Podbeskidzie. Roszady na bokach

W Tychach Filipowi Modelskiemu bark… wyskoczył ze stawu. Zawodnik jednak dograł mecz na lewej obronie. Choć zaczynał na prawej.


Filip Modelski, 28-letni boczny obrońca Podbeskidzia, był od początku tego sezonu podstawowym zawodnikiem drużyny trenera Krzysztofa Bredego. Grał na lewej stronie defensywy, choć nominalnie woli grać na prawej, i taka sytuacja miała miejsce do ostatniego meczu jesiennego, czyli wyjazdowego starcia ze Stalą Mielec.

W 76. minucie tamtego spotkania „Model” podjął się tzw. „akcji ratunkowej”, czyli sfaulował wychodzącego na czystą pozycję rywala. Obejrzał czerwoną kartkę, co oznaczało, że będzie pauzował w pierwszym meczu wiosennym. Przeciwko Wigrom Suwałki świetnie zaprezentował się jego zmiennik, czyli Kacper Gach.

Strzelił gola, zaliczył asystę i stało się jasne, że Modelski straci miejsce w wyjściowej jedenastce na dłużej, na rzecz młodego wychowanka Podbeskidzia. Mało tego. Od listopada zeszłego roku „Model” w ogóle nie pojawił się na boisku w meczu o punkty.

Świetna interwencja maserów

W pięciu kolejnych spotkaniach Gach wystąpił od pierwszej minuty. Dwa remisy po 2:2 – z Miedzią Legnica i Puszczą Niepołomice – skłoniły jednak trenera Bredego do poszukania zmian w wyjściowym ustawieniu.

Padło właśnie na lewą obronę i Modelski zastąpił Gacha w pierwszej jedenastce na mecz z GKS-em Tychy. Niewiele jednak brakowało, aby już w pierwszej połowie tego meczu sztab szkoleniowy musiał wszystko „odkręcać”. Po dość niepozornym starciu z jednym z rywali Modelski doznał urazu, był długo opatrywany i wydawało się, że zmiana będzie konieczna.

– Cieszę się, że wróciłem do wyjściowego składu. Rzeczywiście sytuacja z tym urazem była nieco dziwna. Bark… wyskoczył mi ze stawu. Na szczęście nasi fizjoterapeuci wykonali super interwencję. Nie było to przyjemnie, ale natychmiast nastawili mi bark. Najważniejsze, że udało się dograć spotkanie i nie miało to wpływu na moją dyspozycję – powiedział lewy obrońca bielskiego zespołu.

– Mecz znów ułożył się w taki sposób, że musieliśmy gonić wynik. Dużym pozytywem jest to, że udało nam się wyrównać. Szkoda, że nie strzeliliśmy zwycięskiego gola. Szykujemy się już do kolejnego meczu. W starciu z GKS-em rywal grał z kontry.

Taki przyjął styl i byliśmy na to przygotowani, choć udało im się strzelić gola. My, z kolei, graliśmy atak pozycyjny i w ten sposób udało nam się przełamać przeciwnika – dodał 28-letni zawodnik.

Pracują i czekają

W przerwie okazało się, że Filipa Modelskiego czeka kolejna „niespodzianka”. Podbeskidzie przegrywało i szkoleniowiec tego zespołu, podobnie, jak to miało miejsce w meczu przeciwko Puszczy Niepołomice, zdecydował się od razu na dwie zmiany. Zdjął z boiska m.in. Bartosza Jarocha.

To jego niezbyt dobre zachowanie miało znaczący wpływ w sytuacji, po której tyszanie objęli prowadzenie. W miejsce Jarocha pojawił się Gach, który przeszedł na lewą obronę, a Modelski został przerzucony na prawą flankę defensywy. Trener Krzysztof Brede powiedział po meczu, że „Gaszek” zagrał tak, jak chciał, aby jego zespół grał w tym spotkaniu. Co takie słowa mogą oznaczać?


Czytaj jeszcze: Bramka po 294 dniach


Np. to, że w meczu przeciwko Stomilowi Olsztyn, w niedzielę, boki bielskiej defensywy będą wyglądać dokładnie tak, jak w drugiej odsłonie meczu w Tychach. Czyli tym razem na ławce rezerwowych usiądzie Bartosz Jaroch. Zawodnik ten opuścił w tym sezonie jedynie dwa spotkania. Raz, kiedy był chory i raz, kiedy pauzował za kartki.

Trener Brede wielokrotnie podkreślał, że ma szeroki skład, a rezerwowi cały czas pracują i czekają na swoje szanse. A liga wkracza przecież w decydującą fazę. – Zdajemy sobie z tego sprawę. Każdego dnia spotykamy się na treningach i analizach.

A kwintesencją tego, co robimy są mecze. Dlatego jesteśmy gotowi i chcemy, aby wszystko potoczyło się dla nas jak najkorzystniej – podkreśla Filip Modelski, którego całokształt występu w Tychach był przyzwoity. To obiecująca, dla tego zawodnika, prognoza przed kolejnymi meczami.



Na zdjęciu: Filip Modelski (z lewej) jest najlepszym dowodem na to, że nawet, jeżeli bark wyskoczy ze stawu można dograć mecz.

Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus