Podbeskidzie. Punkty godne poszanowania

Po czterech porażkach z rzędu „górale” zapisali wreszcie na swoim koncie komplet „oczek”. W tym sezonie nie remisują.


Dariusz Żuraw to kolejny z trenerów Podbeskidzia, który nie przegrał meczu w debiucie. I podobnie jak Krzysztof Brede, Robert Kasperczyk i Mirosław Smyła zainkasował w pierwszym spotkaniu komplet punktów. Starcie w Chojnicach było nieco szalone. Może nie stało na najwyższym poziomie, ale końcówka wynagrodziła wszystko. Najpierw, po raz drugi w tym spotkaniu, bielszczanie stracili prowadzenie. W ostatnich minutach mocno jednak dążyli do tego, by wywalczyć komplet punktów. Stworzyli więcej sytuacji aniżeli w pozostałej części spotkania i ich starania przyniosły efekt w postaci trafienia Jeppe Simonsena. Reprezentant Haiti dał „góralom” pierwsze zwycięstwo od 14 września, po czterech kolejnych porażkach, licząc też Puchar Polski.

Po meczu Dariusz Żuraw był zadowolony z rezultatu.

– Spodziewaliśmy się trudnego meczu w Chojnicach i tak właśnie było. Kieruję do swoich piłkarzy ciepłe słowa, bo zasłużyli na to. Pomimo tego, że dwa razy uciekało nam prowadzenie, do samego końca walczyliśmy o 3 punkty. To się udało i taki zespół, jak w tych ostatnich minutach starcia z Chojniczanką, chciałbym widzieć zawsze. Mieliśmy zarówno sporo jakości piłkarskiej, jak i stworzyliśmy kilka sytuacji bramkowych – powiedział opiekun drużyny spod Klimczoka.

Podbeskidzie jest w tym sezonie zespołem bezkompromisowym. To jedyny pierwszoligowiec, który nie zanotował remisu, a za nami już 10 kolejek. „Górale” 5 spotkań wygrali i doznali tyle samo porażek. 15 zdobytych punktów oznacza, że do strefy barażowej zespół z Bielska-Białej traci zaledwie „oczko”, a przecież taki właśnie jest cel minimum, jaki postawiono przed Dariuszem Żurawiem – gra o ekstraklasę w dodatkowych meczach.

– Bardzo szanuję te 3 punkty. Analizowałem grę Chojniczanki w poprzednich meczach i wiedziałem, że będzie nam bardzo ciężko. Drużyna z Chojnic to bardzo niewygodny przeciwnik, grający bardzo dobrze w piłkę. Taki był właśnie ten mecz. Dlatego bardzo się cieszymy, że po kilku porażkach Podbeskidzie wygrało. Teraz patrzymy już tylko do przodu – podkreślił szkoleniowiec „górali”, a warto zaznaczyć, że beniaminek z Chojnic dał się w tym sezonie we znaki innym zespołom, które myślą o awansie na wyższy szczebel rozgrywkowy. Wygrał z ŁKS-em Łódź, a ponadto urwał punkty takim drużynom, jak Bruk-Bet Termalica Nieciecza, Ruch Chorzów i GKS Tychy.

Trener Dariusz Żuraw na początku swojej pracy pod Klimczokiem nie może narzekać na brak wrażeń. Pierwsze spotkanie jego zespół wygrał w dramatycznych okolicznościach, w doliczonym czasie gry, a już w najbliższą niedzielę przed szkoleniowcem bielskiego zespołu kolejne wyzwanie. Trudne, bo przecież domowa postawa „górali” przed własną publicznością, nie tylko w tym sezonie, ale w całym roku, to jakiś dramat. Wygrali tylko jeden mecz u siebie. „Sztuki” tej dokonali w meczu z GKS-em Katowice. Ponadto 6 meczów przegrali i odnotowali 4 remisy. To jeszcze nie wszystko: w aż siedmiu spotkaniach u siebie nie byli w stanie strzelić gola. W 4 z 5 ostatnich meczów pod Klimczokiem przegrywali po 0:1. W tym sezonie tylko raz Podbeskidzie trafiło do siatki na własnym stadionie. Jedynym graczem, który tego dokonał, jest Goku Roman, we wspomnianym meczu z Katowicami. Jeżeli bielszczanie poważnie chcą włączyć się do walki o ekstraklasę, to ta niekorzystna tendencja musi się radykalnie zmienić. Warto byłoby zacząć już od najbliższego spotkania z łódzkim rywalem.


Na zdjęciu: Radość w bielskim obozie po zwycięskim golu w Chojnicach była uzasadniona, bo udało się przerwać złą passę czterech porażek z rzędu.
Fot. Piotr Matusewicz/Pressfocus