymać – mówi o starciu z Radomiakiem Kornel Osyra, który w tym sezonie zawsze znajduje się w wyjściowym składzie Podbeskidzia i jeden z trzech piłkarzy, którzy w tym sezonie wystąpili od pierwszej do ostatniej minuty we wszystkich spotkaniach I ligi.

Co ciekawe, każdy z tych piłkarzy jest… obrońcą, bo 1170 rozegranych minut mają, oprócz Osyry, dwaj jego partnerzy z linii defensywy – Filip Modelski i Bartosz Jaroch. I nie zanosi się na to, aby to się zmieniło, bo żaden z nich nie jest zagrożony kartkową pauzą, gdyby otrzymali napomnienie dziś, w meczu przeciwko GKS-owi Jastrzębie.

I to właśnie jest podstawą stabilności i pewności linii obrony Podbeskidzia. W przeszłości nie zawsze było tak kolorowo; po trzynastu kolejkach poprzednich rozgrywek bielszczanie po stronie strat mieli 16 goli, o trzy więcej niż teraz.

Potem będzie z górki

Do końca jesieni w I lidze pozostało Podbeskidziu, wraz z dzisiejszym meczem, sześć spotkań. Co ważne, aż cztery z nich rozegrają bielszczanie u siebie, gdzie przecież radzą sobie przednio. Na dodatek starcie z GKS-em Jastrzębie będzie ostatnim z zespołem, który – przed rozpoczęciem 14 serii gier, czyli jeszcze przed wczorajszymi meczami, zajmował miejsce w górnej połowie tabeli.

– Prócz meczu z Jastrzębiem zagramy pięć spotkań z dołem tabeli. Ważne jest, aby w tych spotkaniach złapać serię zwycięstw i podskoczyć w tabeli. Zostały nam niecałe dwa miesiące gry. Dlatego chcemy w tych meczach zebrać jak najwięcej punktów. Wprawdzie o okresie zimowym jeszcze nie myślimy, ale dobrze będzie, jeżeli będziemy się mogli w nim skupić jedynie na ciężkiej pracy i przygotowaniach do wiosny – podkreśla Kornel Osyra.

Istotnie, po dzisiejszym meczu „górale” zagrają z drużynami, które jak na razie radzą sobie przeciętnie albo słabo. Za rywali będą mieli m.in. dwa ostatnie zespoły w klasyfikacji – Odrę Opolę i Sandecję Nowy Sącz – a także grające poniżej oczekiwań Zagłębie Sosnowiec czy Sandecję Nowy Sącz.

Oczywiście nikt w Bielsku-Białej nie zapomina o tym, jak jest w I lidze, jak również o tym, że wspomniane Zagłębie, które wczoraj zajmowało 12. miejsce w tabeli, za trzy kolejki może być piąte. A nawet, jeżeli wygra zaległe spotkanie, może Podbeskidzie w klasyfikacji wyprzedzić. Dlatego cenna będzie cierpliwość, a której mówił parokrotnie w tym sezonie trener Brede, a jego zawodnicy pokazali, że dzięki temu da się osiągnąć sukces.

 

Na zdjęciu: Kornel Osyra jest jednym z filarów defensywy Podbeskidzia, która ostatnio radzi sobie bardzo dobrze.