Podbeskidzie. Powiew młodości

Dominik Frelek i Maksymilian Sitek są już w Bielsku-Białej i wiele wskazuje na to, że na zasadzie transferów definitywnych trafią do Podbeskidzia.


Już jakiś czas temu zastanawialiśmy się nad tym, jak bielszczanie rozwiążą temat młodzieżowców w ekstraklasie. Przypomnijmy, że jednym z takich zawodników, który grał w I lidze, był w poprzednim sezonie Mateusz Sopoćko. Wrócił on jednak do Lechii Gdańsk z wypożyczenia i w kolejnym sezonie spróbuje swoich sił w drużynie trenera Piotra Stokowca.

Dał się we znaki

Pozostali pod Klimczokiem zostają, ale trudno jest się spodziewać, aby trener Krzysztof Brede od razu tych zawodników rzucił na głęboką wodę. Przypomnijmy, że mówimy np. o Jakubie Bierońskim. Piłkarz ten pokazał się wprawdzie wiosną z bardzo dobrej strony, strzelił bramkę, zaliczył asystę, ale łącznie wystąpił w zaledwie pięciu spotkaniach. Zresztą ma dopiero 17 lat. Starszy od Bierońskiego o dwa lata jest Filip Laskowski, który zaliczył 17 występów w I lidze, ale tylko pięć w wyjściowej jedenastce i – jak na zawodnika ofensywnego – niczym szczególnym się nie wyróżnił. Nie strzelił bramki, ani nie zaliczył asysty.

Konrad Sieracki, niewątpliwe odkrycie jesieni pod Klimczokiem, nadal nie może być przez trenera Bredego brany pod uwagę. Zimą „Siara” zerwał więzadło krzyżowe w kolanie, a dopiero od niedawna powoli wraca do treningu indywidualnego i potrzebuje przynajmniej kilku, jak nie kilkunastu tygodni, aby wrócić do pełnej sprawności. W tej sytuacji nic dziwnego, że Podbeskidzie zaczęło się rozglądać za młodzieżowcami, którzy są w stanie podnieść rywalizację w tym gronie. Teraz wygląda na to, że poszukiwania zakończyły się sukcesem. Od wczoraj w Bielsku-Białej przebywają: Domini Frelek (rocznik 2001) i Maksymilian Sitek (rocznik 2000).

Podejrzyj(otworzy się w nowej zakładce)


Przeczytaj jeszcze: Aleksander Komor: Miejsc jest jedenaście


Pierwszy z wymienionych jest obecnie zawodnikiem Olimpii Grudziądz, do której przed rokiem trafił z Jagiellonii Białystok. Rozegrał 28 spotkań w I lidze i zaliczył jedną asystę. Występuje na pozycji defensywnego pomocnika. Kibicom Podbeskidzia z całą pewnością nieco więcej mówi nazwisko drugiego z wymienionych zawodników. Sitek dał się bowiem w tym sezonie mocno we znaki „góralom”. Mowa o meczu z 16 czerwca br., w którym bielszczanie podejmowali – jeszcze przy pustych trybunach – Puszczę Niepołomice. 20-letni skrzydłowy strzelił w tym spotkaniu bramkę, zaliczy asystę i był najlepszy na boisku, a mecz skończył się remisem 2:2. Łącznie w 23 spotkaniach w ubiegłym sezonie dwa razy wpisał się na listę strzelców i zaliczył 6 otwierających podań. Do Puszczy był wypożyczony z Legii Warszawa.

Zrezygnowali z Ukraińca

Oprócz statusu młodzieżowca istnieje jeszcze jeden argument za pozyskaniem Sitka. Wiadomo, że Podbeskidzie poszukuje skrzydłowych, a zawodnik ten może grać na obu flankach, choć preferuje prawą stronę. A teraz najważniejsze… Obaj piłkarze, jeżeli wszystko potoczy się po myśli ich samych, a także Podbeskidzia, trafią pod Klimczok na zasadzie transferów definitywnych. Kontrakt Frelka z Olimpią obowiązuje jeszcze przez dwa lata, ale przypomnijmy, że klub ten spadł z I ligi, a zawodnik chciałby się rozwijać. Jeżeli chodzi o Sitka, to jego umowa z Legią wygasa za rok i wydaje się, że klub z Łazienkowskiej nie jest specjalnie zdeterminowany, aby zatrzymać go u siebie.

Jeżeli oba tematy zostaną zrealizowane, być może jeszcze dziś, to będzie to trzeci i czwarty transfer Podbeskidzia tego lata. Przypomnijmy, że wcześniej do ekipy trenera Krzysztofa Bredego dołączyli Gergoe Kocsis i Milan Rundić. Nowym zawodnikiem bielszczan nie zostanie ukraiński lewy obrońca Władysław Szapował. Gracz ten był już pod Klimczokiem w trakcie trwania sezonu pierwszoligowego. Później przyjechał na obóz w Ustroniu, wystąpił w sparingu z Hutnikiem Kraków, ale ostatecznie klub z Bielska-Białej postanowił nie podpisywać z nim kontraktu, choć był wolnym zawodnikiem.


Na zdjęciu: Maksymilian Sitek (z lewej) strzeli niecałe dwa miesiące temu gola w Bielsku-Białej. Teraz zagra pod Klimczokiem.
Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus