Podbeskidzie. Odważny ruch trenera

Szymon Mroczko, który w niedzielę debiutował w ekstraklasie, nie zaliczył olśniewającego występu. Ale trener „górali” był z niego zadowolony.

Nie da się ukryć, że w meczu przeciwko Cracovii, który zakończył się remisem 2:2, trener Krzysztof Brede zdobył się na akt niemałej odwagi. Na prawą obronę wystawił bowiem zawodnika, który jeszcze niedawno regularnie występował w drużynie… rezerw Podbeskidzia, czyli na piątym poziomie rozgrywkowym.

Szymon Mroczko, 19-latek, w poprzednim sezonie zaliczył trzy występy w I lidze. Dwa z nich dotyczyły jednak obecności na boisku w końcówce spotkań. Raz zagrał od pierwszej minuty, a było to spotkanie z Sandecją w 33. kolejce rozgrywek. Cztery dni wcześniej Podbeskidzie zapewniło sobie awans do ekstraklasy i w starciu w Nowym Sączu trener Brede wystawił rezerwowy skład.

Świadomy i inteligentny

Dlatego też sporym zaskoczeniem było to, że Mroczko wyszedł od pierwszej minuty na mecz z Cracovią. Poniekąd jednak takie rozwiązanie można było brać pod uwagę. Chodzi o konieczność gry młodzieżowca. Zawodnikiem o takim statusie w Zabrzu, na inaugurację sezonu, był Jakub Bieroński.

Czy można zaryzykować stwierdzenie, że 17-latek sobie nie poradził? Raczej nie, ale też widać było, że ekstraklasa, to – jak na razie – zbyt wysokie dla niego progi. Jak zatem poradził sobie w pierwszym meczu na takim poziomie Szymon Mroczko?

– Nie jestem trenerem, który boi się wystawić nowicjusza. Odważnie będę dawał takim zawodnikom możliwość grania. Docelowo, w strategii klubu, mamy swoje plany. I będziemy starali się je realizować. Szymon zagrał skuteczne zawody. W wielu momentach pokazał, że jest przygotowany, aby dostawać szanse. Bardzo ciężko pracuje na treningach i po treningach. Jest bardzo świadomą i inteligentną osobą, która dąży do doskonałości poprzez codzienną ciężką pracę – powiedział szkoleniowiec bielskiego zespołu.

Nasza ocena występu Szymona Mroczki będzie jednak nieco inna. Chwalić należy trenera za odważny ruch, to nie ulega wątpliwości, ale też trzeba podkreślić, że 19-latek miewał słabsza momenty. Był wyraźnie spóźniony w 32. minucie meczu i złapał żółtą kartkę. A pod koniec swego udziału w spotkaniu pozwolił się ograć w sposób wręcz dziecinny.

Zawsze może być lepiej

Można takie zachowanie jednak dość prosto wytłumaczyć. Mroczko był już wyraźnie zmęczony i chwilę później opuścił boisko. – Zmiany dokonaliśmy w obawie przed drugą żółtą kartką. Widziałem też, że trener Probierz wprowadził doświadczonych zawodników, którzy mieli jeszcze bardziej ofensywnie grać naszą prawą stroną.

Dlatego odpowiedziałem wprowadzeniem bardziej doświadczonego zawodnika, jakim jest Bartek Jaroch – trener Brede – jak zresztą zawsze – na każde pytanie ma logiczną odpowiedź. A jednocześnie nie podchodzi do występu swojego podopiecznego w sposób bezkrytyczny.


Czytaj jeszcze: Mocne otwarcie pod Klimczokiem

– Oceniam Szymona pozytywnie, ale zawsze może być lepiej. W rozmowie z nim pokażę mu te rzeczy, które zrobił źle, ale też postaram się uwypuklić mu te rzeczy, które zrobił dobrze. Jest to kolejny zawodnik związany z regionem, z naszym klubem, który poprzez rezerwy trafił do pierwszego zespołu. Chciałbym, aby takich chłopaków było więcej. Aby byli tacy zawodnicy, którzy w Podbeskidzie włożą serce i zawsze będą dawać te pięć procent więcej.

Chcielibyśmy, aby w przyszłości kilku takich piłkarzy grało u nas i wierzę, że tak się stanie – podkreślił szkoleniowiec „górali”. – Nasz region Podbeskidzia ma wielu zdolnych piłkarzy. Nie raz oni wyjeżdżają, jak np. kiedyś Marek Sokołowski. Dlatego chciałbym, aby tożsamość i historia była pisana przez takich zawodników. Aby inni widzieli, że ciężka praca popłaca – to raz jeszcze opiekun beniaminka ekstraklasy.

Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus