Obronna chimera

„Górale” w tym sezonie, jeżeli chodzi o defensywę, prezentują się bardzo nierówno. Potrafią zagrać na zero z tyłu, ale też stracić pięć goli w meczu.


Gra defensywna zespołu Podbeskidzia Bielsko-Biała, to w tym sezonie spora… niewiadoma. „Górale” miewali w rundzie jesiennej spotkania, w których bronili bardzo dobrze i nie tracili bramek. Wydaje się jednak, że takich przypadków było trochę za mało. Cztery razy udało się Matveiowi Igonenowi zachować czyste konto. Estończyk nie dał się pokonać graczom GKS-u Katowice, Chrobrego Głogów, Górnika Łęczna i w ostatnim, sobotnim spotkaniu, Sandecji Nowy Sącz. W tym sezonie golkiper, który wystąpił we wszystkich meczach Podbeskidzia od pierwszej do ostatniej minuty 21 razy musiał wyciągać piłkę z siatki. Jak to wygląda na tle ligowych rywali?

Siedem drużyn straciło w tym sezonie mniej bramek od „górali”, a dokładnie tyle samo straciła Arka Gdynia. Są zatem rywale w górnej połówce drużyn broniących, ale bliżej im raczej do ligowej średniej. Warto podkreślić, że więcej, bo 12 goli, straciło Podbeskidzie w 8 meczach za kadencji Mirosława Smyły, aniżeli w 7 spotkaniach pod wodzą Dariusza Żurawia, kiedy to strzelono bielskiej drużynie 8 goli. W jednym spotkaniu drużynę, tymczasowo, prowadził Dariusz Kołodziej. Poprawa po zmianie szkoleniowca jest, ale nie jakaś radykalna. Zresztą zarówno za Smyły, jak i za Żurawia, zdarzały się Podbeskidziu mecze w defensywie wręcz fatalne. Jeżeli chodzi o pierwszego z trenerów, to było to spotkanie ze Stalą Rzeszów, a więc w mieście, gdzie ponownie Podbeskidzie zagra już jutro. Zespół beniaminka ekstraklasy zrobił z obrony „górali” marmoladę i wpakował bielszczanom aż pięć bramek. Wysoka porażka na Podkarpaciu zaważyła zresztą o zmianie, jaką władze bielskiego klubu na ławce trenerskiej dokonały.

Za kadencji Dariusza Żurawia niezbyt dobrze defensywa Podbeskidzia zaprezentowała się w starciach z Chojniczanką Chojnice, Bruk-Betem Termaliką Nieciecza i Zagłębiem Sosnowiec. A najgorzej przeciwko Wiśle Kraków. Przypomnijmy, że „Biała gwiazda” potrafiła, grając przez całą połowę w osłabieniu, zaaplikować bielszczanom aż trzy gole. Coś takiego nie powinno mieć miejsca. Dlatego po ostatnim meczu, z Sandecją, gracze bielskiej drużyny cieszyli się nie tylko ze zwycięstwa.

– W meczu z Sandecją chcieliśmy, przede wszystkim wygrać. Bardzo nas dodatkowo cieszy to zero z tyłu. Wcale tak nie musiało być, bo rywal miał swoje sytuacje. Uważam jednak, że dobrze w tym spotkaniu broniliśmy. Powinniśmy już w pierwszej połowie lepiej ułożyć sobie cały mecz. Wtedy grałoby się naszej defensywie nieco łatwiej. Szkoda, że Goku nie strzelił gola przed przerwą, bo to spotkanie zamknęlibyśmy szybciej – powiedział Mateusz Wypych, obrońca Podbeskidzia.

– Cały czas jest progres w naszej grze. Każdy to widzi. Fajnie, że konsekwentnie dążymy do celu. Wiemy, że jesteśmy w stanie wygrywać spotkania i nie musimy tracić bramek – podkreślił stoper „górali”


Na zdjęciu: Mateusz Wypych (z lewej) cieszył się z czystego konta, bo nie jest to w tym sezonie, w wykonaniu „górali”, oczywistość.
Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus