Podbeskidzie. Pierwsze zwycięstwo

Od pierwszych minut piątego sparingu Podbeskidzia Bielsko-Biała w letnim okresie przygotowawczym „górale” zdominowali przeciwnika. Zresztą nie mogło być inaczej, skoro drużyna Mieszko Gniezno w poprzednim sezonie zajęła piąte miejsce w III lidze, czyli na czwartym poziomie rozgrywkowym. Warto zaznaczyć, że po raz pierwszy w grze kontrolnej, i to od pierwszej minuty, wziął udział kapitan Podbeskidzia, czyli Łukasz Sierpina.

Dynamiczny skrzydłowy, który pod koniec zeszłego sezonu doznał kontuzji, poprzednie sparingi obserwował z boku. Już po kwadransie gry „Sierpik” pokazał to, z czego słynie. Po znakomitej wymianie piłki z Filipem Modelskim zagrywał przed bramkę, ale żaden z jego kolegów nie był w stanie zamknąć akcji. Cóż, bielszczanom nadal doskwiera brak napastnika. Sądzono nawet, że taki zawodnik pojawi się na obozie i – być może – wystąpi we wczorajszym spotkaniu. Tak się jednak nie stało.

Dlatego, od pierwszej minuty, funkcję najbardziej wysuniętego zawodnika zespołu trenera Krzysztofa Bredego pełnił Damian Hilbrycht, który jakiś czas temu sam podkreślał, że najlepiej czuje się będąc podwieszonym pod napastnika. Tuż przed przerwą „Hilu” powinien wpisać się na listę strzelców. Wydawało się, że wszystko zrobił, jak trzeba. Przyjął piłkę w polu karnym, zwiódł obrońcę i uderzył w kierunku dalszego słupka. Zabrakło jednak mocy i precyzji, bo bramkarz Mieszka poradził sobie z uderzeniem gracza Podbeskidzia. Była to przedostatnia sytuacja „górali” przed przerwą. Chwilę później na bezpośredni strzał z rzutu wolnego zdecydował się Bartosz Jaroch, ale i tę próbę wyłapał Sławomir Janicki.

Podbeskidzie. Ponad połowa do wymiany?

W 60. minucie trener Krzysztof Brede wymienił aż siedmiu zawodników i okazało się to niezwykle trafnym posunięciem, bo osiem minut później „górale”, wreszcie, objęli prowadzenie. Defensywę rywala rozklepali dwaj piłkarze, którzy wcześniej pojawili się na boisku. Podawał, a jakże, Tomasz Nowak, a uderzeniem z kilku metrów golkipera gnieźnieńskiego zespołu pokonał Miłosz Kozak. Kolejna akcja z udziałem Nowaka również przyniosła efekt w postaci gola. Tym razem środkowy pomocnik rozprowadził piłkę do Adriana Rakowskiego. Ten podał do Karola Danielaka, którego strzał próbował zablokować obrońca. Zrobił to jednak na tyle nieskutecznie, że… zmylił własnego bramkarza i futbolówka, po rykoszecie, wpadła do siatki.

W 84. minucie spotkania Danielak zaskoczył rywali raz jeszcze i to… dwukrotnie. Najpierw tym, że zmienił stronę. Pojawił się na lewym skrzydle i na pełnej szybkości wpadł w pole karne. Był faulowany, ale zdołał utrzymać się na nogach. Mało tego. Oddał jeszcze celny strzał, a piłka wpadła do bramki tuż przy słupku. Śmiało zatem można stwierdzić, że pozyskany z Arki Gdynia skrzydłowy urósł do roli bohatera Podbeskidzia w tym spotkaniu. Wygrana nad trzecioligowcem nie jest, być może, wielką sprawą, ale na pewno pozytywnie na „górali” wpłynie. Do tej bowiem pory ekipa trenera Bredego nie odniosła jeszcze ani jednego zwycięstwa w letnim okresie przygotowawczym.

Mieszko Gniezno – Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:3 (0:0)

0:1 – Kozak, 68 min, 0:2 – Danielak, 75 min, 0:3 – Danielak, 84 min.

MIESZKO: I połowa: Janicki – Golak, Steinke, Kaliszan, Jasiński – Biegański, Fiborek, Bzdęga, Sędziak, Mikołajczak (35. Zagdański) – Bartoszak. II połowa: Janicki (69. Woźniak) – Kantorowski, Steinke (66. Kaliszan), Golak, Tomaszewski – Biegański (60. Hoffmann), Roszak, Bzdęga, Sędziak (60. Bogajewski) – Bartoszak (66. Biegański), Zagdański. Trener Mariusz BEKAS.

PODBESKIDZIE: R. Leszczyński (70. A Leszczyński) – Jaroch, Komor (60. Baszlaj), Wiktorski (60. Osytra), Modelski – Laskowski (60. Kozak), Bieroński (60. Sieracki), Rakowski (81. Hilbrycht), Rzuchowski (60. Danielak), Sierpina (60. Nowak) – Hilbrycht (46. Maj, 60. Roginić). Trener Krzysztof BREDE.

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ