Podbeskidzie. „Setka” w rodzinnym mieście

Robert Kasperczyk, w starciu z doskonale sobie znaną Cracovią, będzie celebrował jubileusz na ławce trenerskiej „górali”.


W 97 oficjalnych spotkaniach, licząc od marca 2010 do października 2012 roku, poprowadził Podbeskidzie Bielsko-Biała, Robert Kasperczyk. Złożyło się na to 48 meczów w I lidze, 38 starć w ekstraklasie, a także 11 spotkań Pucharu Polski. Dodając do tego dwie konfrontacja na najwyższym poziomie w tym sezonie, „górale” prowadzeni przez tego szkoleniowca rozegrali 99 meczów, licząc wszystkie rozgrywki.

Oznacza to, że w sobotni mecz z Cracovią będzie dla trenera Kasperczyka setnym spotkaniem w roli szkoleniowca bielskiego zespołu. „Setkę” opiekun beniaminka ekstraklasy winien świętować już po meczu z Górnikiem Zabrze. Ale w sezonie 2011/12, po którym awansował z drużyną do ekstraklasy, Podbeskidzie nie rozegrało spotkania 32. kolejki z GKP Gorzów Wielkopolski, bo zespół ten został wycofany z rywalizacji i świeżo upieczony beniaminek otrzymał walkowera.

Był w Bielsku już w lipcu

40 spotkań wygrali, jak dotąd, bielszczanie pod wodzą Roberta Kasperczyka. 28 spotkań zremisowali, a 31 przegrali. Zdobyli 124 gole, tracąc 99 bramek. Średnia punktowa wynosi niemal 1,5 „oczka” na spotkanie. Od momentu awansu Podbeskidzia na najwyższy poziom rozgrywkowy żaden szkoleniowiec nie prowadził drużyny w większej liczbie meczów. 86 razy na ławce zasiadał Krzysztof Brede, a podium – z 61 meczami – uzupełnia Leszek Ojrzyński.

Kto wie, czy nie najważniejsze w tym wszystkim jest to, że jubileusz trener Kasperczyk celebrować będzie w swoim rodzinnym mieście. A na dodatek na stadionie klubu, w którym spędził ostatnich niemal pięć lat.

W lutym 2016 roku po średnio udanej trenerskiej przygodzie z Sandecją Nowy Sącz, Kasperczyk został szefem skautingu Cracovii, a także był odpowiedzialny za rozwój akademii Cracovii.


Czytaj jeszcze: Nowicjusz wykorzystał szansę

I w wakacje 2020 roku, wraz z młodymi piłkarzami „Pasów”, przyjechał… do Bielska-Białej. Jego podopieczni trenowali wówczas w Cygańskim Lesie, na obiektach Rekordu. – Nigdy tego nie ukrywałem, że ilekroć wjeżdżam do Bielska-Białej, to serce zawsze bije mocniej – mówił kilka miesięcy temu szkoleniowiec, który przyznał, że bardzo ucieszył się z awansu Podbeskidzia do ekstraklasy.

– Pomyślałem sobie nawet, zupełnie egoistycznie, że prędzej czy później – przy okazji kolejnego awansu – ktoś wspomni, że ta promocja z 2020 roku nie był pierwszy – dodał wówczas Kasperczyk, który nie zdawał sobie pod koniec lipca zeszłego roku sprawy, że kolejny raz poprowadzi „górali” w ekstraklasie.

Niepsuj z autografem

Historia zatoczyła koło, a Podbeskidzie rundę jesienną pod wodzą „starego-nowego” trenera rozpoczęło świetnie, bo od dwóch zwycięstw. I przestało zajmować ostatnie miejsce w tabeli ekstraklasy. Ale tuż po ostatnim meczu, wygranym 2:1 z Górnikiem Zabrze, Kasperczyk przestrzegał przed huraoptymizmem. I zapewnił, że starcie przeciwko Cracovii będzie istotniejsze od dwóch poprzednich meczów.

– Z Cracovią jesteśmy na dwóch przeciwległych biegunach. Nasz najbliższy rywal po dwóch meczach wiosennych, ma zero punktów. My mamy sześć. Z doświadczenia powiem, że ten mecz będzie najtrudniejszy spośród wszystkich trzech dotychczasowych spotkań – powiedział opiekun bielskiego zespołu.

Drużyny, do której dołączył wczoraj nowy zawodnik. Informowaliśmy już, że na testach medycznych pod Klimczokiem przebywa David Niepsuj, lewy obrońca, który tydzień temu rozwiązał kontrakt z Wisłą Kraków. 26-latek złożył wczoraj autograf pod półroczną umową z Podbeskidziem.

Niepsuj urodził się w niemieckim Wuppertalu, ale ma polskie obywatelstwo. A za sobą m.in. jeden występ w naszej młodzieżówce. Wcześniej zaliczył kilka występów w reprezentacji U-20, a na swoim koncie ma 64 mecze w ekstraklasie. W barwach Pogoni Szczecin i Wisły.




Na zdjęciu: Kadr pochodzi z jednego z pierwszych meczów Roberta Kasperczyka na ławce trenerskiej Podbeskidzia. Jutro poprowadzi on „górali”po raz setny.

Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus