Podbeskidzie. Przywitał się bramką

 

Od kilku dni drużyna Podbeskidzia Bielsko-Biała przebywa w Turcji, gdzie jest dużo cieplej i można trenować na trawiastych boiskach. Nie oznacza to jednak, że „górale” zamierzają na przedsezonowym zgrupowaniu jedynie ładować akumulatory. O czym w środę przekonał się serbski drugoligowiec, lider tego szczebla rozgrywkowego, czyli zespół Graficzaru Belgrad.

To był kolejny bardzo dobry sparing w wykonaniu podopiecznych trenera Krzysztofa Bredego, którzy zimą są – praktycznie – nie do zatrzymania. Przypomnijmy, że przed wyjazdem do Turcji wygrali trzy gry kontrolne, a jeden mecz zremisowali. Wczoraj udało im się podtrzymać świetną passę, a rywal nie miał zbyt wiele do powiedzenia.

Jaroch jak napastnik

Od pierwszych minut starcia z Graficzarem widać było, że to zespół z Polski będzie nadawał ton rywalizacji. Może „górale” nie rzucili się do jakichś frontalnych ataków, ale umiejętnie kontrolowali to, co dzieje się na boisku. I stwarzali sytuacje. Rywal był mocno zaskoczony. Przede wszystkim szybkością Łukasza Sierpiny.

Gdyby o lepszą skuteczność postarał się Marko Roginić, jak i sam „Sierpik”, to po dwudziestu kilku minutach gry byłoby 2:0 dla Podbeskidzia. A tak na gola trzeba było czekać do… 30 minuty spotkania. Roginić, dla odmiany, wystąpił tym razem w roli prawoskrzydłowego, a w polu karnym, niczym rasowy napastnik, odnalazł się Bartosz Jaroch, który nie zmarnował doskonałej okazji bramkowej i bielszczanie objęli prowadzenie.

Dopiero po tej sytuacji rywal nieco odważniej zaatakował i bielscy obrońcy ratowali sytuację wybiciem piłki na oślep. Były to jednak tylko chwilowe turbulencje w grze trzeciej drużyny zaplecza naszej ekstraklasy. Następnie wszystko wróciło do normy, a szanse na podwyższenie prowadzenia, jeszcze przed przerwą, miał Karol Danielak. Ale w dogodnej sytuacji przeniósł piłkę ponad bramką.

Marzec z asystą i… golem

Na drugą połowę trener Brede dokonał dziewięciu zmian. Które, jeżeli już wpłynęły na przebieg gry, to w sposób… pozytywny. Zaraz po wznowieniu spotkania szanse na gola mieli Filip Laskowski i – kolejny raz – Danielak. Pierwszy przegrał jednak pojedynek z golkiperem rywala, a drugi nieznacznie spudłował.

Chwilę później kunsztem musiał wykazać się Martin Polaczek, bo po jednej z nielicznych akcji Graficzara było bardzo groźnie. Słowacki bramkarz Podbeskidzia potwierdził, że jest w dobrej dyspozycji. W zimowym okresie przygotowawczym, przed wyjazdem do Turcji, Polaczek skapitulował jedynie po strzale z rzutu karnego. Nie dał się pokonać z gry i tak zostało zresztą do końca wczorajszego meczu.

Jak winno się strzelać bramki pokazał, z kolei, Kamil Biliński. Niedawno pozyskany napastnik, w 17. minucie swojego nieoficjalnego debiutu w barwach Podbeskidzia, zamienił na gola kapitalne podanie Mateusza Marca i zrobiło się 2:0. Ten, który przy trafieniu Bilińskiego asystował, ustalił następnie wynik spotkania.

Klasyczną podcinką przeniósł piłkę nad wybiegającym z bramki golkiperem Graficzara i „górale” zapisali na swoim koncie efektowne zwycięstwo. A Marzec nie przestaje być królem sparingowego polowania.

Nowy nabytek Podbeskidzia strzelił, w piątym występie kontrolnym, swoją czwartą bramkę. Kolejny raz utwierdzając wszystkich w przekonaniu, że Podbeskidzie dokonało właściwej decyzji sprowadzając go pod Klimczok. Szansę na kolejne gole „Marcowy” mieć będzie w najbliższą sobotę. W drugim tureckim sparingu bielszczanie zmierzą się z ukraińskim Kołosem Kowaliwka.

 

Podbeskidzie Bielsko-Biała – Graficzar Belgrad 3:0 (1:0)

1:0 – Jaroch, 30 min, 2:0 – Biliński, 63 min, 3:0 – Marzec, 83 min.

PODBESKIDZIE: I połowa: R. Leszczyński – Jaroch, Komor, Osyra, Modelski – Danielak, Sopoćko, Hilbrycht, Rzuchowski, Sierpina – Roginić. [II połowa:] Polaczek – Mroczko, Baszłaj, Osyra, Gach – Danielak (80. Studnicki), Figiel, Laskowski, Hilbrycht (62. Sopoćko, 68. Sierpina), Marzec – Biliński. Trener Krzysztof BREDE.

 

Na zdjęciu: Mateusz Marzec może dla siebie mecz uznać na dobry.