Podbeskidzie. Punktów od dawna nie przybywa

Podbeskidziu brakuje punktów, by je zdobywać jest w stanie zagrać nawet brzydko.


Od sześciu spotkań zespół spod Klimczoka nie wygrał w I lidze. Na taką liczbę składają się dwa mecze jesienne, a także dwa na wiosnę. Dodając do tego sparingowy remis podczas reprezentacyjnej przerwy z GKS-em Jastrzębie, to Podbeskidzie w siedmiu kolejnych spotkaniach nie zaznało smaku zwycięstwa.

Podchodząc do sprawy jeszcze szerzej, to Podbeskidzie w okresie przygotowawczym rozegrało siedem meczów i wygrało tylko dwa. Od 4:0 z Górnikiem Polkowice w rundzie jesiennej zagrali „górale” następnie 13 meczów i pokonali jedynie rezerwy wrocławskiego Śląska, a także serbskiego drugoligowca, Javor Ivanjica. Ponadto odnotowali aż 8 remisów, a 3 mecze przegrali.

Brak zwycięstw, to obecnie zmora trenerów Piotra Jawnego i Marcina Dymkowskiego. – Najbardziej nas martwi brak odpowiedniej liczby punktów w ostatnich meczach – podkreślił pierwszy z wymienionych. – Było trochę zmian kadrowych, jak również w sposobie grania. Nawet mniej istotne roszady wpływają na rozregulowanie całego zespołu. Potrzeba trochę czasu, by wrócił na właściwe tory.

To powoduje gubienie punktów. Uważam, że kilka z tych meczów powinniśmy wygrać, bo mieliśmy przewagę. Ale zdajemy sobie sprawę, że piłka nie zawsze jest sprawiedliwa. Pracujemy cały czas. Chcemy wrócić na ścieżkę zwycięstw.

Prócz sparingu z Jastrzębiem w przerwie na potrzeby reprezentacji Podbeskidzie pracowało nad wieloma aspektami, choć w niepełnym składzie, bo 5 zawodników pojechało na zgrupowania drużyn narodowych. – Dużo czasu poświęciliśmy na taktykę, a także na sprawy mentalne. Tutaj chodzi o taką zwykłą chęć wygrania spotkania. Czasami obojętnie jak. Nie musimy być cały czas piękni. To może być brzydkie zwycięstwo. Zresztą widzieliśmy to w spotkaniu reprezentacji ze Szwecją.

W pierwszej połowie gra się nie układała, ale jedna bramka spowodowała, że cały zespół nabrał wiatru w żagle. My jesteśmy w podobnym położeniu. W meczu ligowym z Jastrzębiem, gdy strzeliliśmy gola z minimalnego spalonego, zawodnicy zaczęli się bardzo cieszyć, a chwilę gol został anulowany – przypomniał trener Jawny. – Mój zespół wie, jak ma grać, ale musi dołożyć determinację, szczególnie pod bramką przeciwnika. Musimy być tam bardziej konkretni. Szybciej decydować się na strzały, bo czasami wymieniamy o 2-3 podania za dużo. Brzydka bramka liczy się tak samo, jak taka strzelona po koronkowej akcji.

W poprzednich meczach Podbeskidzie grało z zespołami z dolnej części tabeli. Zbliżający się okres będzie pod tym względem nieco inny, bo większość spotkań do końca rundy bielszczanie rozegrają z zespołami, które znajdują się teraz w górnej połowie tabeli. Wbrew pozorom może to być ich atut.

– Lepiej nam się gra z zespołami, które też chcą grać w piłkę. Trudniej z przeciwnikami, których założeniem jest kopnięcie piłki jak najdalej do przodu. Pokazały to chociażby mecze z Widzewem i Polkowicami jesienią, choć przecież drugi z tych zespołów jest niżej w tabeli. Ala chciał grać w piłkę. Oba te spotkania wygraliśmy po 4:0. Byliśmy dobrze ustawieni taktycznie i wykorzystywaliśmy błędy przeciwników. Gdy rywal gra inaczej, jest zamurowany, to bardzo ciężko gra się w ataku pozycyjnym – zaznaczył Piotr Jawny.




Na zdjęciu: Podbeskidzie wie jak grać, ale musi wykazać więcej determinacji pod bramką przeciwnika.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus