Podbeskidzie. Pełna odpowiedzialność?

Tuż przed inauguracją rozgrywek, która miała miejsce trzy tygodnie wcześniej, Jan Kocian, ówczesny trener „górali”, przedstawił zwolnienie lekarskie i w pierwszych spotkaniach drużynę prowadził jego asystent, Dariusz Fornalak. Sytuację rozwiązano w ten sposób, że zatrudniono Adama Noconia, który w roli pierwszego trenera Podbeskidzia debiutował w meczu przeciwko Chojniczance w Chojnicach. Drużynie prowadzonej przez… Krzysztofa Bredego, obecnego szkoleniowca ekipy spod Klimczoka.

To była ostatnia wizyta bielszczan na Chojniczance, której kibice tego klubu dobrze wspominać nie będą. Marcin Sierczyński w 19 minucie spotkania wyleciał z boiska, a następnie gospodarze zaaplikowali Podbeskidziu aż cztery gole, nie tracąc ani jednej bramki. – Do momentu czerwonej kartki nie graliśmy źle. Mieliśmy sytuację Pawła Tomczyka, ale potem moja drużyna wyglądała dramatycznie – podsumował tamten mecz [Adam Nocoń]. Cały w skowronkach był z kolei Krzysztof Brede. – Wiedzieliśmy przed meczem, że Podbeskidzie jest jednym z kandydatów do awansu – mówił ówczesny opiekun Chojniczanki.

https://sportdziennik.com/podbeskidzie-bielsko-biala-prezent-urodzinowy/

W kończącym się właśnie sezonie zaplecza ekstraklasy, przed którym trener Brede podpisał dwuletni kontrakt z bielskim klubem, również mówiło się o kandydaturze tego zespołu do promocji. Wyszło, jak wyszło, ale z najnowszych doniesień wynika, że szkoleniowiec może spać spokojnie. Mało tego. Wróble ćwierkają, że w klubie nie zostanie zatrudniony w miejsce zwolnionego niedawno Andrzeja Rybarskiego nowy dyrektor sportowy i wynika z tego, że pełna odpowiedzialność np. za transfery spocznie na barkach Krzysztofa Bredego.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ