Podbeskidzie. Śnieżna porażka w Rużomberoku

Górale”, w pierwszym tej zimy sparingu, nie dali rady trzeciej drużynie jesieni w słowackiej ekstraklasie.


Do słowackiego Rużomberoka udali się piłkarze Podbeskidzia na pierwszy tej zimy mecz kontrolny. Rywal był nie byle jaki, bo zespół MFK ma za sobą bardzo udaną jesień w ekstraklasie za naszą południową granicą. „Ruża” przegrała tylko dwa spotkania i po 19. rozegranych kolejkach zajmuje trzecie miejsce w tabeli. Zespół ten ma spore ambicje, by w następnym sezonie wystąpić w europejskich pucharach, a tej zimy – przed grą kontrolną z Podbeskidziem – rozegrał już trzy sparingi.

W tej sytuacji to ekipa słowacka była faworytem, ale to bielszczanie znakomicie weszli w mecz. Zaledwie 20 sekund potrzebowali podopieczni trenerów Piotra Jawnego i Marcina Dymkowskiego, aby objąć prowadzenie. Rużomberok rozpoczął mecz bardzo nerwowo i po niechlujnym rozegraniu stracił piłkę.

Na lewym skrzydłem, w swoim stylu, rywalami zamieszał Giorgi Merebaszwili, który wypatrzył w polu karnym zupełnie niepilnowanego Kamila Bilińskiego. Najskuteczniejszy strzelec Podbeskidzia miał mnóstwo miejsca i czasu, by spokojnie przyjąć sobie futbolówkę, a następnie skierować ją do siatki.

W momencie rozpoczęcia spotkania warunki atmosferyczne na bocznym boisku w Rużomberoku były trudne. Prószył śnieg i mocno wiał wiatr. To jednak nic w porównaniu z tym, co zaczęło się dziać pod koniec pierwszej odsłony spotkania. Regularna śnieżyca spowodowała, że trzeba było wymienić piłkę na taką o ciemnym kolorze.

Wcześniej jednak Rużomberok wyrównał. Słowacy pierwszą dogodną okazję na 1:1 mieli w 20. minucie spotkania, ale wówczas kapitalną interwencją popisał się. 19 minut później golkiper Podbeskidzia był już jednak bezradny. „Ruża” rozegrała szybką akcję oskrzydlającą. Zbyt łatwo dał się na prawej stronie ograć Mateusz Lipp, a następnie świetnie przed bramką zachował się Martin Boda, który sprytnym strzałem doprowadził do wyrównania.

W przerwie trenerzy Jawny i Dymkowski dokonali wielu zmian, choć trzeba przyznać, że ze względu na absencje pięciu piłkarzy (Mathieu Scaleta, Dawida Polkowskiego, Michał Janoty, Danila Mikołajewskiego i Costy Nhamoinesu) mieli ograniczone pole manewru.

Dlatego też zabrali na sparing m.in. Bartosza Bierońskiego (młodszego brata Jakuba) i Franiciszka Liszkę z drużyny rezerw. Młodzi zawodnicy na placu gry pojawili się jednak nieco później. Najpierw Rużomberok objął prowadzenie. A było tak. Miejscowi bardzo długo konstruowali akcję ofensywną. W końcu oskrzydlili, a po dośrodkowaniu w pole karne – i nieudanej próbie wybicia – piłka spadła przed oblicze Olivera Luterana, który strzałem z woleja pokonał Matveia Igonena. Chwilę wcześniej Estończyk uratował swój zespół od utraty bramki, ale w kolejnej sytuacji był bez szans.

Generalnie druga połowa – z uwagi na wspomniane zmiany – nie była już tak udana w wykonaniu Podbeskidzia, jak pierwsze, w której „górale” byli równorzędnym dla czołowej drużyny słowackiej ekstraklasy rywalem. Po przerwie przewaga Rużomberoka była znaczna.

Raz jeszcze świetnie interweniował Igonen i po pierwszym występie estońskiego golkipera śmiało można stwierdzić, że Podbeskidzie – ściągają go z Flory Tallinn za darmo – zrobiło bardzo dobry interes. Wygląda bowiem na to, że Igonen będzie godnym dla Martina Polaczka rywalem w walce o miejsce między słupkami bramki Podbeskidzia na wiosnę.

Kolejny mecz kontrolny ekipa spod Klimczoka rozegra 26 stycznia, w nadchodzącą środę, w Cygańskim Lesie w Bielsku-Białej. Rywalem będzie GKS Katowice, który drugi raz przyjedzie na obiekty Rekordu w poniedziałek, by przygotowywać się do wiosennych rozgrywek.


MFK Rużomberok – Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1 (1:1)

0:1 – Biliński (1), 1:1 – Boda (39), 2:1 – Luteran (58).

PODBESKIDZIE: Polaczek (46. Igonen) – Gutowski (46. testowany), Kowalski-Haberek, Wypych (70. J. Bieroński), Lipp, Gach (68. Gutowski) – Merebaszwili (46. Wełniak), J. Bieroński (46. Laskowski), Frelek (70. Liszka), Roman (46. Misztal) – Biliński (61. B. Bieroński). Trenerzy Piotr JAWNY i Marcin DYMKOWSKI.



Na zdjęciu: Kamilowi Bilińskiemu ranga spotkania nie robi różnicy. Czy to liga, czy też sparing, napastnik Podbeskidzia strzela przy każdej okazji.

Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus