Podbeskidzie. Spokojne święta, czyli… dziewięć punktów?

Podbeskidzie w trzech meczach do końca roku zagra z zespołami, które w sumie wygrały w tym sezonie na wyjeździe raz. Akurat w Bielsku-Białej.


31 punktów po 17 rozegranych kolejkach – pod wodzą trenera Krzysztofa Bredego – miało na swoim koncie w sezonie 2019/20 Podbeskidzia Bielsko-Biała. Teraz „górale” zgromadzili na takim samym etapie rywalizacji 28 „oczek”, czyli niewiele mniej. Miejsce jest gorsze, bo piąte, a wtedy było drugie, a także większa jest strata do lidera, bo wynosiła wówczas 3 punkty, a dziś liczy sobie 7 oczek. Niemniej jednak gdyby porównać tamten zespół z tym, to okoliczności jego budowy były zupełnie inne.

Trener Brede pracował pod Klimczokiem już sezon wcześniej, a przed wspomnianymi rozgrywkami mówiono jasno, że Podbeskidzie ma awansować do ekstraklasy. Teraz trenerzy Marcin Dymkowski i Piotr Jawny budowali zespół od podstaw i – jak sami często tej jesieni podkreślali – nadal go budują.

Zupełnie inny etap

Można zatem przyjąć, że za Podbeskidziem dobra runda jesienna, choć granie w tym roku się jeszcze nie skończyło. I jest to, szczególnie po pokonaniu 4:0 Widzewa Łódź w ostatniej kolejce, dla „górali” informacja najlepsza z możliwych. W minioną sobotę Podbeskidzie rozbiło lidera rozgrywek, a na otwarcie rundy rewanżowej zmierzą się bielszczanie z przedostatnią drużyną w tabeli. Nie ma wątpliwości, czego w tej sytuacji oczekują kibice.

– Przed nami trzy mecze rundy rewanżowej i wszystkie zagramy u siebie. Będziemy chcieli jak najwięcej z tych spotkań wycisnąć. Po to, by mieć spokojne święta i jak najlepszą pozycję w tabeli – powiedział Piotr Jawny, trener Podbeskidzia Bielsko-Biała, który odniósł się nie tylko do zbliżającego meczu, ale także do dwóch kolejnych, które również zostaną rozegrane przy ul. Rychlińskiego. Zmierzą się w nich bielszczanie z Odrą Opole i GKS-em Katowice. Czyli drużynami, które do tuzów pierwszoligowych nie należą. A na dodatek trzy razem wzięte zespoły, z którymi Podbeskidzie w tym roku jeszcze się zmierzy, wygrały w tym sezonie… jeden wyjazdowy mecz.

Akurat traf chciał, że dokonała tego… Odra w Bielsku-Białej, która tym razem wystąpi pod Klimczokiem w roli gospodarza. Wówczas jednak zespół trenerów Jawnego i Dymkowskiego był na zupełnie innym etapie. Teraz jest drużyną, która właśnie rozbiła lidera rozgrywek 4:0. Plan na trzy najbliższe spotkania? Dziewięć punktów i będzie lepiej niż można było się spodziewać.

Zależy od przeciwnika

Szkoleniowcy Podbeskidzia wiele razy w tym sezonie podkreślali, że zespół chce grać ofensywnie. W ostatnim meczu ustawienie „górali” było… najbardziej defensywne w rundzie, bo Maciej Kowalski-Haberek – nominalny stoper – zagrał na środku pomocy. A zespół wygrał 4:0. – Maciek zagrał pierwszy raz na środku pomocy i zrobił to kapitalnie. Wiedzieliśmy, że w innych klubach grywał na tej pozycji, ale u nas nie było okazji i z różnych względów się na to nie decydowaliśmy. Fundamentem jest obrona. Z Widzewem zagrało więcej zawodników o charakterystyce mniej ofensywnej. A mimo to strzeliliśmy cztery bramki.



Były spotkania, w których grało więcej zawodników ofensywnych, a my nie zdobywaliśmy gola, albo tylko jednego. Ustawienie, ale też decyzje personalne zależą od analizy następnego rywala – podkreślił Piotr Jawny, a wtórował mu Marcin Dymkowski.

– Analizujemy przeciwników. Staramy się w odpowiednich momentach reagować na to, jak drużyna przeciwna funkcjonuje w ofensywie i dlatego zdecydowaliśmy się na takie ustawienie. To zdało egzamin, ale czy będziemy grać tak w kolejnych spotkaniach? Nie jest powiedziane. Musimy prześledzić kolejnych przeciwników. I wspólnie zastanowić się, jak go ugryźć. Nie zamykamy się na żadne ustawienie – dodał szkoleniowiec Podbeskidzia.




Na zdjęciu: Gdy gromi się lidera 4:0, to trudno oczekiwać, że nie wygra się z przedostatnim zespołem w tabeli…

Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus